II. Piętnaście

436 31 18
                                    

Jin poprawił swój krawat. Był niesamowicie blady. Nadszedł dzień rozprawy. Tego dnia miał dowiedzieć się czy wszystko dobrze się skończy. Czy mała kulka szczęścia nazywana Jiyun z nim zostanie, czy może ciotka postawi na swoim i mu ją zabierze. Wiedział, że na jego niekorzyść wpływa to, że nie ma żony. Prawnik sugerował mu żeby odpuścił bo jako "samotny ojciec" praktycznie nie miał szans. Na szczęście wiele innych kwestii ewidentnie wskazywało na to, że się nadaje . Ciotka jednak w trakcie rozprawy mogła powiedzieć zbyt wiele rzeczy, które by mu zaszkodziły, a tym samym skrzywdziłyby Jiyun. Był przerażony.
W czasie rozprawy dziewczynka miała zostać pod opieką Hoseoka i Jimina. Na szczęście to on nadal decydował o małej... I miał nadzieję, że tak zostanie. Jungkook miał niestety egzamin więc nie mógł ich wesprzeć w tym czasie. Jimin i Hoseok zdążyli już wszystko zaliczyć w trakcie tej sesji, a Taehyung ze względu na wezwanie do sądu jako świadek przełożył egzamin na inny termin. Chciał skupić się na pomocy kuzynowi.
Namjoon obserwował ukochanego zmartwiony. Nie wyobrażał sobie jak bardzo Jin będzie załamany jeśli co pójdzie nie tak. Im obojgu zależało bardzo na dziewczynce, chcieli jej zapewnić dom i kochającą rodzinę. Bał się też trochę, że zaczną pytać o ich relację. Oficjalnie byli przecież przyjaciółmi, którzy mieszkają razem. Informacja o ich orientacji seksualnej mogła zaszkodzić Jinowi, ale trudno było mówić o tym, że nic ich nie łączy. Bo przecież łączyło bardzo dużo.

Taehyung i Yoongi stanęli obok Jina i uśmiechnęli się lekko, pocieszająco. Taehyung nie miał wątpliwości co do tego, kto wygra. Co prawda był zdenerwowany. Nie lubił sądu, nawet jeśli jego matka tu pracowała i przez to od dziecka tu bywał.
Yoongi zaś stresował się bardzo. Jako że był pracownikiem, osobą , która była odpowiedzialna za bezpieczeństwo, mogli mu zadawać pytania właśnie ze względu na zabezpieczenia. Miał być całkowicie neutralny, obcy. Co było dla niego coraz trudniejsze. Od jakiegoś czasu traktował Jina jak bliskiego przyjaciela i trudno było mówić o nim w obojętny, profesjonalny sposób.
- Będzie dobrze.
Powiedział Tae i ścisnął ramię Jina. Wsparcie, jakie dostawał od rodziny było pocieszające, dodawało skrzydeł. Tae wiedział jak ważne to jest.

Ciotka obserwowała ich z drugiego końca korytarza wściekła. Co prawda miała wiele dowodów i argumentów za tym, żeby przekazali opiekę właśnie jej i jej mężowi, ale Jin miał wsparcie zbyt wielu ważnych i szanowanych osób. Co z tego, że była babcią dziewczynki, jej najbliższą rodziną, skoro sąd mógł chcieć podlizać się kilku ważnym osobom.

W końcu ona, Jin i ich prawnicy weszli na salę. Świadkowie mieli czekać na wezwanie. Kobieta uśmiechnęła się w duchu widząc, że rozprawie przewodniczy sędzia, który nie przepada za Doyoungiem. Ba, byli trochę skłóceni. To mogło ułatwić jej zdobycie praw do opieki. Czuła się coraz pewniej. Na pewno wyrok będzie sprawiedliwy. Ten dzieciak nie miał szans, nawet jeśli miał za sobą tyle osób. A obecność całej rodziny Kim może mu zaszkodzić. Powstrzymała się jednak od okazywania ekspresji. To nie był czas na radość. W domu, z Jiyun, będą świętować.

------
Do końca tej książki zostało 5 rozdziałów 😎😎
To jak szybko się one pojawią zależy od was 😈👼😎

Be silent \Taegi\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz