~32~

285 39 14
                                    

×TORD×

Siedziałem w pokoju przesłuchań, ale nic nie mówiłem. Podziwiałem sobie widoczki, takie ładne, ten szary kolor ścian, jest taki interesujący, a na pewno bardziej od policjanta siedzącego na przeciwko mnie. Zaczepiałem wzrok na wszystkim i niczym ale na pewno nie na nim, co jakiś czas poruszałem rękami wydając przy tym charakterystyczny brzdęk moich metalowych bransoletek, czy też kajdanek jak kto woli, kiedy nagle policjant uderzył otwartą dłonią o blat stołu myśląc że mnie to wystraszy czy choćby zwrócę uwagę na niego i to co mówi, cóż nie wyszło, przynajmniej nie to pierwsze. Na spokojnie podniosłem głowę do góry spoglądając na niego z znudzeniem, niczym uczeń w szkole na znienawidzonej lekcji.

- Zaczniesz w końcu odpowiadać na moje pytania ? - Spytał już zirytowany przymrużając oczy.

- Nic nie powiem bez adwokata. - Odparłem krótko. Nie ma żadnego nakazu który zmusza mnie do gadania z nim, ale za to jest mówiący że nie muszę nic mówić bez adwokata. Z jednej strony nie potrzebuje go bo i z nim nie zamierzam gadać, a z drugiej fajnie jest podręczyć smerfa, normalnie czuje że zmienię siemtu w Gargamela.

- Przestań zgrywać hoiraka i po prostu przyznaj się. Włamaliście się i obrabowaliście ten dom, faktów nie ukryjecie. Twój przyjaciel już wszystko nam powiedział, wystarczy tylko że się przyznasz, a twój wyrok będzie łagodniejszy. - próbował mnie przekonać, na co ja tylko parsknałem cichym śmiechem pod nosem.

- Po pierwsze to nie jest mój przyjaciel. Nie znam typa. - Wzruszyłem ramionami. Choć co do tego że im się wygadał mógłbym uwierzyć, to wiem że to może być też tylko ściema. A nawet jeśli nie, to nie będę pogrążać się bardziej puszczając parę z ust.
-
Policjant podniósł się z krzesła ewidentnie zrezygnowany. Nie dziwię mu się, trochę już tu siedzimy i pewnie i jemu odechciało się już "przesłuchiwanie mnie"czyli zadawania pytań bez uzyskania odpowiedzi. - To co ? Kończymy ? Mogę już wracać czy..? - Spojrzałem na niego z kpiną w oczach i uśmiechając się kącikiem ust.

Nic nie odpowiedział. Wstał tylko bez słowa, nawet z niechęcią spoglądając na mnie. Jakoś nie bardzo mnie to ruszało. Wstałem i wyszedłem razem z nim, rzucając wzrok na drzwi wyjściowe z komisariatu. Chciałbym móc nimi teraz wyjść i nie wracać, ale no niestety, jeśli już przez nie wyjdę to pewnie tylko po to by trafić do paki i oczekiwać tam na wyrok. Korzystając z z tego, że byłem teraz sam w areszcie położyłem się na ławeczce plecami do krat, i tak nie ma tu nic do roboty, a oglądanie pracujących smerfów jakoś nie brzmi mi za ciekawy sposób zabicia czasu. Wolałem już pomyśleć i poukładać sobie w głowie wszystko co w jednej chwili się zburzyło.

∆TOM∆

Staliśmy oboje przed totalnym burdelem. Wszędzie porozwalane jakieś papiery, rzeczy, ciuchy, wszystko, nie wspominając o rozwalonych meblach. Jakby przeszło tędy tornado. Bez słowa pospiesznie poszedłem po schodach do swojego pokoju, kiedy wujek oglądał parter patrząc na to co zniknęło. Otworzyłem drzwi i widać było już na starcie, że i tu robili przeszukanie. Przynajmniej teraz będę mógł zwalic na nich to rozwalone krzesło spod mojego łóżka, nie ma to jak pozytywy. Wszystkie papiery z biurka i szafek lerzaly porozwalane na wszystkie strony. Nie wiem kto ale chyba mogę się domyśleć kto wiedział, że nikogo nie będzie w domu robiąc z niego aż za łatwy cel. Poszedłem do miejsca w którym schowałem narkotyki, jeśli i one zniknęły, to mam przejebane, ale na szczęście były na miejscu. Odetchnąłe z ulgą. Może nie znaleźli, a może nie szukali tego, nie wiem, ale nie widzę innego powodu dlaczego, chyba że chodziło o dokumenty lub materiały dowodowe.
Odłożyłem prochy z powrotem na miejsce i zszedłem na dół, lekko wychyliłem się za framugi drzwi do biura wuja, w którym właśnie przebywał. Jedyny pusty pokój, wygląda jakby nie tknięty złodziejską ręką, ale puste otwarte szafki mówią coś innego. Wygląda na to że nie zniknęło nic, dokumenty, akty własności, nic prywatnego, tylko materiały do spraw i dowody.

- Nosz cholera jasna, chuj by strzelił to wszystko ! - Wrzasnął nagle wkurzony wuj, wychodząc z swojego domowego biura, tym samym przechodząc obok mnie. Nawet kątem oka na mnie mnie spojrzał, ale tym lepiej dla mnie, może ta sytuacja oszczędzi mi jego kazania.

Poszedłem do swojego pokoju nie dotykając niczego. Wszystko jest dowodem zbrodni i wszędzie mogą być poszlaką. Lepiej będzie zostawić wszystko tak jak jest zanim policja przyjedzie....kurwa, zrobią przeszukanie.
Westchnałem i zaraz po wejściu do pokoju znów wyjąłem prochy z skrytki wkładając je do portfela a jego do tylniej kieszeni spodni. Do póki i tu się wszystko nie rozwiąże lepiej będzie trzymać je przy sobie by nikt ich nie znalazł.
Długo nie trzeba było czekać. Już po około 10 minutach od kiedy weszliśmy do domu zjawiła się w nim i zawiadomiona przez wuja policja. Nie wychodziłem z pokoju, nie musiałem i nie chciałem, policja przeszuka dół, wuj im wszystko wytłumaczy, moja obecność tam jest zbędna, wręcz jeszcze przeszkadzającą.

858
SŁÓW

Yaoista Yaoistka
Urocza bluza
Tom w eleganckim garniturze
Monster Tom
Tamara
Tom i Tord w łóżku
Kradniecie rowerów
Tom i Tord na imprezie
Tord bez ciuszków
Tori

()()
(•-•)
/(O)\
_| |_
Proszę na razie nic nie dorzucić.
_________
\____/
(°=°)
(/(#)\)
_||_
Koszyka na głowie kaczki jest przepełniony i na razie zamknięty

/\/\
(°v°)
/(*)\
_| |_
Ja się żegnam i do następnego.
Bayo.
~~~~~~~~~~~~

Współwinny [TordTom]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz