10

3.3K 268 52
                                    

Midoryia nie spał całą noc. Nie mógł odgonić się od myśli, a głucha cisza, która panowała w pokoju, wcale mu nie pomagała. Jednak zadecydował. Kiedy tak jak poprzedniego dnia, Chisaki przyszedł po niego o 8 rano, zielonowłosy dokładnie wiedział co mu odpowie. Jednak najpierw oboje, już po raz drugi udali się na dango. Wyższy nie chciał zaczynać tego tematu z samego rana, a już zwłaszcza przed śniadaniem i poranną kawą. Cała drogę rozmawiali o wszystkim i o niczym. Wymieniali się poglądami, historiami i lepiej się poznawali. Złotooki niechętnie oswajał się z coraz większym zainteresowaniem, jakim zaczynał darzyć niższego chłopca.

Nie mogli odkładać rozmowy w nieskończoność. Decyzja i tak została już podjęta.

- Zgadzam się. - te dwa słowa miały zadecydować o wszystkim. O przeszłości, która odejdzie w zapomnienie, o teraźniejszości i niebezpiecznym zabiegu, na który właśnie oboje szli, oraz o przyszłości, w której miała ich połączyć współpraca i wspólna idea.

Złotooki nie wiedział co myśleć. Drogę do laboratorium pokonali w milczeniu. Sam na to wpadł i nie zamierzał zrezygnować, ale nie spodziewał się, że zielonooki się zgodzi. Ta decyzja i bijąca od chłopca determinacja przyprawiały go o dreszcze, które skutecznie ukrywał.

Później wszystko działo się szybko.
Midoryia siedział na specjalnym siedzeniu i czekał. Sam nie wiedział na co. Nie chciał wiedzieć, ani znać szczegółów.

Ukłucie.
Mroczki przed oczami.
Miał wrażenie, że każda minuta ciągnie się w nieskończoność.

- T-to boli Chisaki...- zacisnął powieki i gwałtownie wciągnął powietrze. Czuł jakby ktoś siłą próbował wyrwać jakąś jego część.

Chisaki miał tendencje do postrzegania niektórych rzeczy inaczej niż inni. Eksperymenty i wykorzystywanie Eri nie były problemem, do czasu aż dziewczynka mu tego nie uświadomiła. Teraz wiedział, że zielonooki bardzo ryzykuje, ale mimo tego, że go polubił, nie zamierzał się wycofać. Wciągnęło go to, a sam nie mógł się wydostać.

Ból zielonowłosego ustał. Czas przestał istnieć, a świat spowiła czerń.

Był małym chłopcem, który stał na środku niczego. Widział rzeczy, o których chciał zapomnieć, wszystko co go spotkało, zarówno miłe jak i nieprzyjemne chwile. Jednak patrzył na to z dodatkowym bagażem doświadczeń, z innej perspektywy i z innym sposobem postrzegania wielu czynników. Kiedyś był naiwny, słaby i pełen żalu. Jednak na twarzy gościł uśmiech.
Teraz stał w miejscu i od niego zależało, co będzie dalej. Odwrócił się, a jego przerażone oczy zaszkliły się łzami. To co działo się później i co zobaczył powinno zostać pominięte. Niektóre rzeczy są lepsze bez wyjaśnień.
Powinniście jedynie wiedzieć, że podjął on wiele decyzji. Ukształtował nowego siebie. Nie był jednak swoim przeciwieństwem. Chciał zostawić w swoim umyśle zło jakie mu wyrządzono, aby przypominało mu, kim się stał.

Kolejne ukłucie.
Silny ból.
Zawroty głowy.
Czas ruszył z miejsca, a on miał wrażenie, jakby latał.
Coś do niego wróciło. Czuł się przez to lżejszy.
Taki beztroski.
Jednak inny niż kiedyś.

Nie był świadomy tego, co się działo z jego ciałem, jednak w pełni panował nad duszą i umysłem.

Wykreował kogoś nowego, a jednak niebezpiecznie znajomego.

Nastała nowa era, w której wszystko będzie inne.

Chisaki z trudem przytrzymywał drobne ciało, które zostało opanowane wstrząsami. Izuku był nieprzytomny, jednak jego krzyki roznosiły się po całym domu. Łzy spływały po jego policzkach strumieniami, A po czole, zmarszczonym w wyrazie bólu, spływały krople potu. Zacisnął pięści tak mocno, że na podłogę zaczęła kąpać krew. Nie tylko jego psychika, ale też o ciało przechodziło przemianę. Małe, czarne różki zaczęły wyłaniać się spod zielonych włosów. Kły wydłużyły się i wyglądały na ostrzejsze. Kiedy na dosłownie sekundę, jego powieki się uchyliły, uwagę Chisakiego od razu przykuły świecące szlachetną zielenią oczy. Zawsze były jasne, a iskierki w nich zawarte dawał wrażenie blasku. Jednak teraz to było inne. Bardziej dosłowne. Jego oczy świeciły, a iskierki wyglądały jakby ktoś ukradł z nocnego nieba gwiazdy i zamknął je w tych cudownych oczach.

Jego psychika nie obejdzie się bez szwanku-pomyślał Kai i wciąż przytrzymywał Izuku.

- Spokojnie, niedługo będzie koniec.- szeptał do jego ucha. Tak jak nigdy przedtem, tknęły to wyrzuty sumienia. Jednak pozbył się ich, tak szybko jak przyszły. To nie czas na takie bzdury.
Pragnął rewolucji i tylko to się liczyło.

Jednak w głębi duszy, bardzo bardzo daleko, na samym dnie, chciał, żeby zielonowłosy już nigdy nie cierpiał.
Życie jest cholernie niesprawiedliwe, ale taki mały, puchaty kotek jak Izuku, zasługiwał na dobry dom i odrobinę szczęścia. Choć sam nigdy się do tego nie przyzna, chciałby być chłopcem, który napełnia życie kotka, choć małą odrobiną szczęścia.

Nie wiedział ile czasu minęło zanim krzyki ustały. Jednak opadł wtedy zmęczony na podłogę i dysząc ze zmęczenia zastanawiał się, nad tym, co takiego ma w sobie zielonooki, że tak przyciągna jego uwagę.....

Wziął go na pannę młodą do jego pokoju. Ułożył na łóżku i sam zajął krzesło obok. Zamierzał czuwać, do póki się nie obudzi. Gładził delikatnie jego włosy, omijając małe rogi, dookoła których włosy były splamione zaschniętą krwią.

Po tylu nieprzespanych nocach i wyrażę mu z przed chwili był wykończony i mimo tego, że bardzo się przed tym bronił, sam nie zauważył kiedy zasnął....


🍋🍋🤔🍋🍋🍋🍋🍋

Media—> tylko sporo mniejsze te rogi :^ To nasz nowy Izukuś moi kochani♡♡♡

co prawda to książka, więc jazdy może to sobie wyobrazić na swój sposób, ale tak mniej więcej Ja go widzę:]

tylko serio te różki są małe, że tylko delikatnie je widać:P

🍋🍋🍋🍋🍋🍋🍋😌🍋🍋

No skocz...-villain Deku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz