Osiem

1.5K 79 10
                                    

Yoongi wiedział, że musi to dobrze rozegrać. Nie miał zamiaru dać chłopakowi jakiegokolwiek wyboru. A jeśli nawet, druga opcja na pewno nie byłaby dla niego korzystna. Nie mógł sobie pozwolić na żaden błąd.
Podjechał pod dom państwa Park i zacisnął mocno ręce na kierownicy widząc, że chłopak wygląda jak młody bóg. Idealna fryzura, delikatny makijaż, ciemne, opięte dżinsy i błękitna koszula. Nawet mała sportowa torba w jego dłoni nie niszczyła tego obrazka. Cholerna perfekcja.
- Cześć, Yoongi.
Taehyung rzucił torbę na tylne siedzenie i odwrócił się w stronę domu, by ukłonić się grzecznie rodzicom przyjaciela.
- Dziękuję za goszczenie mnie w waszym domu, ciociu, wuju.
Pani Park zmarszczyła brwi.
- Skończ z tymi formalnościami, Kim! I odwiedzaj nas częściej... Twoja matka powinna się wstydzić. Tak dawno jej tu nie było.
Powiedziała i objęła lekko męża z uśmiechem. Jimin stanął obok rodziców i skrzyżował ręce na piersi rozbawiony.
- Przekażę zaproszenie na herbatę, ciociu... Lub wino... Pa, Jimin!
W końcu Tae wsiadł do auta i zapiął pasy. Wziął głęboki wdech.
- Zgaduje, że nie byłeś jeszcze w domu?
Yoongi uniósł brew i pokręcił głową żeby zaprzeczyć.
- Jeszcze nie... Jest jakiś powód, dla którego pytasz?
- Nie wiem czy nastawiać się na najgorsze...
Yoongi nie skomentował. Nie bardzo wiedział jak. Nie wiedział o co chodziło temu chłopakowi, nie znał ich jeszcze tak dobrze by móc domyślić się takich rzeczy. Postanowił więc, że poczeka na rozwój wypadków, a jeśli nic się nie wydarzy, kiedyś o to zapyta.
Dojechali pod rezydencje Kimów i Yoongi poczuł jak chłopak się spina. Zerknął na niego i skrzywił się lekko, gdy nagle twarz chłopca stała się taka sztuczna. Nie było już tej słodkiej łagodności. Była powaga i chłodna uprzejmość. Sztuczny uśmiech. Zabrakło chłopaka, który był pełen determinacji i uporu. Została maska.
- Coś się stało?
Spytał, pakując. Chłopak pokręcił głową i na krótką chwilę pozwolił sobie na uśmiech.
- Nie... Jedynie formalności. Mamy gości...
Wysiedli z auta. Yoongi nie rozumiał dlaczego akurat ta wizyta sprawiła, że chłopak tak dziwnie się zachowywał.
- Państwo Kwon... Eunbi.
Tae ukłonił się nisko, a po chwili lekko objął dziewczynę i pocałował ją w policzek. Rodzice, zarówno chłopaka jak i dziewczyny, uśmiechnęli się na ten widok.
- Długo kazałeś nam na siebie czekać, Taehyung.
Powiedziała kobieta, nazwana przez Tae Panią Kwon.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że nas odwiedzicie... Eunbi nic nie wspominała, a chciałem odpocząć chwilę z przyjaciółmi.
- To zrozumiałe, chłopcze. Nie gniewamy się oczywiście...  Myślę, że powinniśmy pozwolić dzieciom zająć się sobą. Zakochani na pewno wolą spędzić czas ze sobą, a nie z rodzicami.
Pan Kwon uśmiechnął się pobłażliwie i uniósł szklankę z whisky by pozdrowić młodzież. Po chwili Tae zabrał, najwyraźniej swoją dziewczynę, do swojego pokoju. A Yoongi stał na korytarzu i zły czekał na polecenia.
- Możesz iść do siebie, Min Yoongi. Na razie nie będziesz potrzebny, korzystaj z wolnych chwil.
Yoongi ukłonił się i poszedł do swojego pokoju. Warknął pod nosem. Nie podobało mu się to wszystko.

-------
Wesołych świąt!!

Be silent \Taegi\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz