...Przeleciała wzrokiem z YoonGi'ego na Taehyung'a, którego twarz wyrażała jeden wielki ból i wcale mu się nie dziwiła. Tae widząc, że YoRi niepewnie podchodzi uśmiechnął się do niej blado i znów spuścił wzrok na kubek, który trzymał w dłoni.
~•♥•~
Atmosfera jaka między nimi panowała była nie doniesienia. Taehyung przez cały czas był ślepo wpatrzony w kubek z zimną już kawą, YoonGi w obraz za oknem od czasu do czasu patrząc na YoRi, która nerwowo bawiła się za długimi rękawami bluzy. YoRi cały czas w głowie układała coraz to nowszy plan na rozluźnienie sytuacji, albo chociaż próbę nawiązania z nimi kontaktu, ale zawsze gdy chciała już coś powiedzieć rezygnowała.
- Potrzebna jest nam broń - na szczęście ciszę przerwał Taehyung nie spuszczaj wzroku z kubka. YoRi i YoonGi popatrzyli po sobie niezrozumiale, a następnie na Taehyung'a. Ten nie słysząc odpowiedzi od reszty spojrzał na nich - Wyskoczyło na nas całe stado tego gówna, a my nie mieliśmy się nawet jak obronić - powiedział lekko podirytowany patrząc na nich.
- No dobra, ale skąd chcesz ją wziąść? - spojrzał na niego YoonGi, na co Taehyung wzruszył ramionami i znów spojrzał na kubek.
- Nie wiem. Może pod jedziemy pod jakiś sklep? I tak nikt nam nic nie zrobi - YoRi nie pewnie spojrzała na Tae. Nie rozumiała dlaczego jest taki spokojny, gdy jego kuzyn walczy o życie, albo co gorsza leży gdzieś ciężko ranny. Nie chciała i nie potrafiła dopuścić do siebie myśli, że Jimin mógłby już nigdy do nich nie wrócić.
YoRi odpłynęła we własnych myślach, gdy tylko Taehyung skończył mówić. Przerażała ją wizja jej trzymającej w dłoni jakąkolwiek broń, a gdy do tego dochodziła myśl, że być może będzie musiała kogoś zabić robiło jej się niedobrze. Dopiero teraz zdała sobie sprawę w jak beznadziejnej sytuacji się znaleźli, ale zastanawiało ją jedno. Gdzie są wszyscy ludzie jacy tutaj mieszkają? Oczywiste było to, że szukają schronienia, ale gdzie? W domach raczej by nie zostali bo to byłoby znacznie bardziej niebezpieczne niż wyjście i wyjechanie z miasta. Tylko dokąd mogli się udać?
- YoRi! Obudź się! - otrząsnęła się dopiero, gdy YoonGi rzucił w nią kubkiem, który chwilę temu trzymał Taehyung. Szczęście, że nie było już w nim kawy.
- No co? - spytała lekko zła.
- Nie martw się - uśmiechnął się do niej Tae - Jimin jest silny. Da radę. Obiecał to nam - popatrzyła na niego. Miał rację. To Jimin. U niego wszystko musi być tak jak on chce i zrobi wszystko, żeby tak się stało. Uśmiechneła się delikatnie i wstała z krzesła.
- Muszę do łazienki - chłopaki pokiwali głowami, a YoRi szybko zniknęła za jedynymi drzwmi jakie tam były.
Trafiła na wąski korytarz na którym były trzy pary drzwi. Dwie pary po prawej i jedne po lewej. Westchneła głośno na ten widok. W normalnych warunkach pewnie w ogóle by się niezdecydowała na taki ruch, ale teraz gdy jest jak jest i nikt jej nic nie powie to czemu miałby się w jakimś stopniu hamować? Ruszyła przed siebie, na szczęście drzwi miały plakietki z podpisem co ułatwiło jej szukanie tych jedynych. Podeszła do pierwszych po prawej stronie, które okazały się drzwiami do gabinetu, drugie po lewej - pomieszczeniem gospodarczym, a dopiero ostatnie po prawej okazały się toaletą.
