~10~

525 27 38
                                    

Pov. Torda

Poszedłem do swojego pokoju po tabletki dla Toma ale gdy wchodziłem po schodach widziałem że chłopak robi się smutny, a gdy przeglądałem szafki żeby znaleźć to czego szukałem usłyszałem przeraźliwy pisk opon i jak poparzony zbiegłem na dół a gdy zobaczyłem załzawione oczy moich przyjaciół zorientowałem się że brakuje jednego i zobaczyłem że drzwi były otwarte, wyszedłem na dwór a to co tam zobaczyłem zamroziło mi krew w żyłach i jednocześnie napłyneły mi łzy do oczu...Tom leżał na ulicy w małej ale groźnej kałuży krwi...szybko do niego podbiegłem i wziąłem go na ręce, gdy biegłem do domu słyszałem jak Edd krzyczy na kierowcę że zadzwoni na policję a Matt szedł za mną do mojego pokoju.

Tr: Matt popilnuj go ja idę po apteczkę.

M: Okej...

Szybko poszedłem do łazienki w celu zabrania apteczki, gdy już ją znalazłem szybkim ruchem pobiegłem do swojego pokoju by opatrzeć właściciela niebieskiej bluzy.

Nie było dobrze...miał rozciętą głowę z tyłu przez co musiałem szybko go opatrzeć. Już po chwili gdy kończyłem mogliśmy usłyszeć dyszenie i cichy płacz Edd'a który stał w progu mojego pokoju i patrzył się na tą scenę. Ja klęczący przy łóżku, Matt siedzący na krzesełku przy biurku tylko że jego wzrok powędrował na Edd'a no i...Tom...który leżał teraz nie przytomny na moim łóżku. Matt zauważając Edd'a który jest blisko wybuchu płaczem, wstał i mocno go przytulił a zielonek tylko zacisną ręce na jego fioletowej bluzie i płakał cichutko. Gdy spojrzałem na Tommiego lekko mi ulżyło bo jego kolor twarzy wracał do normalnej a palce jakby zaczęły się leciutko poruszać. Matt jakąś chwilę temu zabrał Edd'a do swojego pokoju aby tam go uspokajać, ja jeszcze tylko upewniłem się czy aby na pewno wszystko dobrze mu opatrzyłem. Położyłem głowę na łóżku i nie wiedząc kiedy zasnąłem.

Pov. Mat'a

Zabrałem Edd'a do swojego pokoju aby trochę go uspokoić i poprawić jak kolwiek humor choć wiem jak on się teraz czuje bo Tom dużo dla mnie znaczy to znaczy nie kocham go ani nic ale to ja pełniłem rolę "mamy" dla niego ponieważ zawsze się nim opiekowałem i troszczyłęm się o niego. Oczywiście wkurzało go to i nieraz, ale on wiedział dlaczego tak się zachowuje i starał się tak nie gniewać na mnie. Dobra koniec tego zwierzania się, muszę jakoś poprawić humorek Edziowi.

M: Edd...wiem że ci jest trudno tak samo jak mi ale Tom jest w dobrych rękach...Tord jest przy nim i nie spóści go z oka nawet na chwilę.

E: W-wiem Matt...ale ja nie chcę go stracić...jest dla mnie jak brat...i...i jeśli o-on odejdzie t-to...

M: Nawet tak nie mów Edd! Nie możesz sobie nic zrobić! Tom z tego wyjdzie, uwierz mi...

E: N-no dobrze...

Widziałem jak pojedyńcze łzy spływały po jego ślicznych policzkach. Nie chcę go takim widzieć, wolę tego wesołego i natchnionego życiem Edd'a a nie jakiegoś smutnego i płaczliwego.

Otarłem jego łzy kciukiem a on się tylko na mnie spojrzał zaszklonymi oczami.

M: Choć, pójdziesz spać a jak wstaniesz to zrobię ci pyszny obiad i znów będziesz szczęśliwy życiem, oki?

E: Mhm...a c-czy mógł bym s-spać u ciebie?....

Powiedział to tak cicho że prawie tego nie usłyszałem ale na szczęście mam dobry słuch.

M: Pewnie! Śpij ile chcesz i nie wstawaj a ja za kilka godzin przyjdę z jedzonkiem dla ciebie.

Pocałowałem go w czoło i pokierowałem się w stronę drzwi. Gdy już miałem wychodzić rzuciłem tylko przelotne,

M: Dobrych snów.

Gdy wychodziłem z pokoju widziałem jak Edd lekko się rumieni i zamknąłem drzwi. Zacząłem kierować się do pokoju Torda aby zobaczyć jak tam sytuacja ale gdy wszedłem zobaczyłem już śpiącego szarookiego głową na łóżku, a Tom? On leżał na łóżku w tych wszystkich bandażach ale uspokoiłem się nieco jak zobaczyłem że jego klatka piersiowa opada do dołu po czym znów idzie do góry. Widziałem od samego początku że coś do siebie żywią, skoro jak Tord poszedł na górę to Tomowi zrobiło się smutno i...w tedy zdarzył się ten cholerny wypadek...lecz teraz po tym całym wypadku się zmieni i być może przekonam Edd'a żeby pomógł mi ich zeswatać a może w tedy bym miał jakieś szanse na poderwanie zielonka...

Dobra koniec tych rozmyśleń w końcu trzeba iść zrobić jakieś jedzenie, przecież jak wszyscy wstaną zapewne będą głodni ale co by tu zrobić do tego jedzenia. O już wiem! Dla Toma będą tosty a dla Edd'a i Torda będzie bekon z jajecznicą! Matt jesteś genialny!

Szybko wziąłem się do przygotowywania posiłków, najpierw zrobiłem tosty dla czarnookiego a potem zabrałem się do zrobienia jajecznicy z bekonem. Kiedy już wszystkie posiłki były skończone usiadłem przy stole i napisałem karteczki poczym przykleiłem je do talerzy. Gdy spojrzałem na zegarek była już 17:49, całkiem wcześnie. Zabrałem wszystkie talerze i powendrowałęm najpierw do pokoju rogacza i postawiłem talerze na biurku, następnie udałem się do mojego pokoju zerknąć jak Edzio i zostawić mu jedzenie. Gdy tak na niego patrzyłem aż mi krew zaczęła z nosa lecieć! Gdy śpi jest taki uroczy, spokojny i on zawsze jest taki cudowny! Chodzący ideał normalnie! Nie wiem jakim on cudem wytrzymuję z nami w szczególności że to on teraz robi za naszą "mamusię" i ogólnie jak on może nie być zmęczonym życiem.

Aż od tego rozmyślania nad tym aniołkiem zachciało mi się spać, podszedłem do łóżko i przesunąłem lekko Edd'a tak abym mógł się położyć obok niego i już po chwili zostałem schwytany w szczelny uścisk od mojego przyjaciela, zarumieniłęm się lekko na ten gest ale oddałem przytulańca i nie wiedząc kiedy odpłynąłęm do krainy snów.

Tak, tutaj znów kończy się nasz rozdział ale mam przypływ weny więc zabieram się do nowego rozdziału, i to już 11. Wow.

Zaczarowany Las... [TordTom] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz