- Dlaczego jemy śniadanie w piwnicy? - zapytał w końcu zdziwiony Marek.
- Żeby Maria mogła schodzić na śniadanie - odparł spokojnie Józef.
- I co? Codziennie będą naleśniki? Nie żebym nie lubił, ale bez przesady.
- No cóż, wiedziałeś na co się piszesz wprowadzając się tu...
Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi.
- Kto to może być o tej porze? - zdziwiła się Maria, kończąc dziesiątego naleśnika.
- Jest dwunasta - zauważył Marek. - Właśnie, dlaczego jemy tak późno?
- Dostosowuję robienie śniadania do pory wstawania Marii, żeby zimnego nie jadła - wyjaśnił Józef szczerząc zęby.
Cała trójka ruszyła na górę do drzwi frontowych.
- No wiesz, Marek, wiedziałeś na co się piszesz.
- Ale chłopie, ja jestem głodny już o dziewiątej - odparł chłopak patrząc na przyjaciela błagalnie.
- To rób sobie podkurek czy coś...
Marek już miał coś odpowiedzieć, kiedy nagle stanęli przed drzwiami. Maria otworzyła je i zamarła. Ale tylko na chwilę, bo zaraz potem energicznie sięgnęła do paska spodni, lecz z rozczarowaniem zarejestrowała, iż nie ma tam pistoletu.
- Cholerny Dariusz Malfoj, zabrał mi broń! - zaklęła.
Tymczasem naprzeciwko niej cierpliwie stał jej arcywróg, nie-koleżanka z klasy, z którą rywalizowała o wszystko, Benia Czerń.
- Witaj, Mario.
- Dla ciebie jestem Królową Gangu! - odparła z szałem w oczach i rzuciła się na dziewczynę. Obie upadły na trawnik w ogródku.
- Kto to jest? - zapytał Marek.
Nagle Maria przestała na oślep bić Benię i wyprostowała się, wciąż ją przygniatając.
- Zaraz. To mi się śniło. To znaczy nie tak, ale podobnie. Józef, schowaj naleśniki, bo ona je ukradnie!
- Chwila, stop. Nie przyszłam tu, by kraść twoje naleśniki. Przyszłam się pogodzić.
- Co...
Benia korzystając z konsternacji dziewczyny, zrzuciła ją z siebie i stanęła na równe nogi. Otrzepała się z kurzu i podała jej rękę.
- Hej, ja nadal nie wiem kto to jest - powiedział Marek.
Maria chwyciła dłoń Beni i pociągnęła ją na dół, po czym sama wstała i stanęła obok chłopaków.
- Józefie, Marku, poznajcie Benię. Najwredniejszą sukę prosto mroźnej Warszawy.
- Ale Warszawa nie jest...
- Wiem, chciałam, by to brzmiało bardziej dramatycznie.
- Ale tak nie musi być - odezwała się Benia, podnosząc się. - Nie musimy wciąż walczyć. Możemy się pogodzić.
Benia ponownie wyciągnęła w jej stronę rękę. Maria spojrzała na nią z niechęcią.
- Nie ma takiej opcji - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Ej, a tak właściwie dlaczego nie chcesz jej odpuścić? - zapytał Marek, kiedy w końcu wrócili do mieszkania.
- Bo nie!
- Ale... no nie wiem, jakieś argumenty może?
- Ona mnóstwo razy odbijała mi chłopaków. Chowała mi plecak w męskiej toalecie. Podstawiała nogę na korytarzu. Raz podcięła mi obcasy w butach. Przez nią dostałam uwagę od dyrektorki. A co najgorsze ukradła mi pluszowego naleśnika, którego dostałam od taty - wymieniała jednym tchem.
- Oj tam, to na pewno było dawno i nieprawda...
- Właśnie, że prawda! I nie mam zamiaru jej przebaczać!
Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi.
- Jeśli to ona to ją załatwię, obiecuję! - krzyknęła Maria i podwinęła rękawy idąc w stronę drzwi.
- Nie, nie, poczekaj! - powstrzymał ją Marek, stając przed nią i machając rękami. - Niech może najpierw Józef sprawdzi przez judasza - dodał, po czym nachylił się do ucha przyjaciela. - Jeśli to Benia, to będziemy musieli obezwładnić Marię.
- Hello, ja to wszystko słyszę - powiedziała Królowa Gangu przewracając oczami.
- O, wybacz - odparł Marek.
Tymczasem Józef zajrzał przez wizjer i po chwili poinformował:
- To jakiś chłopak. Otwierać?
- Otwórz.
The Zabijaka otworzył drzwi i wszyscy ujrzeli chłopaka z kwiatami, jakąś karteczką i pudełkiem ciastek.
- To jej przyjaciel gej!
- Ale że kto? - zapytał Marek.
- Przyjaciel gej Beni Czerń.
Tymczasem chłopak rozłożył karteczkę i powiedział:
- Benia napisała dla ciebie wierszyk: "Na górze róże, na dole fiołki, nie żyjmy dłużej przeszłością, tak robią tylko kujonki".
- Ten wierszyk się nie rymuje - odparła naburmuszona Maria.
- Może to wiersz biały? - podsunął Marek.
- I przesyła kwiaty oraz ciastka - dodał przyjaciel gej.
- Nie chcę jej kwiatków!
Wściekła Maria kopnęła bukiet, który wypadł z ręki chłopaka i już przymierzała się do następnego kopniaka, ale Marek powiedział:
- A ciastka przyjmiemy, szkoda by się zmarnowały.
- Zwariowałeś?! Mogą być zatrute.
- Bez przesady. Trochę kaloryczne to może tak, ale zatrute? Józef, powiedz jej coś. Od poranka nie powiedziałeś nic złośliwego!
- Niech robi jak chce - odparł the Zabijaka wzruszając ramionami.
- No ale spójrz jak Benia się stara - spróbował jeszcze raz Marek.
- Ponadto powiedziała, że postawi ci naleśniki - rzekł przyjaciel gej.
- Widzisz? Pogódź się z nią. Choćby po to, by zjeść naleśniki za darmo.
- Ech, no dobra - powiedziała zrezygnowana Maria. - Ale robię to tylko dla naleśników. Gdzie ona teraz jest? - zwróciła się do przyjaciela geja.
- Zaprowadzę - odparł chłopak.
Już po kilku minutach znaleźli się przy stolikach przed lokalną restauracją. Benia siedziała przy jednym z nich.
- Beniu... ech, oficjalnie wyciągam rękę na zgodę.
- Och, Mario, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy...
- Nie obchodzi mnie to. Gdzie naleśniki?
- Pozwól, że najpierw przekażę ci ten drobny prezent na znak mojej dozgonnej wdzięczności.
Benia przekazała Marii pudełko związane wstążką. Zaskoczona Królowa Gangu przyjęła je.
- Och... Tego się nie spodziewałam. No cóż... dziękuję, Beniu.
Maria odwiązała wstążkę i podniosła wieko. Wewnątrz znajdował się skunks, który natychmiast zaczął wydzielać swój charakterystyczny fetor. Przyjaciel gej prędko obezwładnił odurzonych Marię, Józefa i Marka. Cała trójka straciła przytomność.
Obudzili się niemal w tym samym momencie. Byli związani, znajdowali się w jakimś pustostanie. Maria natychmiast dostrzegła dumną z siebie Benię. Śmiała się.
- Nie wierzę, że jednak dałaś się na to nabrać. I ty nazywasz siebie bad girl? Hahaha!
- Argh! Już nigdy więcej nikomu nie przebaczę! - warknęła Maria.
- Teraz muszę pomyśleć, co teraz z tobą zrobić... Ach, zemsta jest słodka.
- A tak właściwie za co chcesz się mścić? - zapytał Józef.
- Maria zabrała mi chłopaka! Nawet nie zaprzeczaj, Zenon Malik mi wszystko powiedział.
- Zenon? - powtórzył zdziwiony the Zabijaka.
- Jakiego chłopaka? Ja nic nie zrobiłam!
- Hmmm... W sumie to nie wiem jak się nazywał. Ale walić go skoro olał mnie dla ciebie. Szczególnie, że tutaj też można znaleźć uroczych chłopców - powiedziała kierując pod koniec znaczące spojrzenie na Marka.
- Eee, cześć - odparł zakłopotany chłopak.
- No, to skoro sprawa się wyjaśniła to możesz nas już wypuścić - zaproponował Józef.
- Oj nie, to wszystko nie zmienia faktu, że ten świat jest za mały na nas dwie! - krzyknęła patrząc na Marię. - Godzina zemsty wybiła!
Tymczasem przyjaciel gej podał Beni piłę łańcuchową. Maria zaczęła się wściekle miotać chcąc się uwolnić.
- Jak masz jakiś ukryty nóż to teraz czas byś go użył - szepnął Marek do Józefa.
- Lepiej. Mam urok osobisty.
- Możesz jaśniej?
- Benia to bad girl. A każda bad girl ma słabość do...
Józef nagle spojrzał na Benię i zaśmiał się złowrogo. Gdy ta zwróciła na niego uwagę, on wytrzeszczył oczy i uśmiechnął się nienaturalnie szeroko.
- Aaa, Jeff the Killer! - krzyknęła przestraszona Benia i upuściła piłę.
Józef podpełznął do piły i z jej pomocą szybko przeciął więzy. Następnie sięgnął do cholewy buta i wyciągnął z niej scyzoryk, który rzucił Markowi. Ten złapał go nieporadnie i zaczął ciąć swój sznur. Tymczasem the Zabijaka chwycił piłę i zwrócił się do Beni oraz jej przyjaciela geja, z psychopatycznym wyrazem twarzy. Bad girl i jej towarzysz uciekli przestraszeni.
- To jeszcze nie koniec, Mario! Jeszcze nie teraz! - zawołała Benia na odchodne.
W międzyczasie Marek przystąpił do uwalniania Królowej Gangu. Józef wyłączył piłę i odstawił ją na podłogę.
- No cóż, na dziś to chyba jednak koniec - skwitował the Zabijaka.
YOU ARE READING
Zdetronizowana
Teen FictionTypowa 16-latka ze słabych fanficków, Maria Sueska, po śmierci ojca staje się szefową gangu. Jej prawą ręką jest lekko fajtłapowaty, skrycie zauroczony w niej Henryk Styleski. Nie wszyscy chcą jednak chcą zaakceptować ostatnią wolę byłego świętej pa...