2.

534 28 1
                                    

  Kiedy usłyszał dźwięk zamykanych dzwi, lekko zsunął z siebie pierzynę i ruszył na palcach do domowej biblioteki w poszukiwaniu wskazówek.
Parę minut później już stał przy biurku wokół wszystkich książek, które mogłyby mu pomóc. Kiedy wstał, żeby podejść do okna, drewniana skrzynia zablokowała mu drogę przez co Harry wywrócił się upadając na twarz.
(pov. Harry)
-Ał - powiedziałem powoli siadając na podłodze.- Kto to tu postawił - I zacząłem przyglądać się skrzyni. Była ciemna z licznymi zdobieniami. Jeśli się nie mylę na wieku było wielkie drzewo oliwne z flagą z... Och coś jest napisane, ale nie mogę odczytać. Musi być stare. Powoli otworzyłem pudło ujrzałem sześć bardzo grubych albumów, każdy z nich miał to samo słowo na brzegu "Potter" i roczniki. Wziąłem najnowszy i zamarłem gdy otworzyłem na pierwszej stronie.
- To ja- powiedziałem cicho do siebie szczerze nie dowierzając. Po pierwsze to nie możliwe, żeby zdjęcie się ruszało po drugie kim jest ta kobieta? Jeszcze raz spojrzałem na zdjęcie i na podpis "Mały Harry i Lily przed szpitalem". Lily... brzmi znajomo. Ale gdzie jest mama i tata? Czy to znaczy.. Nie! To nic nie znaczy. Powinienem pójść już spać, więcej i tak dziś nie znajdę.
Długo jeszcze nie mogłem zasnąć ale kiedy zasnąłem nie dałbym nic, żeby się obudzić. Sen był głęboki i odprężający. Kiedy już leniwie otwierałem oczy wspomnienia z wczoraj uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą.
- A jeśli mi się to tylko śniło. Przecież zdjęcia się nie ruszają. Ale mam bujną wyobraźnię - zaśmiałem się w myślach schodząc na dół do kuchni na śniadanie.
- Dzień dobry. - przywitał mnie głos mamy. Uśmiechnąłem się i usiadłem na swoim miejscu czekająć na śniadanie. Tata siedział na przeciwko mnie czytając gazetę widocznie zdenerwowany.
- Śniadanie na stole. Zcinajcie- powiedziała wesoło moja rodzicielka ale jej oczy zdecydowanie nie były wesołe.
Szybko zjadłem śniadanie i pod pretekstem zmęczenia zaszyłem się w pokoju. To wszystko nie ma sensu. Nie ma! Chwyciłem książkę z regału i wkurzony zacząłem ją czytać. Nie wiem o czym jest. Nie chcę jej czytać ale nie chce zostać sam na sam ze swoimi myślami. Dziś mam wolne od rozwiązywania tej zagadki, mam dziwne przeczycie, że jutro wszystko się wyjaśni. Po paru godzinach głupiego rozmyślania usnąłem w fotelu. Powiem tak - nie spałem dobrze.


***

- Co on sobie myśli?! - to jedno pytanie gościło w głowie Severusa w drodze do swoich komnat. Nie rozumiał, dlaczego to on ma jechać po syna jego największego wroga, ale zarazem syna jego największej i nieskończonej miłości. Zrobi to dla Lily i dla Dumbledoora - ufa mu, więc zrobi to. I kiedy już otwierał drzwi do swoich komnat zauważył kobietę w fotelu kogo kominka.
- Dobry wieczór. Przepraszam, że tak tu wtargnęłam ale chyba muszę z tobą porozmawiać - odezwała się trochę niepewnie kobieta.
- Dobry wieczór. Na przyszłość proszę napisać z prośbą o spotkanie. - odpowiedział dość szorstko zaskoczony wizytą profesor - O czym chciałaby Pani porozmawiać?
- Ja.. Chyba powinnam się najpierw przedstawić - wciągnęła nerwowo powietrze i kontynuowała - Nazywam się Anastazja Potter. Jak pewnie wiesz Severusie, o ile mogę Cię tak nazywać, jestem opiekunką Harrego - mimika Snape'a zmieniła się w ciągu sekundy. Teraz patrzył na nią z czystym obrzydzeniem.
- I o czym chce porozmawiać. Z tego co wiem ignorujesz listy od Dumbledoora-mówić coraz bardziej poirytowany przez sytuację Snape.
- O Harrym. - przerwała by wziąć głęboki oddech - jego.. jego magia jest zaburzona. Czuję to. Ona wręcz z niego emanuje. Boję się, że nie da rady nad nią zapanować, kiedy zacznie się nią posługiwać. Kiedy się denerwuje jego magia wybucha, na razie rzeczy wokół niego tylko się lekko trzęsie. Przynajmniej tak mówi..
- Chwila?! Mówi? On wie? Jak zareagował? - przerwał wyraźnie zszokowany Mistrz Eliksirów.
- Do tego zmierzam. Boję mu się powiedzieć. On jest tylko chłopcem. Załamie się, że to nie jestem jego matką i, że on niego zależą losy całego świata. Chciałabym mu powiedzieć, zasługuje na to, ale boję się jego wybuchu. - przerwała na chwilę, żeby się uspokoić. Nagle Snape do jej ręki wsunął filiżankę z herbatą i tylko uśmiechnął się smutno. - Ja go kocham. Nie chcę, żeby jego magia go rozerwała albo, żeby zrobił coś czego będzie żałował.
- Spokojnie, rozumiem- odezwał się Snape kładąc jej rękę na ramieniu. - Co ty na to żebym jutro do was przyjechał. Dam mu eliksir uspakajający, żeby jak mówisz jego magia się trochę uspokoiła, i powiesz z Dominikiem mu o wszystkim. Ja będę obok powiem mu co nieco. Będzie dobrze. - nawet nie zauważył kiedy w oczach Anastazji pojawiły się łzy, ale ona tylko uśmiechnęła się do niego i powiedziała - Dziękuję Severusie. Dziękuję.
- O której mam się zjawić? - zagadnął starszy mężczyzna chwilę później odprowadzając kobietę do dzwi.
- Będę tu o 10.00. Aportujemy się prosto do nas do domu. Rozumiesz.. dom jest nienanoszalny - podnosząc głowę zobaczyła zaskoczone oczy mężczyzny.
- Jasne rozumiem. Do zobaczenia więc.

Hejka!
Nie wiem co napisać haha
Jestem mega podjarana, bo to moja pierwsza książka i jej drugi rozdział ale czuję się z nich taka dumna. Haha tak to głupie.
Miałam wrzucić ten rozdział wcześniej, ale wyszło tak, że nie podobał mi się i napisałam go drugi raz, bywa.
Czekajcie na następny rozdział, bo to będzie bąba (🤣😏)
Do jutra :*
(ps : słowa - 776)

Kłamstwa i zagadki | Drarry ❤️Porzucone❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz