Pov. Torda
Gdy wszedłem do pokoju zoabczyłem jak czarnooki upycha sobie całe jedzenie do mordki, podszedłem do niego i kucnołęm przed nim aby po ten wbić się w jego usta i językiem zabrać mu trochę jedzenia. Nie mówię mi że to obrzydliwe skoro to on postanowił zjeść wszystko bez mnie więc teraz będę zabierać mu z buzi po za tym nadaje jedzeniu nowy posmak, jakby malin i alkoholu przez co jest jeszcze pyszniejsze. (Wymyślcie co mogli jeść) Po zabraniu trochę jedzenia z ust Tomaszka udałem się do drzwi i miałem zamiar sam iść i spakować coś ze sobą po mimo że mam tam sporo swoich rzeczy ale no niestety trzeba jeszcze zadzwonić do Paula i mu powiedzieć aby jutro rano po nas przylecieli bądź przyjechali bo nie mam zaufania co do tego żeby oni pilotowali skoro rozwalili mi już chyba jakieś 12 samolotów i 20 helikopterów! Większych pacanów nigdy nie widziałem ale w pewnym sensie są moimi rodzicami czy tego chcę czy nie i tak jakimś cudem nimi będą. Gdy byłem już spakowany poszedłęm do Toma zoabczyć jak tam u niego to wygląda. *Typ tup tup*. Wchodzę do jego pokoju i widzę go siedzącego na podłodze przed szafą z torbą obok siebie gdzie można było zoabczyć już spakowanie jakieś rzeczy.
Tr: Jak ci idzie?
T: Mi? Strasznie, a tobie?
Tr: Ja już spakowany, pomóc ci?
T: Yhym....
Tr: Okej.
Podeszłem do niego i torby po czym zajrzałem do środka, zauważyłę nas ciuchów i laptopa. Okej to tak przemyśleć co by tu jeszcze wziął... O wiem!
Tr: Ładowarka, jakiś zeszycik czy coś żebyś porysował jak ci się nudzić będzie, słuchawki, powerbanka (idk. Jak się to pisze) i to chyba tyle.
T: Oki, dziękuję.
Wstał z podłogi po czym dał mi buziaka w policzek, ja na ten gest tylko się lekko zarumieniłem i poszedłem do drzwi żeby pogonić Edd'a i Matt'a.
T: Już idziesz?
Tr: Zachwilę przyjdę, idę tylko zobaczyć jak radzi sobie Edd i Matt.
T: Oki!
I rzucił się na łóżko odblokowując telefon. Szedłem sobie tak aż nie zauważyłem ich jak siedzą na kanapie do siebie wtuleni, wyglądali tak słodko! Sama słodycz!
Tr: Widzę że przeszkadzam.
Nagle się poderwali i spojrzeli w moją stronę cali czerwoni jak dwa dojrzałe pomidory, w sumie nie dziwię się im.
Tr: Spokojnie chciałem się tylko pytać jak tam pakowanie wam idzie.
E: Już jesteśmy spakowani a ty i Tom?
Tr: Ja już dawno spakowany a Tomowi trochę pomagam w tym pakowaniu.
Chciałem odejść ale coś mi się przypomniało.
Tr: A i chłopaki nie bójcie się że ktoś was usłyszy bo tam gdzie będziemy mamy pewien pokój gdzie nic nie słychać na takie okazje.
I zacząłęm się śmiać a oni tylko popatrzyli po sobie i zalali się cali rumieńcem. Hah, to zoabczymy po nocy w bazie w jakim stanie obydwoje będą, będzie śmiesznie i uroczo ale ja mam swojego Tommiego naszczęście. Udałem się powoli do góry a jak już znalazłem się przed jego drzwiami to je otworzyłem i wbiłem do jego pokoju podczas gdy on miał na sobie moją bluzę i stał na środku pokoju, zaczęła mi lecieć krew z nosa, co ja na to poradzę że on tak na mnie działa.
T: N-nie patrz się tak na mnie!!
Tr: Ale Tomi, wyglądasz tak uroczo.~~~
T: C-Cicho b-bądź...
Podszedłem do niego i wziołem go w stylu panny młodej i położyłem go na łóżko po czym sam się położyłem obok niego i głaskałem go tak po jego mięciusich włosach. Spojrzałęm szybko na telefon i była już 00:13 oj...trzeba iść spać bo rano będziemy nie wyspani.
Tr: Tomiz trzeba iść spwciuchno~
T: Oki...
Wtulił się we mnie i zawinął ogonem moje nogi...szkoda że już nie długo nie będzie mieć tego pięknego ogonku...ale nie stety trzeba mu zabrać wilcze DNA bo jak nie to on może...u-u....umrzeć....ale wszystko będzie d-dobrze....prawda? Ehhh...za dużo myślenia. Przytuliłem mocniej Toma do siebie i zasnołęm tak przytulony do niego.
***
Timeeeeeeeeeeee Skippppppppppp
05:01
Pov. TomaUh...coś mnie obudziło...a tym cosiem był...Tord....który cały czas coś do mnie gadał i szturchał lekko w policzek.
Tr: Wstaaaaaawaj.
T: Jeszcze 5 minut mamo....
Tr: Nie jestem twoją mamą.
T: Jeszcze 5 minut tato....
Zerknąłęm kontem oka na niego i widziałęm jak jego twarz oblewa lekka fala różu na policzkach.
Time skip (po ogarnięciu się)
Tr: Czy każdy jest już gotowy do podróży?
E&M: Tak!
Tr: A ty Tom?
T: C-co?
E: Znów przysnołeś?
T: Nie moja wina że za mało spałem, lubię sobie pospać do 11 lub 12 a teraz mamy 05:45 czyli zbyt wcześnie na moją pobódkę.
Rogacz w tym czasie wyszedł na dwór po czym kręcił się tak z domu na dwór bo wynosił nasze bagaże, przez chwilę nie wiedzieliśmy co się dzieje ale zrozumieliśmy że już jedziemy bo po nas ktoś przyjechał, ja tylko ziewnołęm i się mocno przeciągnąłęm aż poczułem jak ktoś bierze mnie na ręce. Tym kimś był oczywiście nasz kochany rogacz.
Tr: Zaraz sobie pójdziesz spać w aucie przy mnie.
T: Mam nadzieję na nie zbyt długą podróż aby pójść walnąć się na łóżku i pójść spać.
Tr: A ty jak zawsze o spaniu Tomi.
I zaniósł mnie do auta i posadził mnie obok siedzenia na którym miał siedzieć. Po jakiś 15 minutach usnołęm oparty o ramienię czerwonka...
C.D.N
CZYTASZ
Zaczarowany Las... [TordTom] [ZAKOŃCZONE]
FanfictionOpowiada ona o tajemniczym lesie gdzie wszystko jest zaczarowane. Kiedy 2 przyjaciół Edd i Tord wybrali się do tego lasu zauważyli coś dziwnego... Jeśli chcesz wiedzieć co się stanie dalej odwiedź tą książkę.