~12~

462 30 16
                                    

Pov. Torda

Tom zszedł z łóżka i do mnie podszedł, ja się tylko na niego spojrzałem pytająco ale on tylko znów złączył nasze usta w długim pocałunku. Gdy już po jakiś kilku minutach oderwaliśmy się od siebie z braku tlenu w naszych płucach powiedziałem cicho.

Tr: Może lepiej chodźmy dalej spać, nie żeby coś ale jest późno a nie chce spać do 11.

T: Okej, tylko zobaczmy co stoi na biurku ok?

Tr: No ok.

Podeszliśmy do biurka i zobaczyliśmy dwa talerze, jedne z tostami a drugi no wiadomo chyba z czym, z jajecznicą i bekonem. Obok była kartka a na niej coś napisane i narysowana ala twarz Matt'a no coś na podobe tego. Gdy Tomi ją czytał ha tylko wywnioskowałem że to on nam zrobił jedzenie i że nie spalił kuchni przy tym więc wielkie brawa dla niego, zawsze uważałem że to Edd bardziej należy do tych osób które gotują a nie że Matt. Nie będę go za bardzo krytykować czy coś bo naprawdę smaczne mu to wyszło.

Po zjedzeniu czarnooki zaczął mnie ciągnąć do łóżka po czym położył się i przesunął żeby zrobić mi miejsce. Ja się położyłem obok niego i odwróciłem tak żeby móc go widzieć, on tylko na ten gest się uśmiechnął i wtulił we mnie. Spaliłem takiego buraka że nie da rady sobie tego wyobrazić, usłyszałem cichy chichot pod mną i zrozumiałem że to musi być on bo nikogo innego w tym pokoju nie ma oprócz nas, chyba że Edd i Matt się schowali pod łóżkiem ale w to wątpię. Chichot nagle ustał i czułem jak Tom trzyma mnie za rękę i zaplata nasze palce tak aby być jak najbliżej siebie.

Tr: Chodźmy już spać...

Powiedziałem lekko zawstydzony gdyż jeszcze nigdy nie znalazłem się w takiej sytuacji.

T: No dobrze, jeśli musimy.

Tr: Mhm...

Tom jeszcze bardziej się wtulił i zaczął przysypiać, ja jeszcze leżałem chwilę i rozmyślałem co się stało wcześniej aż postanowiłem podążyć śladami potworka i zamknąłem swe srebrne oczy i poszedłem spać.

Timeeeeeeeee skiiiiiiiiiiiiiiiiiiiip
Rano

Obudził mnie czyiś śmiech z kuchni więc postanowiłem że zejdę i zobaczę co się dzieje a przy okazji zaniosę talerze po nocnym jedzeniu. Gdy udało mi się w końcu bezszelestnie wymknąć z objęć jeżyka pokierowałęm się do biurka gdzie odziwo nie było żadnych talerzy tylko jakieś ołówki i kartki walające się wszędzie. Nie będę wam opowiadał jak wychodziłem z pokoju i schodziłem po schodach więc przejdźmy od razu do akcji w kuchni. Zobaczyłem Edd'a i Matt'a którzy się śmieją i są odwróceni do mnie plecami.

Tr: Możecie być cicho? Obudzicie Toma.

E: Przepraszamy ale nie możemy przestać się śmiać i zachwycać jednocześnie.

Tr: Czym niby?

M: Edd pokaż mu, będzie śmiesznie jak to zobaczy.

Edd wyciągnął do mnie rękę z telefonem a to z czego oni się tak śmiali i zachwycali to...to było moje i Toma zdjęcie z nocy jak poszliśmy spać przytulając się do siebie.... natychmiastowo przybrałem kolor mojej bluzy która niestety została w moim pokoju bo zapomniałem się w nią ubrać, ten kaptur teraz by się przydał. Usłyszałem jeszcze większy śmiech ale po chwili było można tylko słyszeć "awwwww", popatrzyłem się na nich pytająco a oni tylko pokiwali głowami żebym spojrzał do tyłu. To co zobaczyłem było tak słodkie że aż mi krew z nosa pociekła...Tom stał w mojej bluzie z podkulonym ogonkiem i oklapniętymi uszkami, na dodatek moja bluza była trochę za duża na niego dlatego mu zwisała a gdy zaczął jeszcze przecierać oczka, sama słodycz! Nagle właściciel niebieskiej bluzy podszedł do mnie i owinął ręce w mojej tali przytulając się do mnie. Chłopacy zaczęli się drzeć na cały dom a ja tylko przytuliłem jeszcze bardziej do siebie Tommiego i położyłem swoją głowę na jego, obaj chyba nie wytrzymali ze słodyczy bo aż im krew zaczęła lecieć z nosów ale zielonek po chwili się ocknął i zaczął robić nam zdjęcia swoim telefonem. Nie chciało mi się już za bardzo na to wszystko reagować więc wziąłem czarnookiego na ręce i poszedłem do salonu, gdy już w nim byliśmy położyłem się a jego położyłem na siebie po czym włączyłem telewizor na nie dużą głośność i skakałem tak po kanałach dopóki nie musiałem budzić Toma na śnaidanio obiad bo chłopaki zaczęli do mnie krzyczeć ale jego nic nie ruszyło. Szeptałem mu po cichu jakieś słówka do ucha bo pomyślałem że go to obudzi i miałem rację, otworzył swoje oczka i popatrzył na mnie po czym rozejrzał się po pokoju z brakiem wiedzy co my tu robimy.

Tr: Tomi trzeba wstać na śniadanio obiad.

T: Musimy?

Tr: Tak, jeśli nie będziesz chciał jeść to będę cię karmić.

T: Mhm...no oki.

Wstaliśmy po czym obaj ruszyliśmy do  kuchni na posiłek. Oboje z "dzieci" siedzieli już przy stole i czekali aż my łaskawie się ruszymy i przyjdziemy do nich a gdy już się doczekali Edd powiedział szybkie "smacznego" i zaczeli wsuwać te jedzenie jak ten odkurzacz z Teletubisiów...mój boże nie nawidzę Teletubisiów! To jest okropne, boję się tego. Ten kto je stworzył chyba powinien mieć załatwionego psychiatrę a najlepiej egzorcystę. Przy tych moich rozmyślaniach nawet nie wiedziałem kiedy zjadłem cały swój posiłek. Siedziałem tak bez czynnie i czekałem aż reszta zje aż nagle Edd się odezwał i zaczął gadać...

C.D.N
Tak tak, ja ta okrutna i wiem o tym >:3

Zaczarowany Las... [TordTom] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz