#9

465 14 26
                                    

Pobudka Stacy nie należała do najprzyjemniejszych. Tata zrywający z niej kołdrę i oznajmiający krzykiem, że zaspała.
W dodatku nie 10 czy 15 minut, a ponad godzinę. Właśnie zaczynała się pierwsza lekcja.
- Dzisiaj zaczynasz wolontariat. - przypomniał jej Matt robiąc śniadanie
- Wielki dzień - uśmiechnęła się szeroko
- Masz dzisiaj ważne lekcje? - spytał
- Angielski, edukacje seksualną i wf. Omijam matmę. - odpowiedziała mieszając w misce z płatkami
- Hmmm... a może by tak odpuścić szkołę... w zamian pojechać prosto do MED, zaczniesz wcześniej, a przy okazji zrobimy ci badania krwi? - zaproponował.
- No ok... - zawachała się. Mimo choroby bała się igieł, wenflonów i pobierania krwi. Unikała tego za wszelką cenę. Na szczęście, a może niestety, nieskutecznie.
Jednak tym razem wizja ominięcia szkoły i wcześniejszego rozpoczęcia wolontariatu była wyjątkowo kusząca.
- To zrób mi do pudełka. - powiedziała wskazując kanapki i zniknęła w swoim pokoju

Ojciec pozwolił jej się na spokojnie wyszykować do wyjścia. Czekając na nią w salonie czytając gazetę.

Tymczasem posterunek 21, a konkretniej wydział wywiadu, przeżywał gwałtowne poruszenie. Policjanci przygotowywali się do przechwycenia poszukiwanych sprawców ich ostatnich spraw.
Informatorzy dali cynk, że kolejny transport ma dojść do drugiej, mniejszej fabryki tego samego właściciela i możliwe, że znowu pojawią się ci co prawdopodobnie chcą się ich pozbyć.

Jay zapiął kamizelkę Erin. Ta jak zazwyczaj przed taką akcją przybrała lekki uśmiech. Tym razem nie mówiła zbyt wiele. On za to nie wiadomo dlaczego był w pewnym sensie podekscytowany.
Na ten moment mieli raczej upewnić się o co chodzi i kto za tym stoi. Mimo to Jay miał jakąś pewność, że są na półmetku rozwiązania tej gównianej sprawy.
- Okey. O 9 mamy być gotowi. Antonio i Olinsky są tam jako tajniacy. Jay na snajperce. Czekacie na rozkazy. - powiedział Voight.

Pojawili się na miejscu po kilku minutach i ustawili każdy na swoim miejscu. Transport przyjechał planowo. Wtedy tak jak się spodziewali pojawiła się grupa mężczyzn, która w trakcie rozładunku wyjęła niespodziewanie pistolety i zaczęła grozić pracownikom.
- Wchodzimy! - Voight wypadł zdecydowanie polecenie i wyskoczyli zza samochodów. Musieli działać zanim doszłoby do strzelaniny i zginęłaby kolejna osoba.
- CPD! Rzućcie broń i ręce na ciężarówkę! - krzyczeli po kolei rozbrajając gangsterów. Kim przez moment siłowała się z jednym, ale szkolenie zrobiło swoje i zaraz leżał zakuty w kajdankach w błocie przed samochodem. Adam Ruzek zaczął przeszukiwać samochód. A Erin i Kevin weszli do magazynu sprawdzić czy nikt nie zbiegł.
Wszystko wydawało się Ok, kiedy przez radio dobiegł głos Jaya:
- Podejrzany ucieka do samochodu od wschodniej strony. Mam czysty.
- Zatrzymaj go. Tylko by przeżył. - rozkazał Voight i w tej samej chwili rozległ się krzyk bólu. - Tu Voight. Strzały przez policjanta snajpera. Przyślijcie nam karetkę. - obojętnym głosem połączył się z centralą
- Erin już go ma. Biegnę do was. - znowu usłyszał Jaya
- OK. - Voight pokiwał głową

Detektyw Halstead zebrał karabin i ruszył biegiem po schodach na dół. Niemal jak zawsze musiał się prawie zabić. W końcu schody to najbardziej niebezpieczna rzecz świata (czujecie ten sarkazm?). Prędzej zginie w pracy zabity przez nie niż przestępcę.

Stacy siedziała na łóżku w izbie przyjęć. Jej tata rozmawiał z dr Halsteadem przy recepcji. Wiedziała, że tematem ich żywej wymiany zdań była ona. W końcu lekarz poprosił April i skierowali się w jej kierunku.
- Stacy.
- Doctor Halstead - przywitała lekarza
- Szybka kontrola, krew i dołączasz do drużyny. - powiedział rudo-brązowo włosy* mężczyzna
- Nie mogę się doczekać. - uśmiechnęła się.
- morfologia, c-peptyd, hemoglobina glikowana, żelazo i ferrytyna. - powiedział do April szykującej próbówki i wkłucie.
- Stały pakiet. - pokiwała głową Stacy. Potem rozdzwonił się telefon jej taty.
- Herrmann ma awarię w Molly's - powiedział gdy skończył krótką rozmowę. Jego córka pokazała mu drzwi.
- Leć do nich. - powiedziała - Tutaj sobie poradzimy.
Matt nie był zbyt chętny by ich opuścić.
- Stary. Ona ma 16 lat. - Will spojrzał na przyjaciela wzrokiem: „Serio? Z kim ja żyję..." i wrócił do badania nastolatki. Dokładnie ją osłuchał, a potem zadał kilka pytań dotyczących ostatnich dni i jej samopoczucia. Gdy skończyli April wkuła się w zgięcie jej prawego łokcia i napełniła krwią dwie próbówki. Lekarz doskonale wiedział o strachu przed igłami młodej Casey więc ją zagadał tak aby skupiła się na nim, a nie pielęgniarce.
Mogli na to pozwolić bo na izbie przyjęć było dosyć spokojnie.
- Teraz 15 minut leżysz. - nakazał Will swojej pacjentce.
- Przyniosę ci twoje ubranie wolontariuszki - praktykantki - rzuciła April - nie ruszaj się stąd.
Dziewczyna została sama zaciskając miejsce pobrania krwi. Po chwili do sali wszedł doctor Rhodes
- Ja tylko przyszedłem powiedzieć Cześć. Stacy. - uśmiechnął sie gdy stanął w drzwiach.
- Dzień dobry Dr Rhodes. - uśmiechnęła się do niego nastolatka
- Wagary jak widzę - zagadał. Jak prawie każdy w MED znał Stacy od bardzo dawna. On w sumie od chwili jej narodzin. No i pałał do niej pewnym rodzajem przyjaźni. Już od małego była bardzo pojętna i wykazywała ogromne zainteresowanie medycyną. Nie wiadomo jak, ale już jako kilkulatka wkradała się na blok operacyjny by obserwować zabiegi. Znała każdy zakamarek tego szpitala. Teraz bardzo wydoroślała, ale nic nie zmieniło się w jej zafascynowaniu medycyną.
- Ta... - przewróciła oczami. Sprawdziła czy leci jej jeszcze krew z miejsca pobrania, a gdy doszła do wniosku, że nie zdjęła gazik i wyprostowała rękę cicho sycząc
- Niezły siniak. - stwierdził lekarz
- Jak zawsze. - skrzywiła się dziewczyna
- Słyszałem, że dzisiaj zaczynasz wolontariat. Tutaj na izbie?
- Tak! Jestem podekscytowana. W końcu w MED jako nie-pacjent - rozpromieniła się
- Szybciej niż się spodziewałaś. - pokręcił głową chirurg
- A jak tam u ciebie? - spytała dziewczyna
- U mnie... - zastanowił się chwilę - dyżur na urazówce. Dziwnie spokojny dyżur na urazówce. - stwierdził
- Taka sielanka to niespoty...- w pół słowa przerwało jej pikanie pompy i telefonu. W tym momencie twarz Connora przybrała ten lekarski wyraz - Wkłucie szwankuje. - wyjaśniła tylko i sięgnęła plecak z szafki obok. Lekarz się nie odzywał tylko jej przyglądał. O cukrzycy wiedział tylko tyle ile musiał jako lekarz i chirurg. Mógł wyklepać wszelkie formułki z podręczników i badań naukowych, ale nawet to nie równało się z wiedzą diabetyków i ich rodziców, a nawet zwykłych edukatorów cukrzycowych.
Ona za to zmierzyła sobie w mgnieniu oka cukier. Wynik wskazał ponad 200. Czyli poziom glukozy był za wysoki.
Wtedy też obok Connora stanęła April, która trzymała czerwoną koszulkę wolontariatu dla Stacy.
Gdy ta dawała sobie zastrzyk insuliny z zapasowego pena rozległ się głos Maggie.
- Dr Rhodes, April, Noah urazówka 3! - wszyscy stojący obok niej ruszyli do pacjenta, a do sali Stacy wszedł Will
- Awaria. - wyjaśniła szybko bałagan, który się obok niej pojawił
- Okey. Przebieraj się i pokażę ci twoje zadania.
- 5 minut. Tylko nowe wkłucie zrobię. - powiedziała z lekkim uśmiechem i po 5 minutach stała w koszulce wolontariatu obok dr Willa.

Jedyna || Chicago Fire FF ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz