Calowalismy się tak jeszcze z piętnaście sekund a nasze zarazki przenosily się z jednego jezyka na język, powodując glosne mlasniecia.
- smakujesz jak budyn. - skomplementowal mnie po chwili szatyn i puścił do mnie oczko. Zachichotalam I podskoczylam z radosci, wypychając piersi w przód aby je podkreślić, lee oblizał zadziornie usta.
- Gdzie idziemy? - zapytałam kiedy ruszyliśmy. .
- jesteśmy na widzewie, trzeba stąd spierdalac. - złapał za broń w swojej kieszeni. Może to nie była broń, chuj go tam wie.
- aha no dobra.
Ruszyliśmy uliczkami, powoli robiło się jasno na dworze. W końcu dotarliśmy na lotnisko. Wkradlismy się do jednego z samolotów od tyłu I schowalismy się miedzy bagazami oraz jakimiś szczurami.
W końcu samolot wystartował A my byliśmy w drodze do chin, ale super takich wakacji jeszcze nie miałam.
- Księżniczko?
- Tak? - zarumirnilam się.
- Chodź na kolana, Tatuś czeka.
Nie zastanawialam sie dlugo tylko posłusznie wykonałam polecenie. Tak przeżyłam swój pierwszy raz.