Rozdział 1

1.6K 81 53
                                    

Nie... to niemożliwe! To nie może być prawda! 

Wszystkie spojrzenia, które dotychczas były skierowane w moją stronę, przeniosły się na pana Damocles'a, który w tej chwili wydał na mnie wyrok.

Zostałam... wyrzucona ze szkoły?

Chciałam krzyczeć, że tak nie można i jakoś się bronić, lecz nie potrafiłam. Słowa zwyczajnie utknęły mi w gardle i nie chciały się z niego wydostać w żaden sposób.

- Panie dyrektorze, a co z monitoringiem? Nie można sprawdzić nagrań? Jestem pewien, że jeżeli je zobaczymy wyjdzie na jaw, że... - Adrien próbował jeszcze jakoś ratować sytuację, lecz ja wiedziałam, że to nic nie da

Lila z pewnością i oto zadbała.

- W zeszłym tygodniu monitoring uległ awarii, a fachowiec przybędzie dopiero jutro, więc nie ma żadnych nagrań, lecz to i tak nie ma znaczenia. Panno Dupain-Cheng. Ilość twoich wybryków przekroczyła wszelką skalę, dlatego też w tej szkole nie ma dla ciebie już dłużej miejsca. Masz jak najszybciej opróżnić swoją szafkę i opuścić teren szkoły. 

Skinęłam tylko głową na znak, że zrozumiałam i zaczęłam powoli zabierać swoje rzeczy z szafki, czując na sobie spojrzenia wszystkich znajdujących się tutaj osób. Nawet nie zwróciłam specjalnej uwagi na zdjęcie Adriena, które w niej było, gdyż i tak było mi już wszystko jedno. Schowałam wszystko do plecaka, który leżał na dolnej półce, po czym założyłam go na plecy. 

Ruszyłam w stronę wyjścia, a wszyscy usunęli mi się z drogi, umożliwiając mi tym samym przejście i mimo, że na nich nie patrzyłam, czułam na sobie ich spojrzenia pełne zawodu moją osobą i wściekłości. 

Otwierając drzwi nagle do środka wleciało mnóstwo małych czerwonych stworzeń. Odruchowo zasłoniłam twarz ramionami i nawet nie zauważyłam, gdy jeden z motyli wleciał do mojej torebki, a przed moją twarzą pojawiła się czerwona obwódka w kształcie motyla.

~ Królowo Prawdy. Księżniczko Sprawiedliwości. Jestem Szkarłatny Władca. Skoro nikt wokół już nie wierzy w niewinność, daję wam obu moc pokazania prawdy, a wy moi wierni poddani, rozczarowani przez dziewczynę, którą tak podziwialiście, witajcie ponownie. W zamian za to macie mi przynieść miracula Biedronki i Czarnego Kota. - w głowie usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos i tak jak sobie zażyczył, wbrew w mojej woli sięgnęłam do uszu, aby wyjąć kolczyki 

Lecz nagle... potrzeba oddania mojego największego skarbu mnie opuściła, a ja zdezorientowana tym co się właśnie wydarzyło, patrzyłam na innych, którzy byli tak samo skołowani co ja.

- Marinette, wszystko porządku? - Adrien podszedł do mnie i chwycił za ramiona, tak jakbym zaraz miała upaść

- Tak, jest okej. Co się stało? - spytałam, łapiąc się za głowę tak jakbym chciała sobie coś przypomnieć, lecz miałam pustkę w głowie

- Szkarłatne akumy Władcy Ciem wleciały do szatni i opętały prawie wszystkich, lecz nagle zmieniły się w zwykłe motyle, tak jakby Władca Ciem się rozmyślił.

Dziwne. Dlaczego zrezygnował z takiej szansy? Chociaż w sumie... powinnam się cieszyć, że miraculum jest bezpieczne, jednak... nie potrafię.

Spojrzałam na białe motyle, które stopniowo zaczęły wylatywać przez otwarte okno. Gdyby nie fakt, że należą do Władcy, uznałabym ten widok za nawet ładny.

- Nic nikomu się nie stało? Wszyscy są cali? - spytała pani Bustier, rozglądając się po wszystkich

- Wszystko w porządku, proszę pani. - odpowiedziała Mylene 

Skrzydła sprawiedliwościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz