~15~

354 25 38
                                    

Pov. Torda

Gdy wszedłem do pokoju zoabczyłem jak czarnooki upycha sobie całe jedzenie do mordki, podszedłem do niego i kucnołęm przed nim aby po ten wbić się w jego usta i językiem zabrać mu trochę jedzenia. Nie mówię mi że to obrzydliwe skoro to on postanowił zjeść wszystko bez mnie więc teraz będę zabierać mu z buzi po za tym nadaje jedzeniu nowy posmak, jakby malin i alkoholu przez co jest jeszcze pyszniejsze. (Wymyślcie co mogli jeść) Po zabraniu trochę jedzenia z ust Tomaszka udałem się do drzwi i miałem zamiar sam iść i spakować coś ze sobą po mimo że mam tam sporo swoich rzeczy ale no niestety trzeba jeszcze zadzwonić do Paula i mu powiedzieć aby jutro rano po nas przylecieli bądź przyjechali bo nie mam zaufania co do tego żeby oni pilotowali skoro rozwalili mi już chyba jakieś 12 samolotów i 20 helikopterów! Większych pacanów nigdy nie widziałem ale w pewnym sensie są moimi rodzicami czy tego chcę czy nie i tak jakimś cudem nimi będą. Gdy byłem już spakowany poszedłęm do Toma zoabczyć jak tam u niego to wygląda. *Typ tup tup*. Wchodzę do jego pokoju i widzę go siedzącego na podłodze przed szafą z torbą obok siebie gdzie można było zoabczyć już spakowanie jakieś rzeczy.

Tr: Jak ci idzie?

T: Mi? Strasznie, a tobie?

Tr: Ja już spakowany, pomóc ci?

T: Yhym....

Tr: Okej.

Podeszłem do niego i torby po czym zajrzałem do środka, zauważyłę nas ciuchów i laptopa. Okej to tak przemyśleć co by tu jeszcze wziął... O wiem!

Tr: Ładowarka, jakiś zeszycik czy coś żebyś porysował jak ci się nudzić będzie, słuchawki, powerbanka (idk. Jak się to pisze) i to chyba tyle.

T: Oki, dziękuję.

Wstał z podłogi po czym dał mi buziaka w policzek, ja na ten gest tylko się lekko zarumieniłem i poszedłem do drzwi żeby pogonić Edd'a i Matt'a.

T: Już idziesz?

Tr: Zachwilę przyjdę, idę tylko zobaczyć jak radzi sobie Edd i Matt.

T: Oki!

I rzucił się na łóżko odblokowując telefon. Szedłem sobie tak aż nie zauważyłem ich jak siedzą na kanapie do siebie wtuleni, wyglądali tak słodko! Sama słodycz!

Tr: Widzę że przeszkadzam.

Nagle się poderwali i spojrzeli w moją stronę cali czerwoni jak dwa dojrzałe pomidory, w sumie nie dziwię się im.

Tr: Spokojnie chciałem się tylko pytać jak tam pakowanie wam idzie.

E: Już jesteśmy spakowani a ty i Tom?

Tr: Ja już dawno spakowany a Tomowi trochę pomagam w tym pakowaniu.

Chciałem odejść ale coś mi się przypomniało.

Tr: A i chłopaki nie bójcie się że ktoś was usłyszy bo tam gdzie będziemy mamy pewien pokój gdzie nic nie słychać na takie okazje.

I zacząłęm się śmiać a oni tylko popatrzyli po sobie i zalali się cali rumieńcem. Hah, to zoabczymy po nocy w bazie w jakim stanie obydwoje  będą, będzie śmiesznie i uroczo ale ja mam swojego Tommiego naszczęście. Udałem się powoli do góry a jak już znalazłem się przed jego drzwiami to je otworzyłem i wbiłem do jego pokoju podczas gdy on miał na sobie moją bluzę i stał na środku pokoju, zaczęła mi lecieć krew z nosa, co ja na to poradzę że on tak na mnie działa.

T: N-nie patrz się tak na mnie!!

Tr: Ale Tomi, wyglądasz tak uroczo.~~~

T: C-Cicho b-bądź...

Podszedłem do niego i wziołem go w stylu panny młodej i położyłem go na łóżko po czym sam się położyłem obok niego i głaskałem go tak po jego mięciusich włosach. Spojrzałęm szybko na telefon i była już 00:13 oj...trzeba iść spać bo rano będziemy nie wyspani.

Tr: Tomiz trzeba iść spwciuchno~

T: Oki...

Wtulił się we mnie i zawinął ogonem moje nogi...szkoda że już nie długo nie będzie mieć tego pięknego ogonku...ale nie stety trzeba mu zabrać wilcze DNA bo jak nie to on może...u-u....umrzeć....ale wszystko będzie d-dobrze....prawda? Ehhh...za dużo myślenia. Przytuliłem mocniej Toma do siebie i zasnołęm tak przytulony do niego.

***
Timeeeeeeeeeeee Skippppppppppp
05:01
Pov. Toma

Uh...coś mnie obudziło...a tym cosiem był...Tord....który cały czas coś do mnie gadał i szturchał lekko w policzek.

Tr: Wstaaaaaawaj.

T: Jeszcze 5 minut mamo....

Tr: Nie jestem twoją mamą.

T: Jeszcze 5 minut tato....

Zerknąłęm kontem oka na niego i widziałęm jak jego twarz oblewa lekka fala różu na policzkach.

Time skip (po ogarnięciu się)

Tr: Czy każdy jest już gotowy do podróży?

E&M: Tak!

Tr: A ty Tom?

T: C-co?

E: Znów przysnołeś?

T: Nie moja wina że za mało spałem, lubię sobie pospać do 11 lub 12 a teraz mamy 05:45 czyli zbyt wcześnie na moją pobódkę.

Rogacz w tym czasie wyszedł na dwór po czym kręcił się tak z domu na dwór bo wynosił nasze bagaże, przez chwilę nie wiedzieliśmy co się dzieje ale zrozumieliśmy że już jedziemy bo po nas ktoś przyjechał, ja tylko ziewnołęm i się mocno przeciągnąłęm aż poczułem jak ktoś bierze mnie na ręce. Tym kimś był oczywiście nasz kochany rogacz.

Tr: Zaraz sobie pójdziesz spać w aucie przy mnie.

T: Mam nadzieję na nie zbyt długą podróż aby pójść walnąć się na łóżku i pójść spać.

Tr: A ty jak zawsze o spaniu Tomi.

I zaniósł mnie do auta i posadził mnie obok siedzenia na którym miał siedzieć. Po jakiś 15 minutach usnołęm oparty o ramienię czerwonka...

C.D.N

Zaczarowany Las... [TordTom] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz