Rozdział 7

2.3K 80 81
                                    

Gdy byłem przed domem chciałem podzielić się radosną nowiną z mamą. Wszedłem, zapytałem się czy ktoś jest w domu a, gdy nie usłyszałem odpowiedzi poszedłem dalej. Zmartwiony wszedłem do kuchni i zobaczyłem Maćka z zakrwawionym nożem, plame krwi na podłodze i mame. Tak, ten powrót zabił moją matkę. Gdy mnie zobaczył zwiał. Podszedłem do kobiety i się rozpłakałem. Zadzwoniłem na 112, podałem ulice i nagle zrobiło się ciemno, upadłem. Chyba zemdlałem. Obudziłem się w szpitalu. Znów ten zmartwiony Damian o obok...no tak... Zapomniałem... ona zginęła. Otworzyłem oczy, nagle podbiegł do mnie brunet i mnie pocałował, oddałem całusa.

- Zamieszkasz ze mną Bardzo mi przykro, że straciłeś własną matkę. Przepraszam, że musiałeś to zobaczyć - powiedział zmartwionym głosem.

- Nie przepraszaj, to nie twoja wina

- Kocham cie Damian, dziękuję, że jesteś

- Ja ciebie też Leosiu - odpowiedział i mnie pocałował.

Wyszedłem ze szpitala wczoraj. Na pogrzebie czułem jakby nie było cząstki mnie. Ale chociaż mój CHŁOPAK (dziwnie to brzmi) mnie pocieszał i wspierał. Maćka złapano poszedł do więzienia na dożywocie. Ma za swoje chuj.
Po kilku tygodniach w miarę się ogarnąłem. Damian zabrał mnie do parku rozrywki, kina i na lody. Pierwszy raz od dłuższego czasu się uśmiechnąłem. Poznałem znajomych Damiana, bardzo mnie polubili. Rodzinę też poznałem, przyjęli mnie z otwartymi rękoma. Bardzo im dziękuję.

Wreszcie otworzyli szkołę. Znów ten horror. Te wszystkie wyzwiska i nauka. Eh, czasem mam tego wszystkiego dość.

Jest poniedziałek, nudny poniedziałek, przynajmniej z moim Damianem.

DAMIAN

Idę do szkoły, jest gdzieś 7:30, napotykam Leona i idziemy razem za rękę. Kocham jego rumieńce. Byliśmy już pod szkołą, czekali na nas Ren i Haruka (moi przyjaciele)

-Ile tu czekacie? - zapytałem zdziwiony.

- 10 minut? Coś takiego - odpowiedziała biało włosa.

-Przepraszam nie musieliście czeka

- Stary, nie spinaj dupy, mamy czas - powiedział znudzony szatyn.

- B-boje się iść do szkoły - przerwał Leon.

- Leoś kochanie, nie bój się, będę cię chronic

- Dziękuję

- Nie ma za co - powiedziałem opiekuńczo i go pocałowałem. Pocałunek trwał dłuższą chwilę aż przerwała nam Haruka.

-Ej chłopaki, uważajcie

W tym momencie podszedł do nas szkolny łobuz.

-W mojej szkole ma nie być pedałów. Rozumiecie?! - wrzasnął i walnął mnie pieścią w twarz.

Przewróciłem się, chwilę leżałem ale usłyszałem krzyki Leona, Rena i Haruki. Automatycznie wstałem chodź bolała mnie głowa. Walnąłem go w brzuch a ten mi oddał, zaczęła się bójka. Wszyscy krzyczeli, Leon płakał. Już nie było wyjścia. Wreszcie przerwała nam pani, odepchnęła nas obu a ja wrogo patrzyłem się na Kaita (tego łobuza). Poprosiła nas żebyśmy poszli do dyrektora, gdy odmówiliśmy wzięła nas siłą.

- O co się pobiliście? - zaczął dyrektor.

- O nic... - odpowiedziałem.

- Mówcie albo was zawieszę!

- Całowałem się z moim chłopakiem, ale nagle podszedł Kaito i powiedział „W mojej szkole nie będzie pedałów". Uderzył mnie pieścią w twarz i zaczęła się walka ok?!

- Kabel jebany! - krzyknął czerwono włosy.

- Uspokój się Kaito! Dziękuję, że mi powiedziałeś, ale następnym razem nie całuj się przed szkołą i nie wdawaj się w bójki

- Dobrze panie dyrektorze

C. D. N

Pisałam to na lekcji więc szacun dla mnie.

🏳️‍🌈495 słów🏳️‍🌈

Ta Inna Miłość // Yaoi PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz