23. - "Riley ma przerąbane"

1.7K 80 4
                                    

Wracając z rodzinnego biwaku, ja jedyny nie śpię. Jak dobrze, że świeże powietrze wpływa tak na dziewczynki, a przy okazji na żonę. Spędziliśmy miło czas, choć szkoda, że Riley z nami nie pojechał. Zaufaliśmy mu na tyle, że zostawiliśmy pod opieką cały dom. Sophie była z początku przeciwna, jednak przekonałem ją. Przecież nasz syn ma prawie dziewiętnaście lat. W tym wieku zostaliśmy już rodzicami. Do tej pory pamiętam mój strach i niechęć. Byłem głupi. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez dzieciaków. Kocham je ponad wszystko.

Jestem niezadowolony, że już wracamy, jednak nikt nie pójdzie za mnie do pracy, a dziewczynki też nie mogą mieć zaległości w szkole. Nie tylko mi się podobało, po naszej rocznicy żona bez przerwy pytała, kiedy znów pojedziemy w to piękne miejsce. Musiała poczekać prawie dwa miesiące, jednak było warto. Spędziliśmy miło czas, tym bardziej wieczorami przy ognisku. Mogłem w końcu spędzić więcej chwil z dziećmi i żoną. Zdala od problemów i pracy.

- Mały znów szaleje. - Słyszę zaspany głos żony.

- Zaraz będziemy w domu, to z nim porozmawiam. - Śmieję się cicho, żeby nie obudzić reszty. - Rośnie nam kolejny piłkarz?

Mam nadzieję, że mały będzie miał głowę po nas i przejmie udziały w kancelarii. Póki co żadne inne nasze dziecko nie garnie się do tego. Riley wiąże przyszłość ze sportem, na szczęście udało nam się go namówić na jakiekolwiek studia. Myślę, że na nauczyciela wychowania fizycznego nadaje się. Z piłką nożną może mu nie wyjść, a musi się jakoś sam utrzymywać. Będę mu pomagać, ale nie całe życie. Musi przecież sam stanąć na nogi.
Dziewczynki jeszcze mają trochę czasu na wybór, jednak po Pheobe już wiem, że nie pójdzie w nasze ślady.

- Nie zdziwiłabym się. - Kładzie dłonie na już dość sporym brzuchu. - To nasz Felix? - Pokazuje palcem, gdy mamy już prostą drogę do domu.

Hamuję, a po chwili rzeczywiście widzę naszego pupila. Co on robi na drodze? Szybko wysiadam z auta i wołam psa. Na szczęście nie robi żadnego problemu i po prostu przybiega. Biorę go na ręce i wkładam na tył do dziewczynek, które wybudzają się ze snu.

- Feli?! - Krzyczy młodsza, najwidoczniej jest zdziwiona widokiem psa w aucie.

- Czyli tym razem Riley ma przerąbane. - Wzdycha Pheobe z uśmiechem na ustach.

- Mam nadzieję, że nic się nie stało. - Żona zaczyna się martwić.

- Tylko nie denerwuj się, kochanie. Za chwilę się przekonamy. - Włączam ponownie silnik, aby przejechać niespełna tysiąc metrów.

Podjeżdżając pod dom nie zauważam niczego dziwnego. Może po prostu nie zamknął drzwi od tarasu i dlatego pies uciekł? Mam nadzieję, że nas posłuchał i nie zrobił niczego głupiego.

- Zostawcie bagaże, zabiorę je późnej. - Mówię do moich najważniejszych kobiet.

Jako pierwszy wchodzę do domu, który o dziwo jest zamknięty. Panuje u nas zasada, że za każdym razem przekręcamy zamek od drzwi. Mieszkamy niby w spokojnej okolicy, jednak lepiej nie kusić losu.

- Dziewczynki, idźcie na razie do pokoju. - Wzdycham, gdy zauważam mnóstwo pustych butelek po alkoholu.

Mogłem posłuchać się żony i jednak nie zostawiać go samego. Co mu wpadło do głowy? Sam uważa, że alkohol szkodzi zdrowiu. Mam tylko nadzieję, że nie urządził żadnej domówki, jednak niestety na to wygląda. Muszę z nim poważnie porozmawiać, bo bardzo mi się to nie podoba.

- Mówiłam. - Zauważa żona, gdy zostajemy sami.

Nie zwracam uwagi na jej słowa. Wchodzę do salonu, gdzie zauważam śpiącego syna w niemałym bałaganie.

- Ja to załatwię, idź do dziewczynek, proszę. - Patrzę na żonę, jednak ona i tak robi po swojemu.

Klepie młodego po policzkach, żeby się obudził, jednak nie przynosi to większych rezultatów. Wydobywa z siebie jedynie niezrozumiały bełkot.

- Riley. - Szarpię go lekko za ramię, a ten po chwili otwiera oczy. - Co Ty na wyrabiałeś? Doskonale wiesz, że mama teraz nie może się denerwować. - Mówię w złości.

- Ja? - Prycha, opadając plecami na oparcie kanapy. - A mama wie, co Ty zrobiłeś? - Nieudolnie splata ręce na klatce piersiowej.

Momentalnie czuję wzrok żony na sobie. Doskonale wiem, że mi nie ufa do końca. Nie dziwię się...

- Co masz na myśli? - Pytam zdezorientowany.

- Ty i ciocia Nicole kilka miesięcy temu? - Kręci głową.

- Riley, myślę, że to nie jest Twoja sprawa. Do rana ma być tu błysk. - Nie spodziewałem się, że żona stanie po mojej stronie.

Jestem tylko ciekaw skąd on się dowiedział o moim przelotym romansie. Może nas ktoś widział? Może od kogoś to usłyszał? Sam już nie wiem...

Żona rusza na górę, mam tylko nadzieję, że tam nie przeniósł się ten nieporządek. Nie przytknę nawet palca do sprzątania. Sam musi to zrobić. Skończyło się miłe traktowanie. Najwyraźniej tego chciał.

- Jak wytrzeźwiejesz, to mamy do pogadania. - Zapowiadam, a następnie ruszam śladem żony.

Zaglądam do pokoju dziewczynek, jednak zastaję tylko Emmę, która siedzi na łóżku z kotem na kolanach.

- Wszystko w porządku? Gdzie siostra? - Zadaję pytania.

- Tak, stęsknił się. - Tuli do siebie futrzaka. - A Pheobe poszła się kąpać.

- No dobrze, to Ty też za chwilę leć i idźcie spać, dobrze? - Kiwa uśmiechnięta głową.

Mam nadzieję, że one nie będą sprawiać takich problemów...

- Coś się dzieje? Boli Cię brzuch? - Pytam zmartwiony, widząc żonę trzymającą się za brzuch.

- Nie, nadal trenuje. - Wzdycha, podchodząc do mnie.

Od razu otulam ją ramionami. Nie chciałem, aby przypominała sobie o tej sprawy. Mam nadzieję, że nie zdenerwowała się zbyt. Nie chciałbym, aby źle to wpłynęło na maleństwo.

- Odpuść już mamusi. - Dotykam jej brzucha. - Przepraszam, że Cię nie posłuchałem. Następnym razem... - Nie dane jest mi skończyć, gdyż żona zamyka mi usta pocałunkiem.

- Nie mogłeś tego przewidzieć. - Zauważa. - Będziemy musieli porozmawiać z nim na ten temat, bo nie odpuści łatwo.

- No niestety przejął po Tobie upartość. - Śmieję się, całując jej czoło.

Charakter przejął całkowicie po swojej mamie. Ma to swoje plusy, jak i minusy. Mam tylko nadzieję, że dojdziemy do porozumienia i to nie zmieni relacji między nami. Dobrze, że powiedziałem o wszystkim żonie i nie zwlekałem z tym do dzisiejszego dnia. Nie chciałbym być wtedy w swojej skórze...

________________

Znów długo mnie nie było... Jednak załapałam chwilową pracę, a teraz gdy już zaczęło być stabilnie, dowiedziałam się, że najważniejsza osoba w moim życiu wyjeżdża już jutro zagranicę. Nie wiem, jak to odbije się na mojej obecności na Wattpadzie, jednak myślę, że pozytywnie. W końcu będę miała więcej czasu. Yeah...

Do następnego!

Others IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz