Rozdział 4

12 2 4
                                    

Kookie usiadł niezgrabnie na fotelu podciągając kolana pod brodę. Przeczesał swoje włosy i wzrokiem odprowadził Jimina, który udał się do kuchni zaparzyć herbaty. Nastawił wodę i usiadł na stołku przy wyspie kuchennej opierając głowę o rękę. Co prawda nie było po nim widać zdenerwowania, ale brunet wyczuwał od niego intensywnie wszystko. Nawet z jego ruchów wynika jedno.

Rytmicznie uderzał palcami o blat patrząc się na czajnik. Chłopak nawet ztąd widział intensywność w spojrzeniu blondyna i zamiast martwić się sobą czy też zdrowiem psychicznym po tym zdarzeniu, automatycznie zaczął się bać o anioła.

Co prawda, pewnie różne rzeczy widział w ciągu tych parenaście lat życia, pomyślał chłopak i podniósł się z siedzenia udając się w jego stronę. Ale też może to różnie odebrać, dodał w myśli i usiadł na stołku obok blondyna. Ten automatycznie się wyprostował zdejmując ręce z blatu na kolona nadal patrząc w czajnik.

Jungkook niepewnie go objął aby dodać mu otuchy, ale ten tylko bardziej się spiął prostując do granic możliwości, mimo wszystko jego oddech był spokojny.

- Co ty robisz? - spytał po chwili nie odrywając wzroku od wybranego punktu. Bunny wzruszył ramionami.

- Próbuje cię pocieszyć..? - spytał siebie. - wiesz, ludzie tak robią, kiedy druga osoba jest przybita.. W ten sposób chcą okazać wsparcie i dodać otuchy.. - wymamrotał i niepewnie podniósł wzrok na twarz chłopaka. Ciemnooki po pewnej chwili spojrzał na niego bez jakichkolwiek wymalowanych uczuć na jego twarzy.

Jimin analizował słowa chłopaka wpatrując się w jego oczy. Już miał otworzyć usta, żeby coś powiedzieć, kiedy czajnik zaczął gwizdać. Uwolnił się od lekkiego uścisku chłopaka i udał się zalać herbatę. Wlał gorącą wodę do jego kubka i wsypał cukier. Postawił przed nim kubek i wyszedł z kuchni.

Jeon odprowadził go wzrokiem i dał sobie lekko z otwartej dłoni w czoło.

- Debilu.. - wymamrotał i upił łyk napoju.Anioł stał z skrzyżowanymi ramionami oparty o ścianę zaraz przy wejściu do pomieszczenia, w którym był brunet. Zagryzł dolną wargę i przekręcił lekko głowę, żeby spojrzeć na chłopaka.

Uczucie strachu mieszało się z zamieszaniem i nie zbyt wiedział, co ma teraz zrobić.

Reszta weekendu minęła bez ogródek, a atmosfera zelżała.

Jimin rzucił ostro poduszką w śpiącego chłopaka.

- Wstawaj, masz 5 minut.. - odparł i wyszedł nie zamykając drzwi. Brunet krzywo spojrzał na drzwi i wygramolił się z łóżka.

- Wrócił pan maruda.. - wymamrotał mierzwiąc swoje włosy. Stanął jak wryty, kiedy przed sobą zastał anioła z lizakiem w ręku.

- Dla twojej informacji nie jestem marudą, tylko jestem strasznie poważny. - wskazał na niego rzeczą, którą trzymał. - a ty masz dzisiaj sprawdzian z matmy.. - dodał i odwrócił się, udając się do salonu.

- 'Tylko jestem strasznie poważny' - powtórzył kładąc dłonie na biodrach. - aż nad to.. - w ostatniej chwili pochylił się, aby nie oberwać kolejną poduszką. Podniósł głowę i spojrzał na blondyna, który stał do niego tyłem.

Chwycił szybko poduszkę i powoli udał się w jego stronę szykując się do ataku. Już brał zamach, kiedy nagle został unieruchomiony przez blondyna. Chwycił go za nadgarstki i przekręcił go tyłem do siebie. Brunet próbował uwolnić swoje skrzyżowane ręce.

- Marna próba.. - zauważył patrząc się na chłopaka.

- Jeszcze się nie poddałem.. - wymamrotał szarpiąc się. Blondyn uśmiechnął się mimowolnie widząc determinacje chłopaka, ale szybko ten uśmiech zniknął z twarzy.

- Ta.. - puścił go i udał się do kuchni. Chłopak skołowany patrzył na niego chwilę zanim udał się za jego osobą z kolejną poduszką w ręku. Anioł w idealnym momencie zamknął mu drzwi przed nosem. Bunny otworzył je i rzucił się na niego waląc poduszką, gdzie popadnie. - nie masz przypadkiem do szkoły? - zauważył nie przestając szykować mu śniadanie.

- Najwyżej nie pójdę.. - odsunął się lekko zaspany od niego. - jak cię tu sprawić w zakłopotanie.. - wymamrotał do siebie łapczywie łapiąc powietrze. Jimin uśmiechnął się słabo.

- Wiesz, musiałbyś.. - na swoim policzku poczuł usta chłopaka. Kookie odsunął się z uśmiechem zwycięstwa. Ciemnooki wpatrywał się w nóż, który zatrzymał się w połowie.

- Udało się.. - wyszeptał zadowolony, że udało mu się zmieszać anioła. Odłożył narzędzie i wyjął lizaka z buzi spoglądając na chłopaka. Z nadzwyczajną szybkością cmoknął go w czoło i udał się do salonu. Brunet nie zdążył tego zobaczyć i zdezorientowany rozejrzał się dookoła, rozglądając się za chłopakiem.

- Idź się szykuj do szkoły. - usłyszał głos Jimina z salonu i posłusznie udał się do sypialni.

Chwycił pierwsze lepsze spodnie i koszulę. Ubrał się szybko i poprawił włosy, kiedy usłyszał dzwonek od drzwi. Podbiegł szybko do okna i wyjrzał przez nie. Na podjeździe zobaczył czerwony cabriolet swoich rodziców.

- Cholera.. - wymamrotał i sprawdził telefon, który leżał od 3 dni nieużywany. 14 nieodebranych połączeń od mamy i 5 wiadomości od ojca. To wiele wyjaśnia. Zagryzł dolną wargę.

- Dzień dobry, zastałam syna? - usłyszał głos swojej rodzicielki. Schował telefon do kieszeni i biegiem zszedł na dół.Zastał ją w korytarzu przed drzwiami wejściowymi, które trzymał Jimin.

- O, patrzcie, kto raczył dać jakiekolwiek oznaki życia... - weszła głębiej i przyjrzała się chłopakowi. Blondyn oparł się o framugę z skrzyżowanymi ramionami patrząc z nieodgadnionym wyrazem twarzy na kobietę, która miała na sobie czerwoną, strasznie obcisła sukienkę.

Choć raz w życiu się o mnie martwiła, pomyślał i spojrzał na nią.

- Kim jest ten facet? - wskazała kciukiem za siebie.

- Jestem tylko współlokatorem, nie musi się pani już tak na mnie krzywo patrzeć, i tak idę do pracy.. - odparł i cicho opuścił mieszkanie.Brunetka niechętnie odprowadziła go wzrokiem z pewnym obrzydzeniem. Gdyby nie ojciec, pewnie zaczęła by się przymilać.

- Przynajmniej tyle.. A ty co? - odwróciła się do niego. - pieniędzy brak, że wynajmujesz pokój? - spytała marszcząc brwi.

- Towarzystwa brak.. - wymruczał i udał się na korytarz po kurtkę, którą zaraz na siebie założył.

- Gdzie ty idziesz? - spytała udając się za nim.

- Nie wiem, czy wiesz, ale mam tak zwaną szkołę.. - zauważył podnosząc jedną brew. Kobieta skinęła głową przekręcając wymownie oczami.

- Ach.. Ten twój kierunek prawniczy.. - wyszeptała bez uznania. - nadal sądzę, że kierunek lekarza.. - chłopak cmoknął ją z niechceniem w policzek na pożegnanie. - możesz przynajmniej mnie wysłuchać?! - oburzyła się.

- Spóźnię się zaraz na lekcję.. - wymamrotał. - nie zapomnij zamknąć drzwi jak wyjdziecie.. -dodał i odetchnął z ulgą.

- Urocza kobieta.. - odparł Jimin, opierając się o ścianę budynku. Spojrzał na niego czekając na jakąkolwiek reakcje z jego strony. Brunet jedynie westchnął i założył plecak na plecy.

- Bardzo.. - odparł i ruszył w stronę szkoły, do której miał 10 minut spacerkiem.

Wzdrygnął się mimowolnie przypominając sobie jedną sytuację. Złapał się za kark i zaczął go masować.

Blondyn patrzył na niego z miną niezadowolenia.

Angel | JikookWhere stories live. Discover now