Rozdział II

704 22 3
                                    

14 listopad 1937 r.

Zbliżała się godzina 10.30, szybko zjadłam śniadanie, które przygotowała dla mnie mama i pośpiesznie pobiegłam do swojego pokoju by przebrać się w przygotowany wcześniej mundur. Po długich mękach ubierania go, w końcu byłam gotowa. Z dziewczynami byłam umówiona na 11 a, że na zegarze wybiła już godzina 10.45 postanowiłam iść już na miejsce spotkania. W Warszawie mieszkam od piątego roku życia, ale nigdy wcześniej nie byłam w tym lesie więc wolałam wyjść wcześniej, żeby przypadkiem moja orientacja w terenie znów mnie nie zawiodła. Wychodząc z domu pożegnałam się ze swoimi rodzicami, którzy pili kawę w kuchni, uprzedzając ich, że nie wrócę późno. Po krótkiej rozmowie z nimi wyszłam z mieszkania i wyciągnęłam kartkę na, której rozrysowana była co do joty droga do lasku. Dziewczyny zeszłej nocy narysowały mi ją, żebym przypadkiem się nie zgubiła, bo wiedziały, jaką jestem ciamajdą. Studiując całą kartkę zauważyłam, że żeby dojść na miejsce muszę tylko skręcić w prawo, potem prosto i potem znów w prawo, by być na miejscu, ale oczywiście nie byłabym sobą, gdybym chociaż raz nie pomyliła sobie drogi. Zamiast iść prosto, skręciłam w lewo, bo nie wiedząc czemu odwróciłam mapkę do góry nogami. Zorientowałam się, dopiero kiedy znalazłam się w wielkim lesie, który cały był porośnięte wysokimi drzewami, przez które nawet promienie słoneczne się nie przebijały.

Chodziłam w kółko, ale wciąż nie potrafiłam wyjść z tego przeklętego lasu. Na moim zegarku widniała już godzina 11.55 więc nici już z mojego miejsca w drużynie harcerskiej, ale nie to było moim największym problemem. Najbardziej martwiłam się o dziewczyny, które pewnie teraz wyrywały sobie włosy z głowy przez moje zniknięcie. Obiecałam im, że już nigdy więcej się nie zgubie, na marne moje obietnice. Zmęczona ciągłym chodzeniem, usiadłam pod drzewem, przy którym rosły maliny. Zerwałam kilka z nich i schowałam do małej kieszonki w spódnicy by mieć na później, gdybym zgłodniała.

Godzinę później, podczas wycinania w drzewie scyzorykiem swoich inicjałów, usłyszałam czyjeś kroki, które dochodziły z głębi lasu. Przestraszona tym, że może być to jakieś dzikie zwierzę ukryłam się za pobliskim drzewem. Kroki były coraz bliżej, chcąc schować się trochę bardziej w cieniu odsunęłam się do tyłu i na moje nieszczęście musiałam stanąć na jakąś gałąź. Kroki na chwilę ustały po czym, zaczęły oddalać się w przeciwnym kierunku. Odetchnęłam z ulgą i wyszłam z mojej kryjówki, lecz nie było mi to dane. Uderzyłam w coś twardego, a raczej w kogoś. Był to wysoki brunet, koloru jest oczy nie mogłam określić, bo jak na wczesną porę dnia w lesie było już dosyć ciemno, zauważyłam tylko, że tak jak ja był ubrany w mundur harcerski, ale w ciemniejszym kolorze, kiedy próbowałam określić kolor jego oczu, nie usłyszałam jak coś do mnie mówił.

- Halo? Słyszysz mnie? - dryblas machnął mi swoją wielką dłonią przed oczami, dzięki czemu dopiero wtedy się ocknęłam.

- Tak, przepraszam. Mówiłeś coś?

- Pytałem co panienka tutaj robi - chłopak, którego imienia nie znałam popatrzył na mnie i założył swoje ręce pod piersią.

- Szłam na zbiórkę harcerską i oczywiście musiałam się zgubić, od dwóch godzin staram się stąd wyjść, ale jakoś mi to nie wychodzi - wzruszyłam ramionami i zaczęłam szurać swoimi starymi już butami po podłożu.

- Jeśli chcesz mogę pomóc, ale za to musisz zdradzić mi swoje imię - chłopak posłał w moją stronę wesoły uśmiech i wystawił dłoń w moim kierunku - Jestem Maciek, ale mów mi Alek.

- Anka - odwzajemniłam uśmiech i uscisnęłam jego dłoń.

- Zatem w drogę Aniu

Alek był naprawdę bardzo sympatycznym chłopakiem, chociaż nie znałam go nawet 10 minut mogłam już na starcie stwierdzić, że bardzo go polubiłam. Przez całą naszą drogę rozmawialiśmy o harcerstwie, a szczególnie o jego drużynie harcerskiej "Buki", była to jedna z najbardziej aktywnych drużyn w całej Warszawie, a żeby dostała się tam jakakolwiek dziewczyna musiałaby zrobić coś naprawdę niezwykłego.

Pięknie Umierać i Pięknie Żyć | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz