|5| Cokolwiek by to nie było, to ja wygram...

245 17 4
                                    

((Specjalnie dla x_Dark_Raven_x 😁:
Jordan Greenway "Janus" - Midorikawa Ryuuji "Reize"
David Quagmire "Dvalin" - Saginuma Osamu "Desarm"
Bryce Withingale "Gazelle" - Suzuno Fuusuke "Gazel"
Claude Beacons "Torch" - Nagumo Haruya "Burn"
Xavier Foster "Xeen" - Kiyama Hiroto "Gran"
♥️ - Im_only_illusion
P.S.: Ten rozdział dedykuję właśnie tobie, ponieważ byłaś ostatnią osobą, która jeszcze to czytała i uważam, że na to zasługujesz ♥️
P.S.vol.2.: Twoje konto mi się nie wyświetla i na przykład nie mogę czytać twoich opowiadań, mimo że je tak uwielbiam😓))

Czerwonowłosy skierował się w stronę windy z zamiarem zjechania na trzecie piętro i udania się na boisko nr 64. Po pierwsze, uważał że konieczne jest, by jeszcze trochę potrenował, w końcu jeżeli będzie za słaby to jego drużyna nigdy nie zyska miana Genesis, a po drugie... po drugie cały czas nie mógł przestać myśleć o tajemniczej dziewczynie o białych włosach, którą widział tam już dwa razy... Dlatego właśnie opuścił swój pokój i ruszył przed siebie ciemnym korytarzem. Drogę do windy zastąpiła mu jednak niebieskowłosa koleżanka z drużyny.
- Ojciec cię wzywa - powiedziała patrząc na niego poważnie, na co Xeen westchnął opuszczając ramiona, jakby nagle wszystkie planety zwaliły mu się na barki. Ruszył za Bellatrix do gabinetu dyrektora Schiller'a z miną jakby szedł na skazanie. Dziewczyna oczywiście nie przegapiła takiego momentu, by nie rzucić w jego stronę złośliwym komentarzem, ale chłopak kompletnie to zignorował zastanawiając się za co tym razem nakrzyczy na niego Ojciec. Ostatnio tylko krzyczał. Trudno było w to uwierzyć, ale pod tą jakże milusią starą twarzą krył się okrutny i niezwykle surowy człowiek. Xeen to wiedział, można by wręcz powiedzieć, że aż za dobrze...
Czerwonowłosy stanął w drzwiach pukając lekko palcami w ciemno-szarą framugę.
- Proszę - usłyszał odpowiedź i wszedł do środka kierując się od razu w stronę wielkiego fotela odwróconego do niego tyłem. Kiedy już do niego dotarł utkwił spojrzenie w niskim staruszku na nim siedzącym.
- Wzywałeś mnie Ojcze... - odezwał się Xeen starając się powstrzymać drżenie nóg.
- Owszem, chciałem ci tylko przekazać, że jutro o 12 ty i twoja drużyna macie pojawić się na Salog sa Gym na trybunach. Powiedz to też reszcie kapitanów. - dyrektor nawet na niego nie spojrzał. Jego wzrok cały czas skierowany był na puste zielone boisko widoczne za szybą naprzeciwko.
- A co z Janus'em Ojcze? - zapytał zdziwiony spokojem i brakiem zdenerwowania pana Schiller'a.
- O to już nie musisz się martwić. - odpowiedział mu lodowato staruszek nieco zbijając go z tropu.
- Rozumiem Ojcze... - wymamrotał czerwonowłosy speszony.
- A teraz możesz już iść... - odprawił go ruchem dłoni starszy, a chłopak pospiesznie opuścił pomieszczenie. Kiedy wsiadł do windy odczepił od jasnoszarego paska komunikator i wysłał pozostałym trzem kapitanom wiadomość o pilnym spotkaniu w Tigumanan. Sam również udał się na trzecie piętro, cały czas zastanawiając się nad celem zebrania wszystkich drużyn na Piętrze Gimnastycznym.
Tym razem, kiedy mijał boisko treningowe nr 64 było ono puste, zaś chłopak pierwszy raz od lat dotarł na Salę Narad jako pierwszy. Zajął miejsce na swoim podwyższeniu i rozmyślając nad motywem przewodnim dyrektora Schiller'a oczekiwał na pojawienie się kolegów. Niespełna 10 minut później na Sali paliły się już cztery kolorowe światła. Xeen wstał ze swojego "tronu" i zwrócił się do towarzyszy.
- Ojciec przekazał mi, że jutro o 12 wszyscy mamy się zjawić na Salog sa Gym na trybunach. - przeleciał wzrokiem po zdziwionych twarzach nastolatków. - Wraz z drużynami - dodał po czym cofnął się o krok siadając spowrotem na kamiennym "tronie".
- Po co dyrektor chce widzieć nas na Piętrze Gimnastycznym?! - oburzył się bordowowłosy, na co Xeen wzruszył tylko ramionami. Reszta kapitanów podziękowała mu tylko za informację, po czym opuściła Tigumanan spiesząc się na obiad. Torch odbił się mocno od swojego podwyższenia i wylądował tuż obok "tronu" czerwonowłosego.
- Cokolwiek by to nie było, to ja wygram... - wysyczał mu prosto do ucha, na co nastolatek nawet nie drgnął. - To Prominence przejmie tytuł Genesis, jasne? - jego żółte oczy o wąskich źrenicach, niczym jak u smoka, błysnęły niebezpiecznie, po czym bordowowłosy opuścił pomieszczenie. Xeen zaśmiał się tylko na to drwiąco pod nosem, po czym podniósł się z siedzenia. Tym razem jednak nie skierował się ani do swojego pokoju, ani na jadalnie, lecz do sali nr 48. Wemknął się do niej niepostrzeżenie i założył gogle, wcześniej włączając coś na monitorze.
Ponownie zjawił się w grocie wodnej. Teraz jednak jego celem nie było UKOŃCZYĆ poziomu, tylko ZRZUCIĆ AVATARA I MIEĆ 100%. Zaczął trening, powtarzając sobie w głowie, że jako kapitan nie może sobie pozwolić na przegraną...

𝐛𝐥𝐚𝐜𝐤 𝐩𝐞𝐚𝐫𝐥 𝐚𝐧𝐝 𝐚𝐥𝐢𝐞𝐧; xavier foster. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz