8. Już nic nie da się zrobić.

382 22 2
                                    

Marinette obudziła się rano odziwo o 6:30 chociaż zawsze wstawała na ostatnią chwilę o 7:45. Dzisiaj szczególnie nie chciało jej się iść do szkoły ponieważ miała porozmawiać, nawet niekoniecznie z Adrienem. W końcu wstała, ubrała się w to co zwykle i uczesała włosy w dwie kitki. Zeszła na śniadanie przy okazji wrzucając trochę ciastek do torebki dla Tikki. Zjadła dość szybko i pobiegła do szkoły, gdzie czekała już na nią Alya.

-Hej Mari-krzyknęła Alya

-Hejka Alya- odpowiedziała Marinette i się do niej uśmiechnęła.

Dziewczyny poszły pod klasę. Alya wyciągnęła telefon i zaczęła coś tam robić na Biedroblogu. Marinette rozglądała się nerwowo za Adrienem. Jednak postanowiła, że z nim nie porozmawia, ani nie napisze. Poprostu nie zrobi w tej sprawie nic. Postanowiła, że nie będzie się już z nim przyjaźnić i bez sensu jest dawać mu nadzieję.

Adrien właśnie wszedł do szkoły i kierował się w stronę klasy. Był już na górze i jak zauważył Marinette lekko się uśmiechnął. Chciał ją teraz przytulić lecz tego zrobić nie mógł. Podszedł do niej z nadzieją że z nim pogada tak jak mówił jej czarny kot i wreszcie będzie między nimi wszytko okej. Wtedy nie będzie się musiał obawiać rozczarowania Marinette jak pozna jego tożsamość.

-Część księ-... To znaczy Marinette- zmieszał się trochę z obawą, że może się czegoś domyślić po tej pomyłce.

Nie dostał jednak żadnej odpowiedzi. Poprostu go spławiła, wstała z ławki i poszła gdzieś, byleby daleko od niego.

*Adrien*
Czego ja się spodziewałem? To ona aż tak mnie musi nienawidzić? Poprostu nie wierzę.

Czuję, że nie będzie łatwo, w końcu kiedyś będzie musiała poznać moją tożsamość. I co wtedy będzie? Będę miał niezłe kłopoty. W dodatku u biedronki nie mam już szans więc jak Mari dowie się kim jestem zostanę sam z tym serożercą.

Jakby tak logicznie pomyśleć to Mari przecież mnie kocha i jak dowie się prawdy to, to nic nie zmieni. Nie no Adrien przestań na siłę polepszać tą sytuację.

*narrator*
Ostatnia lekcja dobiegła już końca i Marinette natychmiast wybiegła z klasy, żeby nie napotkać po drodze Adriena. Udało jej się to.

Gdy dotarła już do domu odrobiła szybko zadanie i wzięła się za projektowanie jakiejś sukienki. Miała dzisiaj również patrol z czarnym kotem o godz. 19.

Marinette straciła poczucie czasu i gdy skończyła projektować była już za pięć dziewiętnasta. Szybko odstawiła swój szkicownik i przemieniła się w biedronkę.

W mgnieniu oka znalazła się na dachu katedry Notre Dame. Tam właśnie mieli się spotkać. Biedronka spóźniła się parę minut.

Siadła obok kota, nie odzywali się do siebie  przez dłuższą chwilę. Aż w końcu kot zaczął:

-Jak ci minął dzień? - spojrzał na nią pytająco.

-Nic nadzwyczajnego się nie działo-odpowiedziała z obojętnością.-a u ciebie?

-U mnie też nic ciekawego... - posmutniał na samą myśl o Marinette, ponieważ właśnie przypomnialo mu się dzisiejsze zdarzenie ze szkoły.

Nie było widać żadnych ataków akumy, a siedzieli tu już dosyć długo więc uznali, że już pójdą.

Pożegnali się i każde z nich pobiegło w swoją stronę. Jednak Czarny kot nie skierował się w stronę swojego domu, tylko domu Marinette. Chciał z nią znowu pogadać o nim czyli Adrienie.

Na początku chciałam wam podziękować za 113 odczytów❤️
Teraz z Jeszce milszą chęcią chce mi się pisać, ponieważ to że czytacie daje mi chęci. :)

A i Jeszce jedno.
Wolicie perspektywę narratora czy pierwszoosobową (czyli np. Z punktu widzenia Marinette)? Bo nwm jak wam się lepiej czyta.

Dajcie znać w kom. ❤️❤️❤️

*rozdział po korekcie*

Wszystko Dla Ciebie | MarichatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz