SCENA III

61 14 12
                                    

Ciemna noc. ALEKSANDER WORONCOW sam w lesie.

ALEKSANDER WORONCOW

Mój Boże, ciemna godzina nastała!

Oto co, dziwna to rola kochania!

chodzi po scenie, wygląda spoza drzew

Gdzież i ona? Nie chce mnie pewnie!

Wprawdzie, gdy ją uratowałem, wystraszyła się wielce

Żal ją wziął, mogła zginąć marnie,

Wolała zginąć niż patrzeć na mnie!

Nie, przecież mnie w usta ucałowała!

Tu! Pod jaworem!

Spotkać się chciała!

siada w smutku

Może kłamała? Może na manowce mnie zwiedzie?

Trzeba było słuchać Senatora,

Ach, zguba moja!

GŁOS

Hej, jest tam kto?

ALEKSANDER WORONCOW

zrywa się, do siebie

A cóż to za głos? Czyżby to była ona?

Tak! Toć, na pewno ona!

GŁOS

Hej, jest tu kto? Nie przybyłeś?

ALEKSANDER WORONCOW

Tu jestem! Chodź do mnie!

GŁOS

Idę! Jużci, widzę cię!

Wchodzi POLONIA.

ALEKSANDER WORONCOW

klęka na jedno kolano

Przyszłaś! Poznałaś, że we mnie car nie mieszka!

całuje jej dłonie

POLONIA

cofa się

Niech pan przestanie!

Po coś naraził swe życie dla mnie?

Po co? Dla Polski zdradziłeś czy to jaki fortel?

Chcesz mnie swoim oddać? Tak?

To po tobie!

ALEKSANDER WORONCOW

Jam ich zostawił... Nie chcę się w to bawić...

Pani, to po coś mi tu przyjść kazała?

I jeszcze mnie ucałowałaś?

POLONIA

Wykryć zdradę chciałam...

ALEKSANDER WORONCOW

Ach, Polacy! Dla was każdy z nas jest zły...

Dlaczego tak jest? Nie wie nikt!

POLONIA

Po coś w takim razie uratował mnie?

ALEKSANDER WORONCOW

Otóż, w tobie, Polko, zakochałem się.

POLONIA

śmieje się

Toć, zakochałeś się,

dziady cz. vOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz