-Chisaki. Kai Chisaki.-zatrzymał się przed drewnianymi drzwiami i je przede mną powtórzył. Przeszedłem przez próg i odwróciłem się do niego.- Jakbyś czegoś potrzebował obok przycisku do świateł, jest jeszcze jeden, który mnie bezpośrednio informuje. Naciśnij, a przyjdę.- Dobrze, dziękuję.- kąciki moich ust delikatnie drgnęły.
-Widzimy się jutro o 8. Przyjdę po Ciebie i pójdziemy na śniadanie. - kiwnąłem głową.
- W takim razie do jutra Chisaki.
Z lekkim opóźnieniem skinął głową i odszedł w głąb korytarza. Zamknąłem drzwi i rozejrzałem się. Nowoczesny pokój, z dwiema białymi i dwiema ciemnozielonymi ścianami, meble były głównie białe, podłoga została wykonana z ciemnego drewna, podobnie jak drzwi i okiennice. Miałem widok na las, a w oddali było widać miasto. Na biurku były przybory do pisania i kartki, w szafie było sporo ciuchów. Szykował się na moja wizytę czy jak? Na półkach było mnóstwo książek i najchętniej od razu bym po którąś sięgnął, ale nie pozwalało mi na to zmęczenie. A szkoda, tak dawno nie czytałem, a książki to zdecydowanie 8 cud świata. Byly jeszcze jedne otwarte drzwi do łazienki. Nie myśląc o tym dłużej zdjąłem spodnie i bez wahania zakopałem się w pościeli na dużym łóżku.
Jedyne czego chciałem to zasnąć.
Poddałem się około 4, kiedy na dworze robiło się jasno.
Całą noc myślałem. Co prawda nie wymyśliłem niczego nowego, ale jeszcze jedna rzecz mi przeszkadzała. Samotność. W Lidze ja i Tomura mieliśmy jeden pokój ( z dwoma łóżkami...). Prawoe nie było momentu, żebym był sam w jakimś pokoju. Zawsze albo on, albo Dabi, Kuro czy Toga byli ze mną.
Wstałem i biorąc czyste ubrania poszedłem do łazienki. Kiedy wyszedłem była 5, więc wziąłem książkę i zacząłem czytać. Była to pierwsza część Harrego Pottera, czyli coś, do czego kocham wracać. Mama czytała mi to na dobranoc i straszyła, że jak nie zjem brokułów to odpadnie mi nos i będę wyglądać jak Voldemort. Wtedy byłem pewien, że brokuły to moi bracia i muszę ich ratować...
Nie wiem ile czasu minęło, czytałem póki nie usłyszałem pukania. Wstałem z fotela i poszedłem otworzyć.
- Dzień dobry Midoryia.
-Dzień dobry Chisaki. - miał na sobie zwykłą czarną maseczkę.
-Widzę, że się nie wyspałeś.-zaczął iść, a ja zaraz za nim.
-Jeszcze się nie przyzwyczaiłem do takiego spokoju. -zaśmiałem się niezbyt szczerze.
-Mogłeś zadzwonić, potowarzyszyłbym ci.
Popatrzyłem na niego, jednak Kai patrzył cały czas przed siebie niewzruszony.
-Miło z twojej strony.- Miałem drobny problem, żeby za nim nadążyć. Kiedy tylko to zauważył, zwolnił, a ja odetchnąłem w duchu.
Ku mojemu zdziwieniu wyszliśmy z domu. Szliśmy powoli w kierunku wioski. Dom Chisakiego był na jej końcu. Wszyscy się z nim witali i miło uśmiechali. Dotarliśmy do małej cukierni. Przy kasie stała niziutka staruszka
- Dzień dobry pani, poprosimy dwa razy dango i dwie kawy na wynos, takie jak zwykle.
- Już się robi kochaniutki, dawno Cię tu nie było.-uśmiechnęła się. - Wczoraj o ciebie pytali w kwiaciarni. Musisz być bardziej ostrożny. Proszę.- podała mu zamówienie.
-Dziękuję, jestem ostrożny.
Wyszliśmy z cukierni i id razu dostałem kubek z pysznie pachnącą kawą i ryżowe kulki na patyku oblane słodkim sosem. Stał na przeciwko mnie i bacznie miś ie przyglądał.
CZYTASZ
No skocz...-villain Deku
FanfictionStoi na dachu wysokiego budynku i waha się... Kacchan nic nie rozumie, przyjaciele zrobili się dziwni, nie ma już mamy. Czy ktoś mu pomoże? Załóżmy że tak, ale czy to dobrze, że to akurat oni? Nie wszystko jest takie piękne jakie się wydaje~ Akcja...