Zabawa była przednia hihihi
Po kilku godzinach wyladowalismy i ucieklismy z samolotu, uprzednio się ubierając. Pobieglismy w nieznanym mi kierunku.- Ty kurwa, to wygląda jak bałuty.
- Nie, to ruiny szangchaju.
- Ruiny? Wygląda jak baluty na codzień.
- Aha, bieda tam u was w nowym Jorku.
- No wiem. - ucieklismy w głąb miasta. A raczej Ruin miasta szanghaj. - co się tu stało?
- Nastąpiła tu apokalipsa. To wszystko przez korona wirus. Idziemy teraz do laboratorium. Oddasz im swoje dna, a oni wymyśla leki i szczepionki.
- m-moje d-dna???? To chyba niebezpiecznie. - przestraszyłam się mocno, w końcu nie każdy na codzień oddaje swoje cenne dna, z zawartością swoich wyjatkowych genów królowej.
- No nie boli, nie martw się. - otarl łze z mojego policzka. - to pójdzie bardzo szybko, nie rycz tak.
- Nie boli?
- Nie, musisz tylko oddać jedną próbkę do analizy.
- jaka próbkę?
- Moczu.
Zatkało mnie totalnie.