Głośne buczenie maszyn roznosiło się w pomieszczeniu, zakłócając idealny spokój, a intensywny odór smaru i oleju nieprzyjemnie drażnił nos. Na dodatek tuż po wejściu do ogromnego pokoju można było dostać bólu uszów od głośnej muzyki, która rozbrzmiewała z głośników.
Stark najbardziej lubił takie klimaty i nic dziwnego, że przebywał w swoim laboratorium najwięcej czasu. Majstrował coś przy zbroi, dokręcając śrubokrętem małe śrubki. Jego skupiony wzrok dokładnie obserwował wykonywaną czynność. Nie mógł popełnić błędu, który mógłby kosztować go zbyt wiele.
W końcu wizja śmierci przez niedokręconą śrubkę mu się nie widziała. Jeżeli miał już zginąć to z klasą, choć nie spieszyło mu się do opuszczania tego gorzkiego, przepełnionego mrokiem świata.
Po skończonej pracy otarł brudne ręce o podkoszulek, który miał na sobie i podszedł do blatu na którym stał kubek z kawą. Wziął łyka i skrzywił się, ukazując na twarzy wyraz grymasu. Nie lubił gdy kawa była zimna, a ta akurat wystygła jakieś pięć godzin temu. Dla niego czas przestał się liczyć i niestety nie zatrzymał się w miejscu tak jakby chciał.
Niewyjaśnione sprawy, mętlik myśli, nowe strategie i coś co nie dawało mu spokoju aż do teraz. Choć już dawno powinien zakończyć pewne rozdziały w swoim życiu to najzwyczajniej w świecie tego nie potrafił. Bohater który mierzył się ze złoczyńcami tak naprawdę nie potrafił zmierzyć się z samym sobą. Był mistrzem odkładania tego co go dręczyło, choćby i miało to trwać miesiącami.
Co dzień powtarzał sobie: Pomyślę o tym jutro - a tak naprawdę w ogóle nie chciał o tym myśleć.
I choć minęło już ponad pół roku to on za nic nie potrafił zapomnieć.
Westchnął ciężko czując jak bardzo jest zmęczony, a brak snu dawał mu się we znaki. Według niego najlepszym sposobem, aby nie zamartwiać się było zajęcie czymś umysłu, a w jego przypadku była to praca.
— Panie Stark... — głos sztucznej inteligencji rozbrzmiał w pomieszczeniu, a głośna muzyka ucichła ku niezadowoleniu Starka.
— Nie teraz Jarvis — burknął podgłaszając pilotem piosenkę, tak że nie słyszał własnych myśli. Dalej zajmował się robotą, nie zwracając uwagi na cokolwiek innego.
— Panie Stark... — znów doszedł do niego ten dźwięk, a on wywrócił oczami. W końcu uległ i postanowił wysłuchać co ma mu do powiedzenia — Kamery zarejestrowały na lotnisku osobę, którą najprawdopodobniej jest pani Genevieve Greenwood.
Zamarł. Rozchylił lekko drżące wargi, a jego wzrok stał się momentalnie pusty. Kubek który trzymał w dłoni wyślizgnął się z jego uścisku i rozbił się na podłodze z głuchym trzaskiem. Dopiero na ten dźwięk Tony oprzytomniał. Potrząsnął głową odpędzając od siebie wszystkie myśli i biorąc się w garść.
— Pokaż mi te materiały — rozkazał, podchodząc szybkim krokiem do panelu na którym odtworzył owe zdjęcie. Pośród tłumu ludzi była także i kobieta, która bardzo przypominała Geny.
— Zdjęcie niestety nie jest wyraźne, jednakże... — zaczął, lecz Tony wtrącił się zanim on zdążył dokończyć.
— To ona — odparł pewnie, a jego kąciki ust drgnęły delikatnie do góry.
CZYTASZ
Stara miłość nigdy nie rdzewieje || Tony Stark
Fanfiction❝ Może twoje zbroje pokryje kiedyś rdza, lecz korozja nigdy nie tknie mojej miłości do ciebie, pomimo tych długich lat❞ Opowiadanie bierze udział w konkursie ,,Tylko nie Fanfiction!" organizowanym przez @Chwila_Moment