Oszaleje w tym pokoju niewiem ile czasu minęło jak mnie tu zamknął, ale chyba sporo chociaż i tak wolę siedzieć tu niż w tej piwnicy. Cały czas myślę co mam zrobić i tak nie mam wyjścia muszę się zgodzić na jego propozycję nie chce, żeby zrobił krzywdę Ani nie darowała bym sobie gdyby coś się jej stało jest moją jedyną rodziną. Po tym co pokazał na dole jak mnie złapał za szyje zrozumiałam, że jest zdolny do złych rzeczy. Tylko nie wygląda na faceta, który ma problemy ze znalezieniem sobie kobiety.
Leżę na łóżku i patrzę w sufit zastanawiam się czy Anka już zaczęła świrować, że nic się nie odzywam nawet nie wiem ile czasu minęło od momentu jak mnie tu przywieźli chyba kilka dni, ale nie mam pewności. Odwracam głowę w stronę drzwi słyszę jakiś ruch pod nimi i przękrecanie zamku odrazu podnoszę się do pozycji siedzącej. Drzwi się otwierają i widzę nikogo innego jak przystojniaka, który mnie ty zamknął. Wchodzi i przygląda mi się ubrany jest inaczej ma na sobie dobrze skrojony ciemno granatowy garnitur opinajacy jego mięśnie, białą koszulę rozpiętą u góry, włosy zaczesane wygląda bardzo seksownie. Nie powinnam tak myśleć przecież mnie porwał i przetrzymuje, a teraz zmusza do małżeństwa jednak miło się na niego patrzy.
- Przemyślałaś sobie moja propozycję chyba dałem ci wystarczająco dużo czasu - podchodzi do fotela koło garderoby i rozsiada się na min.
- A nad czym tu się zastanawiać przecież jak się nie zgodzę to tylko zabijesz moją przyjaciółkę - mówię z sarkazmem mruże oczy i patrzę na niego.
- Jeszcze o czymś zapomniałaś Ciebie też tak poprostu nie wypuszczę, ale mam dobre serce możesz wybrać, w której kolejności zginiecie - uśmiecha się teraz już otwarcie i z jawną kpiną dobrze wie palant jeden... że nie mam wyboru mega mnie tym wkurza on myśli, że to zabawa.
- Ciebie to bawi to jest moje życie, a nie jakaś durna gra - wkurzam się już na maksa i wstaję z łóżka podchodzę na środek pokoju chodzę tam i z powrotem.
- To nie moje życie, ale moja gra, w której ja stawiam warunki i napewno wygram - zakłada nogę na nogę i śmieje się tak, że widać jego idealnie równe białe zęby. Jestem tak wkurzona, że bez namysłu chwytam wazon z komody i ciskam nim w stronę tego palanta. Niestety nie trafiam wazon uderza w drzwi od tarasu i rozbija szybę. Zane siedzi obok na fotelu parzy w stronę szyby kiedy odwraca głowę widzę, że przegiełam jego uśmiech zniknął zastąpił go grymas złości.
- Pojebało Cię - wstaje z fotela i podbiega do mnie chwyta mnie za ręce i wykręca tak, że aż kulę się bólu. Popycha mnie na łóżko i przytrzymuje nachylając się nade mną widzę jaki jest zły. W końcu puszcza mnie i warczy, że mam się nie ruszać z miejsca. Jestem tak oszołomiona, że wykonuję co powiedział nie ruszam dopiero kiedy wychodzi otrząsam się.
- O Kurwa...szlak co ja odwalam - łapie się za głowę i patrzę na drzwi od tarasu zauważam, że szyba rozczaskała się w jednym miejscu. Zrywam się z łóżka i podbiegam do tych nich widzę, że z drugiej strony jest klamka chwytam poduszkę z fotela obok i delikatnie odpycham nią wystające kawałki szkła nie chce rozwalić całej bo narobię hałasu. Wkładam delikatnie rękę i naciskam na klamkę drzwi ustępują. Kurczę udało się otwieram i wychodzę rozglądam się i widzę, że jest za wysoko żeby spróbować skoczyć. Zaraz obok jest drugi taras i schody z niego prowadzą do ogrodu tylko, żeby się na niego dostać muszę jakoś tam przeskoczyć bo jest między nimi metr może ponad odostępu. Kurde muszę spróbować nie mogę tu zostać. Przekładam jedną mogę za barierkę, a zaraz drugą chwytam się mocno i pomału przesuwam. Kiedy jestem na końcu muszę czegoś się chwycić, żeby przejść dalej ze ściany wystaje jakiś kawałek metalu próbuje go złapać, ale jest dość ostry postanawiam przytrzymać się ściany koło drutu. Jedną ręka trzymam barierki drugą opieram się o ścianę próbuję przełożyć nogę na drugą stronę muszę zrobić prawie szpagat. Kurwa to napewno nie jest metr ledwo końcem buta dotykam drugiego tarasu przychylam się trochę w tamta stronę i .... szlak zachaczam koszulką o ten wystający pręt rozdzieram ją tak, że całe cycki mam na wierzchu.
- Ja piernicze jeszcze tego mi było trzeba - wkurzam się pod nosem. Walić to myślę sobie muszę teraz jakoś przełożyć druga nogę, ale to wcale nie będzie takie proste tu jest większa przerwa niż mi sie wydawało. Nie mam jak się odepchnąć boję się, że nogi mi się obsuną i nie zdążę złapać poręczy. Zastanawiam się przez chwilę, aż słyszę z tarasu.
- Co Ty do kurwy robisz! - widzę tego palanta jak stoi i mi się przygląda.
- A jak myślisz pomóż mi - irytuje się nici z mojej ucieczki. On stoi i patrzy w końcu podchodzi bliżej opiera się o barierkę i widzę że... ten dupek się śmieje? No serio?
- Czyżby ci niewygodnie było - odwracam głowę do niego widzę, że patrzy mi centralnie w cycki.
- Czy mógł byś nie patrzeć mi w dekolt tylko pomóc - próbuje się jakoś zasłonić, ale nie mam jak nie mogę oderwać rąk.
- Poproś ładnie - uśmiecha się i nadal patrzy w moje cycki.
- Tak dobrze kurwa PROSZĘ!Zadowolony, a teraz pomóż - wkurzam się już mi nogi drętwieją, a ten sobie jakieś żarty robi.
- I to jest według Ciebie ładnie? Mnie nie przekonałaś więc chyba nie potrzebujesz tak bardzo pomocy - zaczął iść do domu.
- Co ty robisz wracaj tu pomóż mi do cholery mówię do Ciebie nie możesz tak sobie odejść - wydzieram się na niego. Odwraca się do mnie.
- Nadal nie zachowujesz się jak należy i mówiłem, żebyś się do mnie odzywała ładniej - wchodzi do domu.
- Mmmm... Kurde wracaj pomóż! SZLAK! Proszę! Proszę! - wydzieram się liczę, że mnie usłyszy. Nie..! ja wiem, że on mnie słyszy. Nie mam siły już nóg nie czuje w życiu tyle czasu nie miałam tak długo rozłożonych nóg jeśli rozumiecie co mam na myśli, a już na pewno nie tak szeroko. Opieram czoło o ścianę i staram się uspokoić wiszsze tak przez chwilę. Zaczynam czuć, że nogi całkiem mi już słabną i chyba dłużej nie wytrzymam. Słyszę szelest z boku widzę, że Zane idzie w moja stronę podchidzi do barierki opiera się o nią nic nie mówi tylko patrzy przed siebie. Domyślam się, że czeka, aż go poproszę. Wcale nie mam ochoty tego robić, ale wiem, że nie mam wyboru bo dłużej nie wytrzymam w tej pozycji.
- BARDZO PROSZĘ POMÓŻ MI - mówię wyraźnie i spokojnie jak tylko się da chociaż tak naprawdę mam ochotę mu przywalić, a nie prosić. Odwraca głowę w moja stronę podnosi się i chwyta za moją rękę, a drugą sięga do mojego pasa i przyciąga do siebie bez żadnego problemu chwytam go za szyje i przenosi mnie przez barierkę. Stawia na tarasie, ale nie puszcza mnie. Podnoszę głowę do góry i napotykam jego wzrok ma niesamowicie ciemne oczy przewiercają mnie na wylot zaczynam się czuć nieswojo i przechodzą mnie ciarki. Puszczam go i widzę, że patrzy na mnie niewiem czy to możliwe, ale jego oczy robią się jeszcze ciemniejsze opuszczam wzrok tam gdzie patrzy i ... o Kurwa! Zapomniałam, że mam cały stanik i biust na wierzchu próbuje się zakryć rękami, ale kiepsko mi to idzie mijam go wbiegam do pokoju ściągam narzute z łóżka i owijam się w nią. Wchodzi za mną do pokoju opiera się o drzwi od tarasu widzę, że już ma inne oczy nie są tak ciemne, uśmiecha się.
- Jak będziesz grzeczna i nauczysz się ładnie prosić to uwierz, że będzie łatwiej, a nawet jak zasłużysz to i przyjemniej - puszcza do mnie oczko.
- Co jest z Tobą nie tak? Chyba śnisz, że na coś ci pozwolę - odpyskuje i odrazu wiem, że to był błąd szczęka się mu zaciska oczy znowu ciemnieją. Chwyta mnie za ramiona i popycha na łóżko siada na mnie przytrzymuje mi ręce koło głowy.
- Uprzedzałem, że masz się zachowywać grzecznie, albo nie będziemy sobie tak miło rozmawiać i uwierz jak będę chciał to wezmę sobie wszystko na co będę mieć ochotę bez pierdolonego pytania o zgodę - wysyczał mi do ucha. Przeniósł wzrok niżej na odkryte piersi, nachylił się zaraz nad moim biustem poczułam jego ciepły oddech między nimi spiełam się. Nie wiedziałam co robić chyba to wyczuł bo podniósł wzrok puścił moje ręce i zszedł ze mnie.
- Nie byłaś grzeczna więc nie będzie nagrody jak dziś nie zjesz może się czegoś nauczysz i nie licz, że uciekniesz przez ten taras bo na dole stoją moi ludzie więc nie kombinuj. Spróbujemy porozmawiać jutro i zobaczymy czy się czegoś nauczyłaś - odwrócił się i wyszedł. Położyłam się na łóżku i westchnełam pomyślałam, że to będzie istne piekło.
CZYTASZ
Korekta perspektywy
RomanceDwudziestoletnia Marcelina nie wiedziała, że wymarzony kurs fotografii zmieni całe jej życie. Pozna miłość i cierpienie. Zane nie był wychowywany na miłego faceta tylko głowę rodziny mafijnej w Nowym Jorku. Czy przypadkowe spotkanie z piękną Marcelą...