Nie czekając na nic weszła do środka. Ku jej zdziwieniu pomieszczenie było naprawdę zadbane. Było co prawda małe, ale czyste co nie często się zdarza na stacjach benzynowych. Naprzeciwko wejścia była toaleta, po lewej umywalka z lustrem, a po lewej mały prysznic przeznaczony pewnie dla pracowników nocnej zmiany. Stanęła przed lustrem i przyjrzała się odbiciu. Niegdyś wesoła, mająca plany na przyszłość siedemnastolatka stoi teraz zmarnowana, blada z widocznymi worami pod oczami spowodowane stresem i brakiem snu.
Przeczesała palcami poplątane, brzozowe włosy i od kręciła kurek z zimną wodą i kilka razy przemyła nią twarz. Gdy spojrzała z powrotem w lustro zrobiła sie blada, oczy powiększyły jej się do granic możliwości, a nogi zdrętwiały. Za nią stała kobieta z wycelowanym prosto w YoRi pistoletem.
- Odwróć się - powiedziała przez zaciśnięte zęby, a YoRi dalej stała, przez stach nie mogła nic zrobić - No już! - krzyknęła tak, że YoRi przeszły dreszcze, a oddech niebezpiecznie przyspieszył. Miała nadzieję, że chłopaki usłyszeli krzyk i jej pomogą - Czego nie rozmiesz?! Odwróć sie bo strzele! - i na te słowa YoRi powoli zaczął odwracać swoje ciało w jej stronę.
- Czego tutaj szukasz? - spytała, gdy YoRi stała już przodem do niej, a przed jej twarzą znajdował się pistolet. YoRi była w takimi szoku i strachu, że nie widziała jak ma odpowiedzieć na jej pytanie. Bała się, że jak powie coś złego ona strzeli - Gadaj - wysyczała przez zęby.
- My... - zaczęła cicho.
- Wy? Kto z tobą jest?! - znów krzyknęła, a przez kręgosłup YoRi znów przeszły nieprzyjemne dreszcze. Serce biło jej tak szybko i mocno, że można je było zobaczyć przez materiał grubej bluzy. Modliła się w duchu, żeby chłopaki zorientowali się, że coś jest nie tak i pomogą jej - Mów do cholery! - wraz z wypowiedzeniem ostatnich słów kobiety drzwi do pomieszczenia gwałtownie się otworzyły, a w nich stał YoonGi i Taehyung. Wszystko działo się jak w przyspieszonym tempie. YoonGi rzucił się na kobietę, a potem było słychać już tylko strzał.
_____________
Witam witam❤❤
Już wyjaśniam to co miałam zrobić już dawano. A mianowicie rozdziały są teraz tak rzadko bo:1. Mam te cholerne elekcje czy coś i nie wyrabiam.
2. Postanowiła w końcu wziąść się za poprawę mojej pierwszej książki "GRA •J.JK•" i chce skupić się na tym, żeby to dopracować bo jak to czytam to mam ochotę ta książkę usunąć, wiec sami wiecie.
Jak mam być szczera to ten rozdział w ogóle mi sie nie podoba i były chyba z cztery wersje tego rozdziału, ale ostatecznie jest ten mam nadzieje, że zmieści się w granicach tolerancji.
Kocham was❤❤
CZYTASZ
Together To The End •M.YG• ✔︎
Fanfiction«ZAKOŃCZONA» - No chodź! Nie mamy czasu! - chłopak złapał dziewczynę za rękę i ciągnął w swoją stronę, ale ona nie miała zamiaru sie ruszać. Nie chciała. Nie mogła ich zostawić - Ale to są moi... Moi rodzice - wyszeptała praktycznie sama do siebie ...