12.

3.7K 75 11
                                    

*zostawcie coś po sobie – miłego czytania xx*

Nathaniel usiadł na krześle i uśmiechnął się do mnie lekko. Niechętnie odwzajemniłam uśmiech.

Ja rozumiem, że jest mężczyzną i musi sobie poflirtować z kobietami, ale heloł, ja tam byłam?

Czułam się lekko odrzucona? To było raczej za mocne słowo ale bynajmniej było mi przykro z powodu, że trochę mnie olał i flirtował przez moment z atrakcyjną kobietą.

— Mała, wszystko w porządku? — zapytał, marszcząc brwi. Kiwnęłam lekko głową i zmusiłam się do uśmiechu, który musiał wyglądać wiarygodnie, bo nie zadawał mi już pytań.

Po paru minutach nasze zamówienie było gotowe. Nathaniel po nie poszedł i dostarczył do naszego stolika.

Popatrzyłam na owsiankę. Straciłam apetyt ale musiałam zjeść choć trochę, bo inaczej zemdlałabym w szkole, co działo się często, gdy o tym zapominałam.

Dlatego też Eve zaczęła bardziej interesować się moimi posiłkami, aż w końcu sama postanowiła mi je przygotowywać.

Chwyciłam łyżkę w dłoń i nabrałam odrobinę owsianki na nią. Zaczęłam ją powoli jeść, choć chciałam jak najprędzej opuścić budynek i porozmawiać z Eve.

W międzyczasie piłam też frappuccino, które swoją drogą było wyśmienite.

— Możemy już jechać? — spytałam, gdy skończyłam jeść owsiankę.

— Pewnie, chodźmy.

Wstałam z krzesła i ruszyłam do wyjścia, a następnie samochodu. Bez jego pomocy, którą oferował, wsiadłam do środka.

Podjechaliśmy pod szkołę. Pożegnałam się z nim krótko, zabrałam rzeczy i wysiadłam z samochodu.

Zarzuciłam plecak na ramiona i powoli zbliżałam się do wejścia szkolnego. Było lekko po ósmej trzydzieści, dzięki czemu na korytarzu były pustki.

Usiadłam na schodach, prowadzących na pierwsze piętro. Miałam jeszcze piętnaście minut do zakończenia pierwszej lekcji.

Na całe szczęście ominęła mnie fizyka, której niekoniecznie trawiłam. Drugą godziną był angielski.

Eve miała szczęście, że to ona brała dziś pierwsze dwie lekcję, bo nie byłam pewna, czy na tę również bym dotarła.

Postanowiłam przejść się na boisko, gdzie lekcję powinna mieć klasa trzecia.

Zawiesiłam plecak na jedno ramię i opuściłam budynek szkoły, za którym kryło się ogromne boisko. Miało cztery rzędy pomarańczowych krzeseł, które zazwyczaj były zapełnione przez uczniów, gdy były zawody.

I gdy pogoda dopisywała.

Wtedy zazwyczaj przechodziliśmy na salę w szkole, która była o trochę mniejsza od tej, jednak nadal ogromna.

Usiadłam w pierwszym rzędzie, a plecak odłożyłam obok. Wyciągnęłam "cegłę" i weszłam w wiadomości, gdzie widniało ich parę od Eve.

Eve:
Czemu cię nie ma?

Eve:
Gdzie jesteś?

Eve:
Rachel, odpowiedz!

Uderzyłam się lekko w czoło. Mogłam dać jej znać, że nie będzie mnie na pierwszej godzinie. Wiedziałam, że dostanę od niej ochrzan, za nie poinformowanie jej.

Nacisnęłam przycisk odpowiedz i zaczęłam wystukiwać odpowiedź dla dziewczyny.

Rachel:
Jestem na boisku
Ps. Wszystko ci opowiem

Wysłałam wiadomość i wpakowałam telefon do środka. Miałam okazję obserwować ostatnią klasę LO, a raczej ich trening.

Ostatnią dyscypliną, jaka jest organizowana maju, są to biegi na dłuższy dystans.

Dla trenera Stevens'a było to ważne, dlatego też bardzo przyciskał chłopaków do treningów, których nie mogli opuścić.

— Blod?! A co ty tu robisz?! — krzyknął, zwracając tym uwagę trzecioklasistów. — podejdź tu! 

Skarciłam się w duchu, że jednak tu przyszłam. Mogłam iść na górę, gdziekolwiek, jednak nie! Ja wolałam iść na trening, aby pooglądać chłopaków.

Wstałam z krzesła, zabrałam plecak i ruszyłam w stronę trenera. Chłopaki przerwali trening i zaczęli ze sobą rozmawiać.

— Słucham? — stanęłam metr od mężczyzny, przybierając znudzony wyraz twarzy.

— Nie powinnaś być na lekcji, młoda damo? — przekrzywił lekko głowę w bok, lustrując mnie wzrokiem.

Stanęłam bardziej na jednej jednej nodze, a drugą lekko zgięłam w kolanie.

— Powinnam, jednak się spóźniłam. — odparłam od razu.

— Tak? — upewnił się.

— Mhm, tak. — zagryzłam lekko wnętrze policzka. — mogę iść?

Machnął na mnie ręką, całkowicie zbywając. Podszedł do chłopaków i zaczął się na nich bezwzględnie wydzierać.

Wróciłam na swoje miejsce i gdy tylko zdążyłam usiąść, zadzwonił dzwonek, kończący pierwszą godzinę.

Nie musiałam czekać dłużej niż pięć minut, a przyjaciółka przybiegła do mnie z mordem w oczach.

— Dlaczego nie mówiłaś, że przyjedziesz na drugą godzinę? Martwiłam się! — uderzyła mnie lekko w ramię i przytuliła.

Usiadłam z nią na trybunach i opowiedziałam jej o całej sytuacji. Zakończyłam równo z dzwonkiem, więc musiałyśmy iść do klasy.

— Czyli....czujesz coś do niego? — spytała.

Przełknęłam ślinę, zastanawiając się. Nie mogłam coś do niego poczuć, poza pociągiem fizycznym.

Zauroczenie? Nie, to nie mogło być to.

— Nie, raczej nie. — odpowiedziałam. — pociąga mnie fizycznie ale to nie jest zauroczenie czy cokolwiek takiego.

Pokiwała głową na znak, że mnie rozumiała.

Doszłyśmy na odpowiednie piętro i do sali, pod którą nie było nikogo, co oznaczało, że nasi rówieśnicy byli już w klasie z nauczycielką.

Zapukałam w drzwi i po chwili weszłam do środka, gdy usłyszałam proszę.

— Dzień dobry. — uśmiechnęłam się lekko, wchodząc dalej. — przepraszamy za spóźnienie.

Pani Morgana spojrzała na nas, uśmiechnęła się i pokiwała głową na ławkę.

— Usiądźcie.

Ruszyłyśmy do ławki, w której zajęłyśmy miejsca. Wyjęłam rzeczy potrzebne do lekcji i wlepiłam wzrok w tablicę.

***
C H E R Y L L

Daddy [√]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz