(Motywem przewodnim tego opowiadania jest piosenka Myslovitz - "Szklany człowiek". Uznałam, że jest na tyle piękna, że warto poświęcić jej jeden rozdział.)
___________________________________
Kończył dziś dwadzieścia siedem lat, a że urodzin nigdy nie obchodził, postanowił wybrać się do swojej ulubionej kawiarni.
Dwadzieścia siedem lat to wcale nie tak dużo. Niejeden powiedziałby, że to dopiero początek życia - takiego prawdziwego życia. Ale to już jego jedna trzecia, jeśli komuś w tych czasach się poszczęści. A czas zbyt szybko przecież mija.
- Czarną? - pyta kelner. Nie ukrywa faktu, że klient dla niego wygląda młodo - sądził, że się przesłyszał.
- Tak, czarną.
Kelner odchodzi, nie zadając pytań.
- Za każdym razem to samo - mówi jego towarzyszka pod nosem. - Co ich tak dziwi?
Mężczyzna wzrusza ramionami i wzdycha ciężko. Sprawdza, czy nie przyszła do niego żadna wiadomość - już nałogowo. Kobieta naprzeciw stara się patrzeć na menu, ale nie odrywa wzroku od telefonu, który położyła obok wazonu.
- Jechałem wczoraj metrem.
- Aha.
- I słyszałem piosenkę - mówi. - To znaczy, zdawało mi się, że słyszałem piosenkę.
Ona kiwa głową. Sięga po papierosa, a on odmawia, kiedy mu go proponuje.
- Co to za piosenka? - pyta niewyraźnie. Upewnia się, że na pewno może tu zapalić, ale na wszelki wypadek otwiera okno.
- Sam nie wiem.
- Nie wiesz.
- Usiadłem obok jakiejś pary. A ona... znaczy ta piosenka. Ona leciała gdzieś z daleka.
Kobieta nie wygląda ani na zainteresowaną, ani na przejętą.
- Ale znałem ją. Leciała... hm...
Rozgląda się po kawiarni, jakby to miało mu pomóc. Kelner przynosi zamówienia, a kiedy odchodzi, mężczyzna myśli jeszcze przez chwilę, aż coś zaczyna mu świtać.
- Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart.
- Hę? - Poprawia włosy jedną ręką. Drugą strzepuje tytoń do wazonu. Dmucha na kawę, by ta szybciej wystygła.
- To leciało: "Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart, a czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart".
- Myslovitz - podsuwa beznamiętnie. - Mój ojciec słuchał ich bez przerwy. Do zmęczenia.
- Jak nazywała się ta piosenka?
- Szklany człowiek?
- Właśnie - zgadza się. - Szklany człowiek. Znałem ją skądś.
- Każdy zna Myslovitz.
Nie chciał jej mówić, że to nieprawda. Tamtego dnia, gdy jechał komunikacją miejską do pracy, coś sobie uświadomił. Dlatego tak dobrze zapamiętał głos z daleka - tę piosenkę.
- Jeszcze noc się wokół tli, a już wiem, że dzień jest zły - nuci. - Nie sądzisz, że coś się zmieniło?
- Niby co? - kapituluje i poddaje się rozmowie. - Co niby według ciebie mogło się zmienić?
- Mam dwadzieścia siedem lat - zaczyna. - Ty masz dwadzieścia pięć. A życie już nas ominęło.
- Co ty mówisz?
- Nie budzisz się czasem z tą myślą, że chciałabyś, żeby dzień już się skończył?
Kobieta nerwowo gasi papierosa na spodku od kawy. Upija łyk napoju, nawet się przy tym nie krzywiąc.
- To tylko piosenka.
- Wiem - odparł. - Wiem, tak tylko...
Pomyślał, że czasami czuje się jak bohater tej piosenki - i może dlatego jest mu taka bliska. Może dlatego ma dla niego jakikolwiek sens.
- No nie smuć tak się. Życie się zmienia i nic w tym nowego. Dorastamy, co nie? Jak każdy.
Ale on nie chciał tak szybko dorosnąć.
Nie chciał wyrastać z myślenia o świecie który był czymś więcej niż zbiorowiskiem ludzi - selekcją naturalną, która wybierze najsilniejsze ogniwa.
Chciał słuchać piosenek i mówić ludziom, że czasami czuje się jak ten Szklany Człowiek. I że wolno mu się tak czuć.
Chciałby wrócić do słuchania płyt na winylu w swojej piwnicy, popijając w tajemnicy piwo ojca. Do czasów, kiedy nie czuł się jak szary, pospolity człowiek.
CZYTASZ
kawa i papierosy
Short Story7 opowiadań - 7 osób z różnymi poglądami i problemami. wszystkie rozmowy odbywają się przy kawie i papierosach. inspirowane filmem "kawa i papierosy" (2003)