5

4.4K 375 146
                                    

- Midoryia

- Dzień dobry.- powiedziałem nieco wypranym z emocji głosem do szkolnej pielęgniarki, z którą niestety dość dobrze się znałem.- Niestety znów muszę prosić panią o pomoc.- zaśmiałem się żałośnie. Zastanawiałem sie, jak mogłem być tak bezmyślny i powiedzieć do Tomury ,,kochanie".

-Zacznijmy od tego, że nigdy nie musiałeś o to prosić. Za to mi płacą.- westchnęła i jej kroki zbliżyły się do łóżka, na którym siedziałem. -Lubię Cię Izuku, zawsze byłeś miły i kulturalny...taki dojrzały w porównaniu do rówieśników.- czułem jak mnie obserwuje, sprawdzając mój stan zdrowia.- Mimo to zawsze pakowałeś się w tarapaty, dbając o wszystkich tylko nie o siebie. Dlatego uważam, - niezbyt delikatnie pociągnęła mnie za ręce, abym usiadł- że byłeś głupi.

...doskonale zdaję sobie z tego sprawę kobieto.

-Byłem?-zakpiłem. Fakt faktem, przed tą staruszką ciężkio cokolwiek ukryć, jednak nigdy nie mieszała się w czyjeś życie. Takie przemowy były rzadkie, więc chcę wykorzystać okazję.

-Na pierwszy rzut oka widać jak bardzo się zmieniłeś. Nie wiem do końca jak, ani dlaczego, ale mam wrażenie, że na lepsze. Mimo zmiany stron.

Zmarszczyłem czoło w geście zdziwienia.

-Myślę, że nie chcesz już być bohaterem, przynajmniej nie na naszych zasadach. Przejrzałeś na oczy, tak jak ja w twoim wieku
-zaśmiała się cicho, zapewne na wspomnienie młodości. Za pewne bardzo odległej.- I twoje serce należy już do kogoś innego, niż w tamtym roku.-dodała tajemniczo. Na moment zapomniałem jak się oddycha. -I dobrze. Ten blondasek na ciebie nie zasługuje.- wypluła to zdanie, dosłownie i w przenośni, bo przez przypadek opluła mi rękę. Pominę jak bardzo to było ohydne i niehigieniczne

Prychnęła i pocałowała mnie w czoło. Rany zaczęły się goić w niezbyt przyjemny sposób, ale byłem do tego przyzwyczajony. Przymknąłem powieki i czekałem myśląc nad jej słowami. Zacząłem już czuć zmęczenie.

Moje serce należy do kogoś innego. Mocne słowa, biorąc pod uwagę, że mnie nie zna. Chociaż powoli zaczynam mieć wrażenie, że wie o mnie więcej niż "przyjaciele" z klasy.

Może i byłem tego świadomy, ale nie dopuszczałem tej myśli do światła dziennego.

Zakochałem się w Bakugo, kiedy byliśmy dziećmi, ale on mnie odrzucił...dosyć dosadnie uświadomił mi wtedy gdzie moje miejsce. To było lata temu i mimo, że sobie odpuściłem to on już nawet nie chce się przyjaźnić, a to boli chyba najbardziej.

Podświadomie obawiałem się, że kiedy Tomura się dowie...kiedy ktokolwiek by się dowiedział, zostawiliby mnie. Znów byłbym zupełnie sam.
Tego nie chciałem najbardziej na świecie.
Dlatego dusiłem wszystko w sobie tyle czasu, a kiedy jakaś część niechcianych emocji mi umykała, strasznie się tym stresowałem. Doprawdy żałosne.

Otworzyłem oczy, wszystko było rozmyte, do tego stopnia, że nie poznałbym tej staruszki, nawet, gdyby stała tuż przede mną. Dookoła wszystko było czarne, ale bardziej na środku mojego pola widzenia, były kolorowe prześwity. Dziwaczne doświadczenie, ale lepsze od całkowitej ślepoty. Kolory też były dosyć dziwne, jakbym widział o wiele więcej odcieni niż wcześniej, jednak dało mi to nadzieje, że jeszcze kiedyś będę widział. Za to reszta ran się teoretycznie zagoiła.

-Jak z twoim wzrokiem?- zapytała, już bardziej zaniepokojona. Widząc moją minę dodała tylko- Nie jestem cudotworcą, ale z czasem powinno być lepiej. Teraz lepiej nie wstawaj. Dobrze wiesz ile to zużywa energii.

-Dziękuję- uśmiechnąłem się. Staruszka wyszła, zapewne do innych pacjentów. W samą porę, bo mój telefon zaczął dzwonić.

-Hal...-od razu mi przerwano.

No skocz...-villain Deku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz