Nim minęła dwunasta trzydzieści w południe, Elena siedziała już przy łóżku Tomka, który dopiero co otwierał zielone, zalepione małą ilością ropy oczy. Bardzo interesowało ją to, czym poczęstowała go Sylwia, a tym bardziej, w jakich dawkach skoro całkowicie powaliło studwudziestokilowego chłopa. Domyślała się, że to jakiś środek nasenny, może tabletka gwałtu albo inna trucizna działająca tylko tymczasowo, ale chciała mieć pewność, czym to Śnieżka dała się tak łatwo uśpić:
- Csss - jęknął Tomek, mrużąc oczy - Ale mnie łeb napierdala... Jakbym przez tydzień rozpierdalał pustaki bez kasku - położył ogromne dłonie na czole.
Elena oparła się o oparcie drewnianego krzesła i zaśmiała w głos:
- Nieźle dałeś się wrobić. Jak mała dziewczynka.
- Skąd miałem wiedzieć? Myślałem, że dała mi to z grzeczności. Co za szmata...
- Ta czekolada miała jakiś konkretny smak?
- No. Była orzechowa - spojrzał na nią, delikatnie podnosząc głowę do góry.
- Nie, nie o to mi chodzi. Czy smakowała jakoś dziwnie, inaczej niż powinna.
- Smakowała normalnie jak czekolada. Jakby była jakaś podejrzana, to bym jej nie wpierdalał, nie? - podniósł się powoli, zrzucając ze swojego nagiego ciała prześcieradło. Chyba nie czuł, że leżał bez bielizny, której de facto go pozbawiono. - Która godzina? - stanął na nogi przodem do Eleny i przetarł oczy.
- Jak nałożysz majtki, to ci powiem. - spojrzała na niezbyt pokaźne przyrodzenie, a potem rzuciła wzrok w podłogę. Nim Śnieżka zorientował się, że stoi właśnie z gołym siurdakiem przed zupełnie obcą osobą, minęło paręnaście sekund. Owinął się szybko dookoła i zawstydzony spojrzał na Elenę:
- Będę cię musiał teraz zabić. - zażartował z poważną miną.
Ta głośno westchnęła i podniosła się z krzesła:
- Idę się pakować. O czwartej rano mam pociąg do Szczyrby.
Wyszła na korytarz, gdy Tomek znów ją do siebie przywołał:
- Elena! Pogadaj z Borysem, dobra?
- O czym?
- Myślę, że oboje wiecie o czym. - Zaśmiał się i zamknął drzwi do pokoju.
Oczywiście, że Elena wiedziała, co ten miał na myśli, ale nie bardzo chciała iść do Borysa i znów poruszać ten temat. Wydawało jej się, że sytuacja była jasna. On nie chciał, ale jednak chciał, ona chciała, ale jednak nie chciała, no i tak to by się plątało przez cały czas. Jaki byłby sens? Miała już w głowie plan, nad którym siedziała całą noc. Chciała wrócić do domu, zrobić remont i zacząć żyć od nowa, jakby to wszystko nigdy się nie wydarzyło. Już wyobrażała sobie swoją nową, legalną pracę, jakiegoś chłopa u boku i gromadkę dzieci. Nie no, żartuję. Tego sobie nie wyobrażała, ale może kiedyś, gdyby poznała jakiegoś fajnego chłopaka, który byłby wart zachodu. Czemu nie?
W gruncie rzeczy jej przyszłość nie miała niczego wspólnego z Borysem:- Mogę ci zająć chwilę? - weszła w głąb gabinetu.
Borys siedział na kanapie i oglądał w telewizji najnudniejszy sport świata: skoki narciarskie, których szczerze nienawidziła. Obrócił się i machnął ręką:
- Możesz. - Weszła dalej i usiadła na skórzanej kanapie obok niego. Borys chwycił szklankę stojącą na stoliku i nalał jej trochę już nie tak śmierdzącego, aczkolwiek podobnie wyglądającego koniaku - Napij się ze mną, co? Chociaż ten ostatni raz. - zaproponował.
CZYTASZ
Piękna I Bestia | zakończone
RomanceJeśli żyjesz w przekonaniu, że nie ma siły gotowej zabrać cię z raju i jeśli myślisz, że nie ma tego, co będzie w stanie zniszczyć twe poukładane życie, to pamiętaj, że szatan też mieszkał kiedyś w niebie, a potem zesłany w otchłań najgorszych pieki...