— Myślisz, że mogę to zabrać?
Sayuri zerknęła na Temari, która przyciskała do ciała jasnoniebieską sukienkę.
— Nie mogę znaleźć choćby jednego powodu, żebyś miała jej nie brać.
— Tak sądzisz? — Temari przekrzywiła głowę. Zmarszczyła brwi i nadal przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze. — A nie jest zbyt krótka?
— Czyli przyznajesz Kankurō rację? — Sayuri uzyskała oczekiwany efekt, bo Temari oderwała wzrok od lustra i spojrzała na nią. — Po ślubie tylko stateczność? Godna rola żony i matki?
— Do pieluch mnie jeszcze nie ciągnie...
Sayuri obserwowała ją i ze zdumieniem przyjęła rumieniec, który wykwitł na jej twarzy.
— To dlaczego nie chcesz jej zabrać?
— A bo nie wiem... Ja już chyba nic nie wiem.
Temari rzuciła sukienkę na kupkę rzeczy, która wędrowała razem z nią do Liścia. Usiadła obok Sayuri i oparła głowę o jej ramię.
— Ty nic nie wiesz? Świat się kończy.
— O tym właśnie mówię... — Temari chyba opanowała jakiś mały kryzys, który przeżywała, bo oswobodziła się z jej uścisku i uśmiechnęła pod nosem. — Muszę przyznać, że kilka lat temu nie spodziewałabym się, że będę do ciebie przychodzić po radę i pocieszenie.
— Po znajomości udzieliłybyśmy ci łaski dostąpienia zaszczytu czerpania z naszej wiedzy i mądrości.
Temari już całkiem się rozchmurzyła. Zachichotała cicho i szturchnęła ją w bok.
— Nie wyobrażam sobie naszego domu bez ciebie. A ile śmiechu było!
— Niańczenie opóźnionej w rozwoju osoby zbliża rozbite rodziny? Musimy opatentować tę metodę.
— Wiesz, nigdy o ci o tym nie mówiłam, a teraz... Sama rozumiesz, to taki ostatni dzwonek. — Temari przerwała. Dopiero po chwili spojrzała jej w oczy. — Byłaś mi bliska nawet zanim odbyła się ta przeklęta misja, zanim wyznaczyli nagrodę za twoją głowę...
— Nagrodę?
Temari westchnęła cicho i wzruszyła ramionami.
— Nadal obowiązuje. Gdyby ktoś cię wyśledził... Dlatego tak bardzo naciskałam na tę farbę. — Wskazała dłonią na jej włosy. — Nie znam zbyt wielu... — Przerwała. Potrząsnęła głową i wyraźnie zmusiła się do uśmiechu. — Obiecaj, że nie dasz wmówić sobie Kankurō, że można już to wszystko olać.
— Co olać?
— On uważa, że już sobie odpuścili ściganie cię, ale to niepodobne do tych kręgów. — Zacisnęła dłonie w pięści. — Obiecaj, że nie wpadniesz na głupie pomysły paradowania po Sunie z tym rudym buszem.
— I tak nikt mnie nie zna...
— Nie chcę słuchać wymówek. Chcę usłyszeć obietnicę, której dotrzymasz.
Sayuri patrzyła na Temari i próbowała powstrzymać łzy, które niebezpiecznie zbierały się w jej oczach. Zamrugała kilka razy i dopiero po chwili powiedziała:
— Obiecuję.
— No! To mi się podoba! — Wesoły uśmiech tylko na chwilę zagościł na twarzy Temari. — To teraz druga rzecz. Dlaczego... Ty nigdy nie chciałaś wychodzić stąd — oznajmiła ostrożnym tonem. — Dlaczego? Na początku myślałam, że bałaś się...
CZYTASZ
Sachiko czy Sayuri?
FanfictionNieustanne konflikty, dylematy moralne, czyli codzienność w świecie shinobi. Współczuć należy każdej osobie, która narodziła się w tej przerażającej rzeczywistości. Pewną śmierć można przepowiedzieć wszystkim, którzy nie zostali do niej przygotowani...