12

1.1K 78 13
                                    

Spojrzałem porozumiewawczo na Iwę a on wyglądał, jakby nie spieszyło mu się do wyjścia z posesji niegdyś zamieszkiwanej przez Aiko. 

— Szukam go od kilku dni, wie pan, gdzie poszli? — zapytał podstępem.

— Ja kupiłem to mieszkanie od pewnego mężczyzny, który chciał pozostać anonimowy. Słyszałem, że rodzina, od której on kupił to mieszkanie wyprowadziła się — wytłumaczył.

— A wie pan może co z nimi teraz? — kontynuował.

— Nie wiem, co wiem to tyle, że rodzice tych waszych Tobiasów gdzieś wyjechali, albo umarli? — gdybał mężczyzna. Iwaizumi spojrzał na mnie lekko zdezorientowany a ja złapałem się za czoło.

— To pan nie wie? — drążył temat Iwa-chan.

— Mi się wydaje, że to był jakiś wypadek. Jakoś kojarzę, że to już miało czas jakiś dobry kawałek czasu. Chyba miesiąc lub dwa. Mieszkałem tu niedaleko i czasem widziałem jak taka ładna dziewczyna wychodziła gdzieś — wytłumaczył — czasem taki rudy przychodził ale tak to nie wiem co z nimi, może wyrzucili ich bo nie płacili rachunków — dodał.

— Dziękujemy — powiedział zmarnowany Iwa.

Wsiedliśmy do autobusu i spojrzeliśmy się na siebie. Ta sytuacja tylko jeszcze bardziej się skomplikowała. Teraz jednak byłem pewien, że wersja wydarzeń Aiko lekko, lub bardziej różniła się od prawdy. Byłem trochę zmarnowany, ale rozumiałem podstawy do zatajenia tych informacji.

— Widzisz? Jest jeszcze gorzej — zaznaczyłem, rozpoczynając temat.

— Co gorzej? Okłamała cię! — prawie krzyknął.

— Nie chciała powiedzieć, że nie daje sobie rady — zacząłem tłumaczyć się za Aiko — ale skoro wyrzucili ją to musiała poprosić o pomoc.

— Kochasz ją, nie ma bata, że nie — uśmiechnął się Hajime.

— Oj tam Iwa-chan, od razu kocham, no podoba mi się ale i tak ona ma teraz inne zmartwienia niż ja — wytłumaczyłem się.

— Idź do domu i jej powiedz, że wiesz — zaproponował — a potem ją przytul i jej powiedz, że ją kochasz i takie tam — zasugerował Iwaizumi.

I takie tam? Co ja mam teraz zrobić? Powiedzieć jej ,,Hej Aiko, nie wierzyłem w to co mówiłaś, więc pojechałem pod twój stary dom"? Czy może powinienem zacząć od ,,Kocham Cię" a po chwili dodać, że jej nie wierzyłem. Byłem jak w pułapce, kompletnie nie wiedziałem co mogę zrobić. Gdy wszedłem do mieszkania dziewczyna uśmiechnęła się i poszła z powrotem do kuchni. Miała dla mnie jakiś obiad. Była taka kochana, naprawdę nie mogłem uwierzyć w jej dobroć.

— Jak pięknie pachnie — zaznaczyłem zdejmując buty.

— Zrobiłam bo mi się dość nudziło, mam nadzieje, że nie jesteś zły — uśmiechnęła się.

— Mam być zły bo zrobiłaś mi jedzenie? — roześmiałem się siadając.

Zjedliśmy makaron jaki przygotowała dla nas Aiko. Próbowałem wyczuć moment, w którym mógłbym jakoś lekko przekazać jej co o niej wiem, ale zdecydowałem, że to nie dobry pomysł. Stchórzyłem, tak po prostu. Gdy dziewczyna siedziała na tapczanie i czytała pożyczoną ode mnie książkę, przysunąłem taborecik i usiadłem na przeciw do niej. 

— Aiko, wiem, że twoi rodzice nie żyją — powiedziałem prosto z mostu.

Dziewczyna spojrzała na mnie, a do jej oczu napłynęły łzy. Książka, którą czytała spadła mi na kolano. Nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. Mogłem inaczej to powiedzieć, zraniłem ją, może rozdrapałem starą ranę, jaką udało się jej zapomnieć. Po chwili wstałem i wyciągnąłem ramiona tak by mogła mnie przytulić. Tylko to mogłem dla niej teraz zrobić. Dziewczyna przez chwile spoglądała się na mnie, lecz już po kilku sekundach była w moich ramionach. Tuliła się do mnie i płakała mi prosto w ramie. Aiko jest naprawdę niska, sięga mi tak do klatki piersiowej. Gdy dziewczyna wypłakiwała się ja uśmiechnąłem się.

— Kocham cię Aiko  — szepnąłem.

inna niż wszystkie I oikawa x oc [po korekcie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz