#14

343 14 10
                                    

Wywiad dopiero zaczął się zbierać na posterunku. Jay siedział przy biórku i pisał raport z wczorajszej interwencji. Świat był pełen idiotów, a Halloween to wszystko udowadniało.
Przerwało mu trzaskanie drzwi od gabinetu Voighta.
- Zbierajcie swoje tyłki. Na autostradzie znaleźli opuszczone auto Wyrwy. - powiedział, a Jay zerwał się z miejsca

***
Widziała ciemność, nie mogła się odezwać ani ruszyć. Jej usta były zaklejone taśmą na głowie miała worek. Była ściśnięta, pewnie w bagażniku.
Nie pamiętała wiele. Ktoś zajechał im drogę. Potem dostała czymś twardym w głowę i urwał jej się film.

***
- Pompa Stacy i telefony roztrzaskane. - powiedziała do detektywa Halsteada i sierżanta Voighta funkcjonariuszka z patrolu, który był pierwszy na miejscu.
- Porwanie. - powiedział Jay. Nie było złudzeń.
- Zabezpieczcie telefony, pompę i wszystkie odciski palców z samochodu. Poszukajcie jakiegokolwiek materiału DNA, świadków, cokolwiek. Oni musieli coś po sobie zostawić. - rozkazał Voight prawie krzycząc tak, aby usłyszeli go wszyscy policjanci będący na miejscu.
- Ja poinformuję Caseya. - powiedział Jay i razem z Erin weszli do jego czarnego GMC.

***
Weszli do jego mieszkania.
To było trudne. Poinformować najlepszego przyjaciela o tym, że jego córka i dziewczyna zostały porwane, że nie ma świadków, i że jego dziecko jest skazane na śmierć przez brak dostępu do insuliny.
Reakcja Matta była najgorszą z możliwych. Był wściekły na Halsteada. Najpierw się wkurzał, potem płakał, a potem wywalił go z mieszkania, by szukali dziewczyn.

***
Słyszała ich głosy, mimo że nie mówili przy niej wiele. Nie wiedziała gdzie jest Liliana. Nie miała pojęcia kto i dlaczego je porwał. Z każdą chwilą słabła. Czuła, że jej ciało ma kosmicznie wysoki poziom glukozy. Myślała tylko o tym. Teraz docierało do niej, jak bardzo była uzależniona od tego hormonu. Czuła swoją bezsilność.

***
Matt siedział na posterunku 21. Tym razem obok Trudy. Sierżant jak zawsze gdy sprawa dotyczyła kogoś z ich rodziny - policjanta, strażaka czy lekarza- angażowała się całą sobą. Przeglądali razem kartoteki wszystkich znajomych Stacy, ich rodziny, znajomych Liliany... Nad nimi w dziale wywiadowczym panowało zamieszanie. Praca trwała w najlepsze. Zaangażowani byli już wszyscy informatorzy. Ruszyli wszystkimi możliwymi sznurkami. Mieli cholernie mało czasu.
Wtedy zadzwonił telefon detektywa Dawson.
- Tak? - odebrał - Gdzie konkretnie? - poczekał na odpowiedź - Jakieś nazwiska? Ksywy? Nic? - dopytywał - i tak dzięki. - rozłączył się - Informator mówi, że chodzi plota o nowo powstałym gangu. Podobno wypowiedzieli wojnę CFD. Towar sprzedają w starej mleczarni.  - powiedział
- Atwater, Ruzek jedziecie tam pod przykrywką rozeznać teren. - rozkazał Voight

***
Aidenowi przestawało podobać się to wszystko. On chciał tylko czasami się zabawić. Nie wiedział, że jego odwieczna paczka będzie prowadziła takie biznesy. W sumie to nie rozumiał o co dokładnie chodziło z tym całym zamieszaniem. Sam nie brał w tym czynnego udziału mimo, że miał dużo do powiedzenia, a wszyscy szanowali jego zdanie. Dla niego ważne było, że chłopacy wyszli ze wszystkiego cało, a towaru nie przechwyciły gliny. Nie handlował nim, a korzystał. Za resztą stali chłopacy. Jednak teraz zrobili jakąś głupotę. Czuł to na odległość.

Wszedł do ich siedziby. Spotykali się w tym miejscu od lat. Kawałek lasu na terenie po opuszczonej hurtowni, a dokładniej stara szopa ukryta wśród drzew. Teraz ich cichy zakątek tętnił życiem. Przewijało się przez ten dom wiele ludzi.
W centrum pierwszego pomieszczenia urządzonego na wzór salonu stała niebieska sofa. To na niej siedział jego najlepszy przyjaciel - Sam zwany też Salamandrą. Na widok Aidena zgasił resztkę zioła, które palił.
- Dobrze, że jesteś. - przywitał go
- Co tym razem odjebaliście? - spytał chłopak
- Mamy dwie sztuki.

***
- Nie ma śladu po chłopaku Stacy - Aidenie - powiedział Olinsky do Jaya jak tylko ten otworzył drzwi samochodu
- Kolejny zaginiony? - zdziwił się detektyw
- Podejrzany. Przyjaźnił się ze zbiegiem ze szpitala - wyjaśnił starszy kolega
- Że co? - nie dowierzała Erin
- Przyjaźni się z tym co zbiegł ze szpitala i jego paczką. - wyjaśniła stojąca obok Kim Burgess.

❤️❤️❤️
Najkrótszy rozdział i mega poszatkowany XD
Ale ja chcę dalej
Sorry
Misia sprawdzała

Jedyna || Chicago Fire FF ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz