II. Dwa

577 38 16
                                    

Seokjin uśmiechał się, jedząc kolację i patrząc na swojemu się partnera. On i Namjon byli oficjalnie parą. Zamieszkali razem. Rodzice Jina o niczym nie wiedzieli, nadal traktując Joona jako zwykłego przyjaciela ich syna. Obaj nie chcieli mieć z nimi problemów, a widywali ich na tyle rzadko, że nie mieli problemu z ukrywaniem tego. W pracy też wszyscy myśleli, że się przyjaźnią i po prostu mieszkają razem jako współlokatorzy i jedynie najbliżsi przyjaciele znali całą prawdę. A im pasowało to, że nikt nie wnikał w ich relacje za mocno. Może dlatego, że obaj wychodzili z założenia, że okazywanie uczuć to prywatna sprawa. Tylko w ich małym gronie pozwalali sobie na przytulanie i buziaki. Nawet przy Tae i resztą ledwo trzymali się za ręce, nie czując potrzeby pokazywania innym swojego związku.
Ale teraz, gdy byli sami, między nimi iskrzyło. Nikt nie mógłby powiedzieć, że nic między nimi nie ma. Ich spojrzenia i uśmiechy mówiły same za siebie. Gdy zjedli, razem posprzątali, a potem usiedli przytuleni na kanapie. Każdy z nich sięgnął po swoją książkę. Chcieli się zrelaksować, odpocząć po pracy, która zabrała im naprawdę dużo energii. Co jakiś czas wymieniali się komentarzami i przemyśleniami, skradali sobie buziaki.
W końcu Namjoon odłożył książkę i przyciągnął chłopaka bliżej siebie. Pocałował go mocno.
- Chodź pod prysznic.
Mruknął. Seokjin zarumienił się. Odłożył książkę i skinął głową. Czasem był naprawdę skrępowany takimi propozycjami. Przez lata żył z myślą, że będzie sam i nawet jeśli już długo był z Namjoonem, czasem czuł się zażenowany. Paradoksalnie, sam o wiele częściej składał różne propozycje albo rzucał dwuznacznymi tekstami. Nie potrafił jednak się nie rumienić, gdy musiał na flirt odpowiedzieć.

Wyszli z łazienki uśmiechnięci, nie przejmując się swoją nagością. Zadowoleni z kąpieli i zbliżenia szykowali się do snu. Kładli się już do łóżka, gdy usłyszeli telefon Seokjina. Mężczyzna niechętnie go odebrał. Wolałby wtulić się w partnera i rozmawiać z nim dopóki by nie zasnęli. Już od początku Namjoon zaczął się martwić. Obserwował jak mina Seokjina zmienia się z radosnej na przerażona, a potem załamaną. Widział jak jego postawa się zmienia.
W końcu Jin się rozłączył i zaczął płakać. Namjoon objął go od tyłu zmartwiony. Jin wtulił się w niego desperacko, szukając pocieszenia. Joon gładził jego plecy. Nic nie mówił. Nie chciał stwierdzić, że "wszystko będzie dobrze". Nie wiedział przecież co się stało, a nie chciał kłamać. Po prostu był dla niego, wspierał go i czekał, aż ukochany będzie w stanie opowiedzieć co się stało.
- J.. Jennie nie żyje.
Powiedział Jin po dłuższym czasie, pociągając przy tym nosem.
- Jennie? Twoja kuzynka?
Jin kiwnął głową, a po jego policzkach znów popłynęły łzy. Joon objął go mocno i słuchał tego, czego dowiedział się Jin od swojej ciotki. Obiecał mu, że będzie z nim, że ma jego wsparcie. Nie spali długo tej nocy. Namjoon starał się uspokoić ukochanego, wycierał jego łzy. A Jin nie potrafił przestać myśleć o tej tragedii. Nie mógł też znieść myśli, że malutka córeczka Jennie została teraz sama.

Be silent \Taegi\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz