Jestem potworem i niczym więcej

44 4 0
                                    

Rozciągnął się niczym w rasowy kot. Posiadał dziś wolny dzień od treningów. Mógł w spokoju pozwiedzać każdy zakątek instytutu. Reszta mieszkańców miała dziś inne plany, nawet jego przyjaciółka wybyła gdzieś z Sewerusem. Dowiedział się, że Stefan wyruszył do Idrysu, więc nie musiał się martwić, że jego spotka. Miał mieszane uczucia wobec niego. Nie mógł go czasem zrozumieć. Czy się nim bawił? Brał na to poważnie? A może lubi się bawić czyimś uczuciami? Dotknął nieświadomie malinek na szyi. Wstał z łóżka. Podłączył słuchawki, wybrał ulubioną piosenkę pod tytułem „ Nightcore ↬ under the pressure" 

 W rytm muzyki ruszył w nieznane korytarze. Zależało mu, aby dotrzeć do ponurej części, do której miał zakazać. Zakazany owoc smakuje najbardziej. Zagłębiając się w oczekiwaną już długo część odczuwał podniecenie i dreszczyk emocji. Lampy coraz rzadziej się pojawiały. Zmarszczył brwi. Wyciągnął słuchawki, zatrzymując przy tym piosenkę. Ukrył telefon i słuchawki do kieszeni bluzy. Zamarł, kiedy usłyszał dźwięk podobny do trzasku kości. Rozejrzał się wokół próbując ustalić skąd dźwięk przybywa. Kolejnemu dźwięku towarzyszył męski jęk.

Otworzył oczy z zdziwienia. Przyśpieszył kroku. Żałował, że nie wziął ze sobą żadnej broni. Stefan pewnie obsmarował go by od góry do dołu za brak logicznego myślenia. Z każdy krokiem dźwięki stawały się wyraźniejsze. Stanął przed mosiężnymi drzwiami. Powinien uciekać, każdy normalny człowiek by to zrobił. A on? Nacisnął klamkę i popchnął drzwi, które zajęczały. W ciasnym pomieszczeniu paliła się jedna pochodnia, która oświetlała zmasakrowanego chłopaka w zapiętego w grube kajdanki. Wszędzie znajdowała się stara jak i nowa krew. Przez swoją nieuwagę nie zauważył stopnia przez co upadł z hukiem na kolana. Zacisnął usta. Kamienna posadzką okazała się gorszym przeciwnikiem niż by mógł się spodziewać. Chłopak w kajdanach uniósł głowę, przez krew nie mógł rozpoznać kim na początku jest.

-Simon?- wychrypiał.

Rozszerzył oczy z zdziwienia. Zbliżył się do niego.

-To ja – kiwnął głową.

-Wynoś się stąd – powiedział poważnie.

-Stefan ty.. – zaczął Simon.

-Jestem odrażający? Wiem- spuścił głowę.

-Ja...

-Nie chciałeś tego powiedzieć ale o tym pomyślałeś- westchnął.

-Czemu jesteś uwiązany? Jesteś cały we krwi! – zilustrował jego ciało, a zwłaszcza nagą klatkę piersiową.

-Nie dotykaj mnie. Jestem potworem i niczym więcej.- odwrócił głowę- Błagam Cię, Simon. Jeśli Ci na mnie zależy to wyjdź. Dopóki nie będę miał ataku. Jak zobaczysz mnie w tym stanie to będziesz brzydził...

-Jak mam Cię pokochać, jeśli nie znam ciebie całego? – oparł się o jego czoło.

-Czasem lepiej nie znać człowieka od złej strony.- prychnął.

-A może ja chcę?- w jego oczach dostrzegł niedowierzanie.

-Uwierz mi. Nie chcesz.- zagryzł wargę.

-Co jest? – spytał zaniepokojony.

-On wraca- kopnął noga chłopaka, który upadł przez co na tyłek- Błagam Cię, Simon!

Zacisnął dłonie, które zbielały w kostkach. Serce krajało się słysząc żałośny krzyk. Zaczął się miotać w każdą stronę przez co ranił sobie nadgarstki.

-Wyjdź! – wrzasnął.

-Nie- powiedział stanowczo, spojrzał na niego błagalnie. – Jak masz się ranić to wole, aby to był ja.

Dostrzegł przy nodze chłopaka klucz, który z szybkością zabrał i otworzył kajdanki. Zaskoczony Stefan odrzucił od siebie nabrane wcześniej powietrze. Simon objął go uniemożliwiając mu zrobienie nawet małego ruchu. Czuł jak krew przesiąka jego ubrania. Nocny łowcy przez dłuższą chwilę rzucał się, a kiedy chciał się ugryźć w skórę Simon podsuwał mu swoją dłoń. Dzielnie wytrzymywał każdą ranę zadaną. Kiedy chłopak się uspokoił i kontaktował złapał go w talii. Pozwolił sobie zaprowadzić do swojego pokoju. Po wielu niegodnościach udało mu się trafić pod drzwi swojego pokoju. Przez całą drogę zastanawiał się dlaczego nikt w takich chwilach nim się nie zajmuje? Przecież to powinien być ich obowiązek. Zaprowadził nocnego łowcę do łazienki, usadowił na krześle. Wybrał odpowiednią temperaturę i pozwolił wannie zapełnić się wodą. Nalał pachnącego płynu. Wiedział, że to co robił może boleć chłopaka ale wszystkie rany potrzebowały porządnego wyczyszczenia.

-Co ty robisz? – wydukał Stefan.

-Ściągaj wszystko – zakręcił korek oraz sprawdził temperaturę wody.

-Co...- Simon przewrócił oczami.

W brutalny sposób ściągnął mu ubranie, przez co nabawił się rumieńców. Pomógł mu wejść do wanny. Zasyczał z bólu.

-Wiem, że boli. – kiwnął głową.

Sięgnął po gąbkę, którą namoczył i delikatnie czyścił miejsce wokół ran. Woda szybko stała się różowa. Wyciągnął korek i włączył opcje z prysznicem. Odpowiednią temperaturą wody płukał zamydlone ciało. Po wszystkim pomógł nocnemu łowcy umyć włosy. Ze swojej upartości nakazał Stefanowi usiądź się na jego łóżku. Niestety nie posiadał jeszcze run, więc nie mógł swobodnie używać steli, więc chłopak musiał sam narysować runę lecznicą. Przykrywając go szczelnie kołdrą obiecał przynieść coś smacznego do jedzenia.

[2.02.2020 rok]

Oddech Ostatniego Łowcy [Zakończone]Where stories live. Discover now