2000 rok.
— Mówiłeś, że Baekhyun był niesamowicie wesoły, jak go poznałeś. Trochę nie chce mi się w to wierzyć, zwłaszcza że wiem, jakie jest zakończenie tej historii — przyznał, po czym przymrużył piwne oczy, wpatrując się w swojego rozmówcę. — Ale skoro tak uważasz, musiały zdarzyć się jeszcze jakieś sytuacje, które mogłyby potwierdzić twoje słowa.
Chanyeol uśmiechnął się i kiwnął głową.
— Było ich mnóstwo — powiedział, a Kris z jego tonu głosu mógł wywnioskować, że jego wspomnienia są naprawdę przyjemne, szczególnie że od samego początku spotkania Chan nie uśmiechnął się tak szczerze ani jeden raz. — Szczególnie zapadły mi w pamięci niedzielne wieczory — mruknął po chwili i przygryzł dolną wargę, przypominając sobie to, za czym tęsknił najbardziej.
— Baekhyun wtedy nie pracował?
— Nie, do pracy w niedzielę wychodził zazwyczaj w południe, po siedemnastej był wolny. Zawsze, przez jakieś trzy, ewentualnie cztery godziny uczył się na pamięć scenariusza, więc wolałem mu nie przeszkadzać, ale później miał czas i poświęcał go mnie.
— Co dokładnie robiliście?
— Właściwie to, co robiliśmy z Baekhyunem, zawsze kojarzyło mi się z filmami. — Zaśmiał się, przenosząc wzrok z notującego Kris'a na swoje splecione dłonie. — I tym razem nie było inaczej. Baek lubił wszystko wiążące się z aktorstwem, więc nietrudno zgadnąć, że kochał oglądać filmy. Miałem w domu odtwarzacz wideo. Był nowy, a wszystkie kasety dostałem od ojca. Sam nigdy nie miałem czasu, by je przejrzeć, Baekhyun niemal mnie do tego zmuszał.
Kris prychnął, kręcąc z rozbawieniem głową.
— Czyli nie miałeś wyboru, musiałeś się go słuchać.
— Może. — Wzruszył ramionami, nie tracąc swojego pogodnego uśmiechu. — Ale mnie się to podobało. Lubiłem spędzać czas z Baekhyunem, a jeżeli robiliśmy to, co on lubił, i ja byłem zadowolony. W końcu sam tak wkręciłem się w to oglądanie, że teraz jest to moim małym rytuałem. Nie wyobrażam sobie niedzieli bez chociaż jednego filmu i najczęściej oglądam te kasety, które najbardziej lubił Baekhyun. Żałuję tylko, że odtwarzacz wideo już dawno się zepsuł — westchnął, na moment tracąc ze swej twarzy pogodny uśmiech. — W każdym razie, polubiłem to i przez cały tydzień wyczekiwałem niedzieli. Na nasze wieczory z telewizorem przygotowywałem miskę popcornu i puszki wiśniowej Coca Coli. Baekhyun je uwielbiał.
— I były to tylko takie przyjacielskie wieczory, nic więcej?
— Na początku tak i chyba w takich relacjach wolałbym z nim zostać. Wtedy było idealnie, nawet jeżeli czasem telewizor siał, a Baekhyun marudził, że nie może zdecydować się pomiędzy kilkoma filmami. Zawsze wtedy zasłaniałem mu oczy i mówiłem, że ma wybrać, nie widząc tytułów. Często zdarzało się, że jego trafienia okazywały się niecelne — powiedział ze spokojem, uśmiechając się nikle.
— Co chcesz przez to powiedzieć?
— Że te filmy były potwornie nudne, ale i tak je oglądaliśmy. Baekhyun po prostu chciał zobaczyć je wszystkie, nieważne, że czasem zasypiał mi na ramieniu lub podłodze obok moich kolan. Dla mnie i dla niego było idealnie pod każdym względem. I właśnie to najbardziej pamiętam, jeśli chodzi o moje spędzanie czasu z nim. To znaczy, były też inne momenty, które utkwiły mi w pamięci na dobre, ale nie potrafią wywołać we mnie tyle emocji, co właśnie te niedzielne wieczory.
*
1970.
Późne, lipcowe dni zawsze przesiąknięte były gorącem i zapachem papierosów. Przez otwarte balkonowe okno wpadały hałasy z zewnątrz, najczęściej były to krzyki dzieci grających w piłkę i głośne rozmowy mężczyzn zebranych pod kamienicami. Popijali zimne piwo i głośno żartowali, grzejąc się w upalnym słońcu, które oświetlało Los Angeles już od samego ranka. W oddali było słychać silniki aut przejeżdżających przez główną ulicę, choć kilka z nich czasem skręcało i wybierało tę na skróty, prowadzące obok centrum sąsiedzkich zebrań. Wszyscy rozkoszowali się weekendowymi wolnymi chwilami, starając korzystać z tych chwil jak tylko mogą. Pośród tych wszystkich osób zawsze brakowało dwóch, ale nikt nie był w stanie tego dostrzec.
CZYTASZ
Unforgettable Dreams || chanbaek
Fiksi PenggemarByun Baekhyun zawsze marzył i wierzył, że kiedyś osiągnie swój cel. To wszystko jednak miało koniec w Hollywood, miejscu, w którym zakopał wszelkie nadzieje na lepszą przyszłość. Opowiadanie napisane na podstawie prawdziwej historii - Peg Entwistle...