Rozdział 5

432 51 93
                                    

* 3 miesiące później*

Hayato ziewnął, kładąc głowę na biurku. Czekał, aż Eri skończy swój rysunek i będą mogli wyjść ze szkoły.

Słyszał, jak wstała, ale nie podniósł głowy. Dziewczyna zaczęła zbierać wszystkie rzeczy i kiedy skończyła, usiadła na biurku, biorąc szkicownik w dłonie.

- Chcesz zobaczyć? - Spytała, patrząc jak Hayato mozolnie podnosi głowę.

- Spaaać... - Mruknął i przesunął się, kładąc głowę na jej udach.

Eri zarumieniła się, ale nie odtrąciła go. Zamiast tego, odłożyła na bok szkicownik, a jedną dłoń umieściła na jego głowie.

- Myziaj mnie... - Mruknął zadowolony, kiedy zaczęła go delikatnie głaskać po włosach.

Westchnął błogo, obejmując ramionami jej nogi u zgięcia kolan i wtulił się w jej uda jeszcze bardziej.

- Już skończyłam rysunek... - Powiedziała, wciąż zatapiając palce w jego gęstych włosach.

- Nie idźmy jeszcze. - Poprosił.

- Ale już powoli robi się późno, Hayato. - Zwróciła uwagę, patrząc w kierunku okna - Spóźnimy się na autobus.

- Pójdziemy pieszo.

Hayato, starał się za wszelką cenę sprawić, by Eri została z nim w tej sali jak najdłużej. Jej bliskość działała na niego uspokajająco.

Brązowowłosa westchnęła i pokiwała głową, mimo że Hayato nie mógł tego zobaczyć. Pozostali w tej pozycji jeszcze przez jakiś czas, ciesząc się nawzajem swoim towarzystwem.

- Może jak wyjdziemy, to pójdziemy w jedno miejsce? - Spytał Hayato, patrząc na materiał jej spódniczki.

- Gdzie dokładnie chcesz iść?

- Niespodzianka. - Powiedział i podniósł się, patrząc jej w oczy - Ale na pewno nie pożałujesz. To dosyć...Sentymentalne dla nas miejsce. - Uśmiechnął się - Tylko z tobą mogę tam iść.

Pokiwała powoli głową.

- Um...Hayato?

- Tak?

- Zamkniesz na chwilę oczy? Mam coś dla ciebie. - Gdy zrobił co poprosiła, sięgnęła dłonią po szkicownik.

Położyła go w jego dłoniach i gdy uchylił już powieki, poczuł jak jego twarz obejmują delikatne dłonie brązowowłosej.

Ucałowała szybko jego czoło i zniknęła z pokoju klubu, mówiąc wcześniej że biegnie na moment do łazienki.

Zostawiła Hayato zdziwionego, zdumionego i co najważniejsze, szczęśliwego owym zajściem.

Spojrzał oniemiały na szkicownik i otworzył go. A w środku zobaczył rysunek siebie samego, gdy spał na ławce w dniu, w którym chciał pocałować Eri.

Jego serce zabiło dużo mocniej, niż przez ostatnie miesiące, skutecznie zagłuszając swoim biciem wszystko z zewnątrz.

***

- Ładne niebo. - Skomentował Hayato i sięgnął dłonią do dziewczyny, palcami podnosząc jej podbródek.

Eri podniosła głowę i oparła się wygodniej z tyłu dłońmi, kładąc je na murku.

Spojrzała w różowe niebo, które miejscami było również pomarańczowe. Uśmiechnęła się delikatnie i pokiwała delikatnie głową.

- Faktycznie. Jest śliczne. - Przyznała mu rację.

Hayato powoli odsunął od niej swoją dłoń i przybrał podobną do niej pozycję.

Od przeszło miesiąca, Eri zachowywała się dziwnie względem niego. Chodziło tu bardziej o to, że nie była aż tak nieśmiała względem niego.

Widział, że momentami próbowała zdobyć się na jakiś czyn, ale w końcu odpuszczała. To go smuciło. Chciał bardzo, żeby między nimi zaczęło się układać w kierunku związku.

Zależało mu na tym. Owszem, Eri była jego przyjaciółką i to bardzo dobrą, ale on chciał czegoś więcej. Chciał jej miłość, ciepła, opiekuńczości, jaką nie może obdarzyć go nikt inny, poza właśnie brązowowłosą.

Kiedy tak na nią patrzył, przypominały mu się momenty z dzieciństwa, kiedy oboje żartowali sobie, że kiedyś wezmą ślub i będą małżeństwem.

Wcześniej, za czasów podstawówki, wydawało mu się to zabawne, ale teraz... Wiedział, że skrycie pragnie być z nią już do końca wszystkiego. Choćby się miało wszystko walić i palić, wiedział, że póki ona będzie z nim, będzie szczęśliwy.

- Eri-Chan! - Zawołał Hayato, podbiegając do małej blondynki - Spójrz, co mam! - Pokazał jej zabawkową koronę i położył na jej głowie - Od teraz jesteś moją księżniczką!

Dziewczynka spojrzała na niego zdziwiona i poniekąd nierozumiejąc, o co chodzi jej przyjacielowi.

- Księżniczką? - Spytała, dając się złapać za dłonie Hayato.

- Tak! A ja jestem twoim rycerzem! - Stanął dumnie i uśmiechnął się - Będę walczyć ze wszystkimi złymi ludźmi, żebyś pewnego dnia została moją żoną!

Dziewczynka starała się zrozumieć, co ma na myśli, ale nie za bardzo jej to szło.

Chłopiec pociągnął ją za sobą i usiedli na małym murku, obok siebie.

- Spójrz, Eri-Chan. - Pokazał palcem na niebo, gdzie dziewczynka również spojrzała - Jak będziemy starsi, to też będziemy tak patrzeć razem do góry. - Powiedział, patrząc na jej zachwyconą widokiem nieba twarz - Ale wtedy będziemy już razem. I będziemy żyć długo i szczęśliwie, no nie?! - Zawołał, uroczo się śmiejąc.

- Um...Tak...Tak sądzę. - Powiedziała nieśmiało, gdy spostrzegła, że mały Yamagata wciąż trzymał jej dłoń.

- Woah, Eri-Chan! To znaczy, że mnie kochasz?! - Spytał z iskierkami w oczach.

Dziewczynka zarumieniona potarła palcem swój policzek i spojrzała gdzieś w bok.

- No...Tak. Chyba tak... - Powiedziała cicho, a jej głos delikatnie się załamał z zawstydzenia.

- To dobrze. - Hayato uśmiechnął się i spojrzał na jej profil - Bo ja...

- Kocham cię. - Powiedział bezmyślnie.

Hayato otworzył szerzej oczy, gdy zdał sobie sprawę, jakie słowa właśnie opuściły jego usta.

Niepewnie spojrzał na Eri, która patrzyła dalej w niebo. Dziewczyna westchnęła przeciągle i opuściła głowę, odwracając ją w stronę Hayato.

- Coś się stało? - Spytała spokojnie - Dziwnie wyglądasz. - Skomentowała jego minę.

Hayato w duchu odetchnął z ulgą, że tego nie usłyszała, ale również zrobiło mu się przykro. Nie wiedział jednak, że Eri sama wspomnieniami powędrowała właśnie do tamtej chwili.

- Wszystko w porządku... - Mruknął, jeszcze bardziej się rumieniąc - N-Naprawdę. - Zeskoczył z murku - Pójdę po coś do picia. - Powiedział i szybko odszedł, próbując nie spalić się ze wstydu.

Eri podążyła za nim wzrokiem, delikatnie uśmiechając się pod nosem. Był tak uroczy i z pozoru niewinny. Bujał w obłokach i mówił co mu ślina na język przyniosła, czasami z naprawdę złymi skutkami tego.

Ale to w nim najbardziej kochała. Bezpośredniość i delikatność w jednym. Miał do niej szacunek, był względem niej delikatny, czuły, mimo że byli przyjaciółmi.

Westchnęła cichutko, odprowadzając go wzrokiem.

- Ja ciebie też.

*******************

Dzieło || Yamagata HayatoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz