11.

3.9K 79 17
                                    

*miłego czytania – kocham x*

Zwlekłam się z łóżka i do rąk wzięłam wybrany na dziś komplet. Założyłam na siebie białą koszulkę z napisem "Mulan", a do tego granatowe ogrodniczki.

Powędrowałam do łazienki, gdzie zmieniłam bieliznę na czystą, ubrałam się w ubrania i uczesałam włosy, zostawiając je rozpuszczone, aby opadły falami na moje ramiona.

Chwyciłam plecak, do którego wrzuciłam telefon, zwany cegłą. Wzięłam do rąk białe Vansy, leżące przy szafie.

Zeszłam do kuchni, gdzie siedział już Nathaniel, robiący sobie jak zwykle kawę o poranku.

Przypomniał mi się wczorajszy wieczór, który był naprawdę mile spędzony. Miałam okazję zapytać go o wiele rzeczy, jednak postanowiliśmy zrobić sobie dzień, w którym będziemy zadawać sobie takie pytania.

Cieszyłam się, że nie musiałam kłaść się wczoraj wcześniej, bo mężczyzna skutecznie zasiedział się w pokoju do późnych godzin nocnych.

— Dzień dobry. — uśmiechnęłam się.

Otworzyłam szafkę i sięgnęłam po kubek, do którego wrzuciłam torebkę herbaty, gdy postawiłam go na blacie.

— Dobry, dobry. — pocałował mnie w czoło, a dziwne uczucie rozlało się w moim sercu.

Do elektrycznego czajnika nalałam wody, wstawiłam go i oparłam się o blat.

Miałam idealny widok na Nathaniel'a.

— Rozbierasz mnie wzrokiem, a tak nie powinno być. — zachichotał, pstrykając mnie w nos.

— Przypominam ci, że to nie ja wlazłam do łazienki, gdzie akurat się ubierałeś i to nie ja również wtedy przez parę minut patrzyłam na ciebie z szeroko otwartymi oczami.

— Przesadzasz. — machnął niedbale ręką, śmiejąc się pod nosem.

Pokręciłam głową z dezaprobatą, w duchu modląc się, abym spóźniła się na lekcję. Niekoniecznie chciało mi się tam być, a możliwość spędzenia większej ilości czasu z owym mężczyzną była kusząca.

Zalałam torebkę herbaty wrzątkiem i posłodziłam ją dwoma łyżeczkami cukru. Pomieszałam łyżeczką w naczyniu, aby cukier szybko się rozpuścił.

Usiadłam przy blacie na stołku i zaczęłam powoli pić gorącą herbatę. Syknęłam, gdy popatrzyłam sobie lekko język.

— Pójdę do siebie na chwilę. — powiedziałam do niego i weszłam po schodach na górę do swojego pokoju.

Usiadłam na łóżku i po krótkiej chwili położyłam się na nim. Odczekałam kilka minut, a później zeszłam znów na dół.

Nathaniel siedział przy blacie i popijał sobie kawkę. Gdy mnie zobaczył, nie oderwał ode mnie wzroku, dopóki nie zajęłam miejsca obok niego.

Chwyciłam kubek za uchwyt i siorpnęłam trochę herbaty, która lekko ostygła i nie parzyła już mojego języka.

Zegarek wskazywał piętnaście po siódmej, więc miałam gwarancję, że na pierwszej lekcji mnie nie będzie.

Gdy wypiłam herbatę, wzięłam pustą szklankę Nathaniel'a w której pił kawę i naczynia włożyłam do zmywarki.

— Chodź, powinniśmy już jechać. — odrzekł i wstał.

Westchnęłam. Chwyciłam plecak leżący przy blacie i powędrowałam za mężczyzną. Zamknął dom, gdy ja podeszłam do auta i wsiadłam do środka.

Dołączył do mnie niespełna dwie minuty później, odpalił silnik, zapiął pas i wyjechał na drogę.

— Nie dojedziesz na pierwszą lekcję. — spojrzał na mnie krótko.

Pokiwałam głową ze zrozumieniem, choć wiedziałam, że ten dzień tak miał się zacząć.

— Skoro tak... — przygryzłam lekko wargę. — pojedziemy do Starbucksa? Nie jadłam śniadania.

— Wpakowałem ci do plecaka. — odparł, a następnie westchnął. — ale okej, pojedziemy tam.

Pisnęłam cicho, zbliżyłam się do mężczyzny i pocałowałam w policzek. Cóż, było mi później głupio, gdy usiadłam na miejscu ale raz się żyję.

Włączyłam radio, gdzie zaczęła lecieć piosenka Attention, którą trochę kojarzyłam. Zaczęłam nucić ją pod nosem, a placami wybijałam rytm o kolano.

Nie miałam talentu do śpiewania, a bynajmniej sama tak uważałam. Jedyne, co mi się podobało w moich "talentach" to było rysowanie.

— Jesteśmy. — zaprzestałam czynności i spojrzałam w przednią szybę.

Przed nami znajdował się budynek Starbucks'a. Odpięłam pas i wysiadłam z samochodu. Poczekałam na mężczyznę, a gdy był blisko mnie, weszłam do środka.

Już przy samym wejściu, do moich nozdrzy dotarł słodki zapach szarlotki i różnego rodzaju kaw. Oblizałam wargi, zauważając wolny stolik przy oknie.

Cały wystrój wnętrza był utrzymany w różnych odcieniach brązu. Od ciemnej czekolady do jasnego karmelu.

Usiadłam przy dwuosobowym stoliku, podczas gdy Nathaniel obczajał jeszcze wzrokiem budynek. W końcu przysiadł się do mnie.

— Co zamawiamy? — spytał i spojrzał na zegarek, przewieszony na jego ręce. — mamy godzinę.

— Ja wezmę karmelowe frappuccino i płatki owsiane z jagodami. — uśmiechnęłam się lekko.

— Okej, za chwilę wrócę.

Wstał i stanął w kolejce do kasy. Miałam styczność z takimi miejscami i uważałam, że były one najlepsze.

Mogłam tu zawsze miło spędzić czas, a to miejsce od szkoły oddalone było o dwadzieścia, prawie trzydzieści minut.

No może trochę daleko ale ważne, że było.

Przed nimi były trzy osoby, więc miałam pewność, że trzydzieści minut nam wystarczy, a później zmyje się do szkoły.

Przez chwilę wpatrywałam się w widoki za oknem. Ludzie, którzy gdzieś się spieszyli. Zamyśleni, zestresowani czy sfrustrowani, to wszystko było widoczne.

Spojrzałam w stronę Nathaniel'a, który akurat zamawiał dla mnie i dla siebie rzeczy.

Zacisnęłam wargi, gdy kobieta stojąca za ladą, uśmiechała się do niego i uwydatniała swoję atuty. Brunetka z ciemnymi oczami.

Czyżby to był jego typ kobiety? Prychnęłam pod nosem.

Zanim odwróciłam wzrok, mogłam zauważyć, jak daję mu do ręki karteczkę.

Świetnie, po prostu świetnie.

***
C H E R Y L L

Daddy [√]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz