7.

4.7K 138 23
                                    

*jeśli będzie tutaj 8 gwiazdek, dodam kolejny rozdział jutro bądź jeszcze dziś*

Z walizki wyciągnęłam niebieskie spodnie biodrówki, do tego białą koszulkę z napisem "BabyGirl", a na to dżinsową kurtkę z naszywką przebitego przez strzałę serca.

Wybrałam do tego biały komplet bielizny, który był cały w koronce. Chciałam, aby Nathaniel był moim tatusiem. Idealnie nadawałby się do tej roli.

Ale życie to nie bajka, a ja musiałam się pospieszyć, aby zdążyć do szkoły.

Zamknęłam za sobą drzwi, ostatecznie rezygnując z zamknięcia ich na klucz, którego nie było.

— Świetnie. — warknęłam. Odłożyłam ubrania na pralkę i zaczęłam pozbywać się po kolei koszulki, a później reszty pidżamy.

Złożyłam ubrania w kostkę i sięgnęłam po bieliznę. Ubrałam na siebie najpierw biustonosz, a później majtki.

Gdy miałam w dłoniach koszulkę, której nie zdążyłam założyć na swoje nagie ciało, które pokryte było już gęsią skórką, do środka wkroczył prędko Nathaniel.

Otworzyłam usta w zdziwieniu i zaskoczeniu. Nie próbowałam się zakryć dłońmi, bo minęła chwila, a on patrzył się na mnie wygłodniałym wzrokiem.

Podobało mi się to jak cholera.

Oblizałam wargi, a następnie jedną z nich przygryzłam. Mogłam dać sobie rękę uciąć, że zauważył to, jak zaciskałam uda, bądź się tam nie patrzył.

— Ja...uh.... — podrapał się po karku, obrócił się i szybko wyszedł z łazienki, zostawiając mnie samą.

Założyłam na siebie szybko ubrania, które jak myślałam, pasowały do mojej sylwetki. Spodnie specjalnie  lekko za duże w nogawkach, podobnie jak kurtka w rękawach.

Włosy rozczesałam, a następnie zebrałam grzywkę, która zdążyła podrosnąć, chwyciłam gumkę i związałam ją z tyłu głowy, mniej więcej na środku.

Chwyciłam pidżamę i wyszłam z łazienki. Nie zastałam nigdzie Nathaniel'a, co oznaczało, że mógł być na dole, bądź u siebie w pokoju.

Zabrałam z szafki telefon, zdążyłam odłożyć pidżamę, chwyciłam do rąk telefon i opuściłam mój azyl.

Powoli zaszłam na dół. Wciąż gubiłam się w tym domu, czego nie ukrywałam. Musiałam mu powiedzieć o tym, aby mnie oprowadził po posiadłości.

Powędrowałam do kuchni, gdzie się wczoraj znalazłam i miałam okazję poznać jedną z jak mi się wydawało z gospodyń tego domu.

— Tu jesteś. — przekręciłam się na bok, dostrzegając mężczyznę w samym podkoszulku.

Kiwnęłam głową, uśmiechając się cicho. Gdy stanął do mnie bokiem, zauważyłam doskonale wypuklenie w jego bokserkach.

Mogłam przyznać, że przez te widoki robiło mi się gorąco i mokro.

Coraz bardziej mnie pociągał

Westchnęłam, oparłam się o blat i zaczęłam śledzić ruchy Nathaniel'a. Zasypywał sobie kawę, więc i ja poprosiłam, aby zrobił dla mnie napój.

— Kawa? Chyba śnisz, serce ci wysiądzie. — odparł poważnie, posyłając mi ostrzegawcze spojrzenie.

Zachichotałam pod nosem i postanowiłam zignorować jego słowa. Podeszłam do niego, odsunęłam go od blatu i chwyciłam kubek, do którego wsypałan łyżeczkę kawy.

— Widzisz? — odwróciłam się w jego stronę z przygryzioną wargą. — to nie takie trudne.

Poklepałam go lekko po policzku, na co cicho się zaśmiał pod nosem.

— Muszę cię zawieźć już do szkoły. — oznajmił smętnie. Spojrzał na zegarek, wskazujący za pięć siódmą. — chodźmy, Charlotte.

Zabrałam swoje rzeczy, nałożyłam na stopy niebieskie trampki, które zostawiłam wczoraj w szafce i razem z mężczyzną opuściłam dom.

Zamknął go, gdy ja w międzyczasie wsiadłam do samochodu i zapięłam pas bezpieczeństwa.

Dziś na dworze było wyjątkowo dobrze, jeśli chodzi o temperaturę. Ostatnio towarzyszyły mi ciągłe upały, których nie sposób było nie zauważać.

Nathaniel wsiadł do pojazdu i w ciszy odpalił samochód, a następnie ruszył drogą w kierunku tej, która prowadziła do mojej szkoły.

Nie miałam ochoty do niej chodzić ale przez Eve to robiłam. Ten czas był jednym, dzięki którym mogłyśmy się widzieć. Po cholerę mnie brał, skoro był świadomy mojej przyjaźni z dziewczyną?

Byłam lekko zła z tego powodu. Ostatnie, czego było mi potrzeba, to godzina drogi od przyjaciółki.

— O czym tak zawzięcie myślisz? — spytał, zerkając na mnie kątem oka.

Nie byłam mu dłużna i również zatrzymałam na nim chwilę wzrok, po czym westchnęłam, kierując twarz w stronę przedniej szyby.

— O niczym ważnym. — odparłam, nie spoglądając na niego.

— Kłamiesz. — powiedział pewnie.

Przekręciłam oczami. Skąd mógł wiedzieć, że kłamię? Nie znał mnie ale był pewien, że kłamałam. Prychnęłam pod nosem, zwracając tym jego uwagę.

— Co tym razem?

Nie odpowiedziałam. Całą drogę siedziałam cicho i ignorowałam jego pytania, lekko go tym denerwując.

Zatrzymaliśmy się pod moją szkołą. Odpięłam pas, chwyciłam za plecak i gdy miałam już otwierać drzwi, zostały one zamknięte.

— Możesz je otworzyć? — warknęłam, zaciskając dłonie w pięści.

Jeśli chciał mnie zdenerwować, skutecznie mu się to udało. Nie dość, że za dziesięć minut miała zacząć się pierwsza lekcja, mężczyzna nadal mnie trzymał w aucie.

— Nie. — skrzyżował dłonie na wysokości piersi. — dopóki nie powiesz mi, o czym myślałaś.

Prychnęłam. Cóż, to też nie powinno go obchodzić. Musiałam się jednak dostać już do szkoły, aby poplotkować z Eve.

— Po co mnie brałeś do swojego domu, skoro wiedziałeś o mojej przyjaźni z Eve? — zapytałam.

— Skąd to pytanie?

— Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. — wytknęłam mu język z radością. Zauważyłam, że podniósł lekko kącik ust do góry. — poza tym, pierwsza zadałam pytanie.

Westchnął, przymykając na chwilę powieki. Zachichotałam pod nosem, gdy na jego twarz wstąpiło zirytowanie.

— Kogo ja adoptowałem? — zażartował, śmiejąc się głośno. — porozmawiamy w domu, a teraz leć do szkoły.

Pożegnałam sie z Nathaniel'em i opuściłam samochód. Zawiesiłam plecak na ramieniu i ruszyłam w kierunku wejścia do szkoły.

***
C H E R Y L L

Daddy [√]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz