Rozdział II Spotkanie

80 4 13
                                    

- Zenon? - powiedziała głośno Maria, podchodząc bliżej. - To ty za mnie zapłaciłeś?
- Oczywiście - odparł, uśmiechając się. - Dla ciebie wszystko.
- Wasza wysokość - dodała.
- Słucham?
- Jestem królową naszego gangu.
- Ach, oczywiście... Wasza wysokość.
Maria zatwerkowała zadowolona. Nie dość, że jest wolna, to w dodatku współpracownicy respektują jej autorytet. Po chwili radosnego twerkowania, Maria rozejrzała się.
- A gdzie Henio? - zapytała.
- Przykro mi, ale na niego nie starczyło mi już pieniędzy. Wierz mi lub nie, ale komisarz Dariusz Malfoj jest pazerny na pieniądze i musiałem mu sporo zapłacić za twoją wolność. Henryk będzie musiał sobie jakoś poradzić sam...
- Nie ma mowy! - zaprotestowała Maria. - Jedziemy do domu, biorę pieniądze i go wykupuję.
- Jak sobie życzysz... Wasza wysokość. Ale to będzie musiało chwilkę zaczekać. Zapraszam do auta, zaraz wszystko ci wyjaśnię.
Wsiedli do samochodu, Zenon odpalił silnik i zaczął jechać.
- Jedziemy na lotnisko. Odbierzesz stamtąd bardzo ważnego gościa z Londynu.
- O - Maria uniosła brwi ze zdumienia.
- To nasz łącznik z gangsterami z Anglii. Bardzo ważny człowiek i... bardzo tajemniczy. Nie mam pojęcia jak się nazywa... - Zenon uśmiechnął się mimowolnie. - Ale mawiają na niego Smukły Pan.
- Słucham? Slenderman? - zapytała wyjmując palec z ucha, którym sobie tam przed chwilą grzebała.
- Nie, Smukły Pan. I nie mów tak na niego, bo on tego nie lubi. Ach, no i dobrze mówi po polsku, więc nie będzie problemów z komunikacją.
- Rozumiem. Smukły Pan. A dlaczego ja mam go odebrać?
- To bardzo ważny gość, jak już mówiłem. Musisz go przyjąć u nas osobiście, niech wie, że mamy gest. Poza tym... Na pewno oczarujesz go swą urodą - dodał, zatrzymując samochód, po czym ujął jej prawą dłoń i złożył na niej delikatny pocałunek. - Weź moje auto i odwieź go do jego hotelu. Ja złapię taksówkę i przygotuję pieniądze na wykupienie Henryka. Powodzenia - rzekł wychodząc z samochodu.
- Poczekaj! A gdzie on ma ten hotel?
- Kartkę masz w schowku - rzucił Zenon na odchodne i po chwili już zatrzymywał taksówkę.
Maria sięgnęła do schowka po stronie pasażera i wyciągnęła stamtąd karteczkę. Faktycznie był na niej adres. Dziewczyna wysiadła z auta i weszła do budynku. Dopiero wtedy przypomniała sobie, że w ogóle nie wie jak ten Smukły Pan wygląda. Poza tym, że jest smukły. Usiadła na kanapie i czekała, myśląc o Heniu, o naleśnikach, o twerkowaniu z przyjaciółkami...
W końcu dostrzegła go. Po prostu czuła, że to on. Wysoki, szczupły, elegancki, z czarną teczką w ręku. I taki przystojny! Natychmiast do niego podeszła.
- Przepraszam, czy pan Sle... Smukły Pan? - zapytała cicho.
- Och, pani Maria Sueska, tak? - odparł ściskając jej dłoń. - Miło mi poznać.
- Mam pana zawieźć do pańskiego hotelu.
- Doskonale - ucieszył się mężczyzna. - Jestem zmęczony podróżą i chętnie odpocznę, a potem przejdziemy do interesów.
Maria kiwnęła głową i po chwili wyszli z budynku, wchodząc na parking. Nagle rozległy się strzały. Trzy opony w aucie Zenona pękły. Smukły Pan szybko zorientował się w sytuacji i wsadził rękę pod marynarkę. Rozdarł będące tam szwy i wyciągnął niewielki pistolecik i chowając się za samochodem zaczął strzelać do agresorów. Maria stała tam sparaliżowana strachem i tylko cudem kule jej unikały. W pewnym momencie postanowiła jakoś się bronić, więc zaczęła próbować gołymi rękami strącać pociski z linii lotu, lecz jej to nie wychodziło.
Nagle obok niej zatrzymał się samochód, a kierowca szybko otworzył jej drzwi pasażera.
- Wskakuj - usłyszała jakby znajomy głos i bez wahania wsiadła do samochodu.
Odjechali spod lotniska odprowadzani strzałami agresorów, jednak żaden pocisk ich nie sięgał. Maria spojrzała na swojego wybawcę. On również na nią spojrzał i uśmiechnął się szeroko. Zbyt szeroko.
- To ty! Ty jesteś tym bezczelnym dupkiem z wyścigów.
On zaśmiał się tylko.
- Mów mi Józef the Zabijaka - odparł.

ZdetronizowanaWhere stories live. Discover now