2018 [4] Jesteś piękny.

3K 232 639
                                    

70komentarzy=dodatkowy rozdział w środę

___

Brighton wyglądała cudownie w swojej długiej, rozkroszowanej sukni pełnej koronek oraz cudownych zdobień. Jej długie, jasno brązowe włosy ułożone były na wzór hollywoodzkich fal, a pełen, zachowany w naturalnych, nierażących barwach makijaż był dopełnieniem jej ślubnej stylizacji. Niall był naprawdę ogromnym szczęściarzem mogąc mieć za żonę tak piękną i wspaniałą osobę jaką była moja mała siostrzyczka.

Byłem z niej tak cholernie dumny widząc jak ta wkraczała w ten wspaniały, najprawdopodobniej najważniejszy etap swojego życia. Teraz pozostał im już tylko rzut beretem do dzieci i wspólnego kredytu hipotecznego.

Obserwowałem dziewczynę, gdy ta robiła małe kółka po pokoju, cały czas bawiąc się pierścionkiem zaręczynowym na swoim palcu. Była ekstremalnie zestresowana zbliżającą się ceremonią, a moim zadaniem było dopilnowanie, aby ta nie zwariowała do końca. Chociaż szczerze nie mogłem wyobrazić sobie co ta musiała czuć, skoro ja sam byłem w cholerę zdenerwowany. Moja malutka siostrzyczka miała właśnie wychodzić za mąż, więc wszystko miało być perfekcyjne i odbyć się bez najmniejszego zająknięcia, co wydawało się mało realne z  Niall'em u boku. Nie wiedziałem co ten teraz robił i jak się trzymał, ponieważ nie miałem okazji widzieć się z nim ani razu od jakichś dwóch dni cały czas będąc z Brighton. Dziewczyna trzymała się tradycji i zamierzała zobaczyć się ze swoim, jeszcze, narzeczonym dopiero przy ołtarzu.

-Przynieść ci wody? -zapytałem niepewnie, poprawiając krawat, który zbyt ciasno oplatał moją szyję.

-Nie, nie, nie. -pokręciła głową przysiadając na skraju fotela. -Jeśli zachce mi się siku, to albo się spóźnimy do kościoła, albo będę musiała wyjść w trakcie, a to nie jest możliwe.

Wywróciłem oczami z małym uśmiechem, będąc szczerze rozczulonym jej zachowaniem. Sprawdziłem swój telefon, aby przekonać się, że zostało nam jedynie dziesięć minut do zejścia na dół aby zdążyć na czas. Przy okazji zauważyłem wiadomość od Greg'a w której zapewniał mnie, że u nich wszystko okej i że już są na miejscu upewniając się, że wszystko pójdzie po ich myśli. To dało mi nikłe zapewnienie, że nic nie wyjdzie spoza naszej kontroli.

Gdy do pokoju weszła nasza mama, Brighton podskoczyła na swoim miejscu z przerażeniem przykładając do swoich ust długiego paznokcia, jednak mama szybko zapobiegła tragedii.

-Brighton Joano Payne Horan, nawet nie waż się próbować obgryzać paznokci w dniu własnego ślubu! -to zadziałało na szatynkę jak kubeł ziemnej wody, ponieważ od razu odsunęła rękę od ust, praktycznie chowając ją pod materiałem swojej sukni.

-Jestem beznadziejna. -jęknęła robić najsmutniejszą minę świata, przez co jedyną rzeczą jaką chciałem zrobić było przytulenie jej i zapewnienie, że tak nie jest. Tak też zrobiłem. -Jestem! Niall nie powinien w ogóle mi się oświadczać.

-No cóż, to nie tak że miał wybór. -wzruszyłem ramionami, przez co ta uderzyła moje udo, a nasz mama wysłała mi mordercze spojrzenie.

-Jesteś okropny! Mamo dlaczego nie mogę mieć siostry?

-Wybacz skarbie, sama czasem się nad tym zastanawiam. -westchnęła przysiadając obok nas, gdy ja po prostu wytknąłem jej język. -Została nam tylko chwilka, więc upewnijcie się, że wszystko macie.

-Mamo, wątpisz we mnie? -oburzyłem się, kładąc dłoń na klatce piersiowej. -Wszystko jest dopięte na ostatni guzik.

-A jeśli Theo się zawstydzi i nie doniesie nam tych obrączek? - Brighton wpatrywała się w pustą przestrzeń wypowiadając słowa w taki sposób, jakby była to najstraszniejsza rzecz na świecie.

vas happenin || ziam soulmate au ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz