Rozdział 2

662 21 12
                                    


[T/I] - twoje imie
* * - myśli bohaterów

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sobota wieczór

Dzisiejszy dzień minął nam bardzo szybko. Ja zajmowałam się prowadzeniem lekcji jazdy konnej, a Paula zajmowała się resztą dzieciaków i pokazywała jak zachowywać się przy koniach i takie tam. Jako, że słońce świeciło dosyć wysoko to z Paulą postanowiłyśmy wyjechać w teren. Jazda mijała nam na rozmowach na przeróżne tematy i na wygłupach.

- [T/I] muszę Ci coś powiedzieć - zatrzymała konia ja to widząc zrobiłam to samo. Po czym zaczeła kontynuować. - Pamiętasz jak przed wczoraj byłam taka szczęśliwa?

- Tak pamiętam. - zaczęłam głaskać konia.

- Wtedy miałam dobry humor bo dzwoniła do mnie Martyna i powiedziała, że... - przerwała i podrapała się po karku. - Jedziemy na koncert Stray Kids do Niemczech. - powiedziała bardzo entuzjastycznie.

- Okejjj. Co? Kiedy? Jakim cudem? - zadawałam jej pytania i patrzyłam na nią z niedowierzaniem.

- No naprawdę. Martyna załatwiła bilety, a koncert odbędzie się 20 czerwca.

- To za 13 dni!! - wkurzyłam się trochę, że tak późno się dowiedziałam i ruszyłam dalej.

- Ale za 11 dni jedziemy. Cieszysz się? - powiedziała gdy już mnie dogoniła i posłała mi nieśmiały uśmiech.

- Tak cieszę się, ale jak to za 11 dni? Dobrze że przynajmniej do tego czasu zaliczę wszystkie egzaminy. - spojrzałam na nią i zobaczyłam, że jej ulżyło gdy usłyszała moje słowa.

- No za 11 dni, bo pojedziemy 2 dni wcześniej i zostaniemy 2 dni po koncercie. Pozwiedzamy trochę. A i o pieniądze się nie martw, wszystko jest już załatwione. - ruszyła przede mnie.

- Jak to nie muszę się martwić o pieniądze? Ile to kosztuje? Nie chce żeby ktoś za mnie płacił. - zaczęłam jej zrzędzić i ją dogoniłam.

- Potraktuj to jako prezęt urodzinowy. Ścigamy się do domu?

- Ta ścigamy, ale ja urodziny dopiero mam na jesieni. - mówiąc to przewróciłam oczami.

- Oj tam [T/I] nie marudź już tak. - i po tych słowach ruszyła szybciej zostawiając mnie w tyle. Na szczęście szybko się zoriętowałam i ją dokoniłam, a nawet wyprzedziłam.

Po powrocie z terenu oporządziłyśmy konie, a potem zrobiłam pizze i zadzwoniłyśmy do Martyny.

Rozmowa z Martyną

Ty
- Jak mogłaś mi nie powiedzieć o koncercie ty mała szujo.

Martyna
- Tak jakoś wyszło

Ty
- Ale czego nie chcecie mi powiedzieć ile mam wam oddać pieniędzy?

Martyna
- Potraktuj to jako prezent urodzinowy.
Pozatym wiemy, że nie masz zbyt dużo pieniędzy więc nie ma mowy o żadnym oddawaniu albo dokładaniu i koniec kropka.

Ty
- No okej... - odpowiedziałam jej smutrym głosem.

Z Martyną pogadałyśmy jeszcze trochę, potem zrobiłyśmy wieczorną rutynę i poszłyśmy spać.

Skip time... 17 czerwca

Nareszcie nadszedł ten dzień. Bardzo jestem podekscytowana, że to już dziś jedziemy na koncert i dodatkowo jeszcze pozwiedzamy.

Imagine Lee FelixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz