Sachiko czy Sayuri? - Rozdział 9

39 4 2
                                    


Podeszła do stołu i przejechała po nim palcem. Nic. Nieskazitelnie czysto. Gdyby tu posprzątała, podpadałoby to chyba pod jakąś chorobę psychiczną.

Rozejrzała się po salonie. Regał na książki, w którym nie było już wolnego miejsca na nowe pozycje, też wyglądał na czysty. Krzesła dookoła stołu ustawione w odpowiedni sposób. Po podłodze nie turlały się żadne tumany kurzu, a poduszki na kanapie nie miały choćby jednego zgniecenia. Przeklęta Temari i jej pedantyzm.

Usiadła na kanapie i utkwiła wzrok w piaskowym suficie. Piękny dzień na urodziny...

Dawniej nigdy ich nie obchodziła. Yuriko chyba uznała, że to rozrywka dla gminu i nie znała nawet swojej daty urodzenia. A może w kraju Ognia nie świętowano urodzin? Ale chyba daty były znane, to dlaczego ona swojej nie znała? Westchnęła cicho i przywołała w pamięci dzień sprzed ośmiu lat.

To wtedy stało się jasne, że Czwarty Kazekage został zamordowany i nie ostał się w Sunie nikt, kto mógłby ją odnaleźć w tym domu. Kiedy Kankurō, Temari i Gaara wrócili z symbolicznego pochówku, Temari zarządziła, że to koniec stanu zawieszenia.

Miała wybrać sobie nowe imię. Padło na imię ulubionej bohaterki z książek, które Yuriko pozwalała jej czytać — Sayuri. Ale to nie wystarczyło Temari. Na szybko upiekła jakieś ciasto i uznała, że to nowy rozdział ich życia, a jej urodziny.

Sayuri parsknęła śmiechem. Choć minęło sporo czasu, nadal nie odnalazła odpowiedzi na to, jakim cudem udało jej się przetrwać te pierwsze miesiące w zdrowiu psychicznym? I jakim cudem oni przeżyli z nią? Teraz, z perspektywy czasu, zdawała sobie sprawę, jak bardzo irytująca była.

Uśmiechnęła się pod nosem i przymrużyła oczy, patrząc na zdjęcie, które stało na kredensie pod malutkim, okrągłym oknem.

Zostało wykonane tuż po tym, jak Gaara został Kazekage. Odważyli się zrobić zdjęcie wraz z nią, bo w końcu się przemogła i pozwoliła Temari pofarbować włosy. W Sunie nie było zbyt wielu rudzielców i choć prawdopodobieństwo, że ktoś pamiętałby o córce Lorda sprzed lat, było nikłe, Temari nie dała się przebłagać. Na początku ustaliła tę zasadę — bez farbowania nie ma wychodzenia z domu. I choć Sayuri niezwykle uparcie nie pozwalała na zbezczeszczanie włosów, w końcu uległa. Jak mogła nie brać udziału w tak ważnej dla Gaary chwili? Jak mogła nie iść posłuchać jego przemówienia do mieszkańców?

Nie lubiła Suny. Czuła się jak intruz, który nigdy nie zostanie zaakceptowany. Wdarła się tu lata temu oszustwem i już nigdy nie zostanie częścią tej wioski, ale oni... Nie mogła ich nie pokochać. Nie mogła nie być wdzięczna za lata wsparcia. A teraz...

Zacisnęła dłonie w pięść. Jak bardzo egoistyczna była, że zamiast cieszyć się ze szczęścia Temari, unikała jej i wolała nie myśleć o nadchodzących tygodniach? Niech przeklęty będzie Nara! Dlaczego zabierał jej przyjaciółkę?!

— Szczęście aż emanuje z ciebie, księżniczko.

Głośno zaczerpnęła powietrza i spojrzała na próg salonu. Kankurō stał oparty o framugę z rękoma skrzyżowanymi na piersi i patrzył na nią z nikłym uśmiechem.

— Wiem, że kobiety przeżywają każdy miniony rok, ale znaj moje dobre serce. Nie wyglądasz jeszcze tragicznie.

Zmobilizowała się do uśmiechu, ale nie zdążyła zrobić tego dostatecznie szybko. Kankurō zbyt łatwo potrafił ją rozszyfrować i była pewna, że tym razem też tak było. Zmrużył oczy, a uśmiech zniknął z jego twarzy.

— Co to za pociecha, skoro słowa płyną z twoich ust? — Próbowała ratować się przed przesłuchaniem, na które się zanosiło. — Jeszcze rok, dwa, a będziesz szukał młodszego modelu, żeby popatrzeć mu na tyłek... — Kiedy dostrzegła, że zmarszczył brwi, uśmiechnęła się z tryumfem. — Myślisz, że przez te wszystkie lata się nie zorientowałam?

Sachiko czy Sayuri?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz