- To jest najmniejszy problem - Jimin znowu zajął miejsce za kierownicą i ostrożnie ruszył wzdłuż drogi - Pojedziemy do najbliższej stacji benzynowej. Może tam coś dla niej będzie.
🖤🖤🖤
YoRi uważnie obserwowała siedzącego w kącie YoonGi'ego, który ślepo patrzył przed siebie. Chciała do niego podejść, chciała go przytulić. Wiedziała co czuję i nie chciała, żeby był z tym sam, ale nie miała pojęcia co miałaby mu powiedzieć. Wszystko będzie dobrze? Już nigdy nic nie będzie dobrze. Nie wiedzą czy dożyją jutro. Nie martw się? W takich czasach można się martwić jedynie o samego siebie. Wszystko się jakoś ułoży? Każdy w van'ie zdawał sobie sprawę, że w momencie ich ucieczki zaczęli grę, która chcąc nie chcąc kończy się śmiercią. Chyba, że w laboratorium jest na to antidotum.
Z głośnym westchnięciem podeszła do chłopaka uważając na śpiącą YooNe z tak samo śpiącą Małą na rękach. Spojrzała na jego lewy profil dostrzegając w oku łzę. Najdelikatniej jak to tylko możliwe wsunęła swoją prawą rękę pod jego lewą i przytuliła się do niego. Ku jej zdziwieniu YoonGi oparł swoją głowę o jej, kładąc jednocześnie dłoń na jej dłoni ściskając delikatnie. Tego właśnie było mu w tej chwili najbardziej potrzeba. Chciał mieć obok siebie osobę dla niego ważną i taką osobą była właśnie YoRi. Nie pytała o nic, tylko cierpliwe czekała i po prostu była obok. Nie nalegała z niczym.
- Przesadzam co nie? - szepnął jej przy uchu - Przesadzam z tym. W tej chwili powinien się martwić o to, żeby tobie nic się nie stało, a ja siedzę w kącie i płaczę jak dziecko - zaśmiał się goszko, a YoRi jeszcze bardziej się do niego przytuliła.
- Nie prawda. Jesteś człowiekiem. Masz emocje. To normalne YoonGi. To całkiem normalne - powiedziała spokojnie - Pamiętasz jak.... jak zginęli moi rodzice? - spojrzała na niego opierając brodę o ramię - Przez jakiś czas też mi było trudno. Śmierć kogoś bliskiego nie jest łatwa, a chyba jeszcze gorsze jest to, że taka osoba zmienia się w coś co zabija. Przeżywasz to i to jest normalne, więc nie mów mi tu, że przesadzasz bo to nie jest prawda - znowu się do niego przytuliła - Zresztą sam mówiłeś, że każdy ma problemy i każdy radzi sobie z nimi inaczej - YoonGi na te słowa dalikatnie się uśmiechnął, na nowo kładąc głowę na jej.
- Dzięki mała - powiedział cicho, a YoRi uśmiechnęła się do jego ramienia - To moja siostrzenica - powiedział chicho po chwili - Teraz już wiem dlaczego uciekła. Bała się powiedzieć ojcu, że będzie miała dziecko. Nie dziwię się jej, na jej miejscu pewnie zrobiłbym to samo - podniosła głowę, żeby spojrzeć na YoonGi'ego, który patrzył na małą dziewczynkę śpiącą na rękach YooNy. Uśmiechnął się blado przypominając sobie jak ona i jego siostra bawili się razem przed domem.
- Aż taki był zły? - spytała, a jej wzrok powędrował w to samo miejsce co straszego.
- Nie raz ją uderzył. O byle co, dosłownie. Obrywało jej się o wszystko. Wiem niewiele bo w szkole średniej nie mieliśmy takiego dobrego kontaktu. Ale pewny jestem tego, że uciekła gdy dowiedziała się, że jest w ciąży. On by ją zabił gdyby się dowiedział - skończył mówić i westchnął głośno. Nie widział sensu, żeby do tego wracać. Teraz już nic nie ma sensu.
- Skoro jesteś jej wujkiem... to może wymyślisz jej imię? - spojrzała niego z nadzieją w oczach, a YoonGi delikatnie się uśmiechnął chowając jej komsyk włosów za ucho. Cieszył się, że YoRi już nie przeżywa tak śmierci rodziców i w jego oczach stała się dużo odważniejsza. Traktował ją jak młodsza siostrę, a nawet więcej niż tylko siostrę.
- Sooly. Tak miała na imię moja siostra. Chcę, żeby ona tak miała na imię - powiedział nie spuszczając wzroku z YoRi. Uśmiechnęła się szeroko, bardziej wtulając w jego ramię zamykając oczy. Była zmęczona, nawet bardzo. Nie spała kilkadziesiąt godzin, a do tego doszło złe samopoczucie spowodowane zbliżającym się okresem.
- Cieszę się, że cię mam - usłyszała bardzo cichy szept YoonGi'ego przy uchu i krótki pocałunek na czubku głowy zanim kompletnie odpłynęła w swój świat snu.
///
Hałas. Płacz. Krzyk. Wszystko to uderzyło w nią tak nagle, że głowa zaczęła ją boleć. Otworzyła zaspane oczy i próbowała określić swoje położenie. Rozejrzała się po pustym vanie, a fakt że w pojeździe jest tylko ona dotarł do niej znacznie za późno. Zerwała się na równe nogi prawie podbiegając do jednej z szyb. Za oknem były budynki. Dużo budynków, a jeszcze więcej porzuconym samochód stojących gdzie popadnie i jak popadnie. Podbiegła do drugiej szyby, w której było to samo. Odeszła i stanęła na środku wplątując place we włosy. Samochód stał na środku drogi, najprawdopodobniej w jakimś mieście. Nikogo nie było razem z nią, a do tego obudziły ją krzyki i hałas. Musiała podjąć decyzję czy chce wyjść czy nie.
Podeszła do torby z bronią i zaczęła szukać czegoś co nie jest głośne, ale skuteczne w samoobronie. Takim przedmiotem był nóż. Wzięła kilka głębokich wdechów poczym powoli wstała i podeszła do drzwi. Złapała delikatnie za klamkę nacisnęła ją co wydało lekkie pisk dając znać, że drzwi są otwarte. Pociągnęła je lekko w swoją stronę, a te powoli zaczęły się odsuwać. Wpadające światło słońca chwilowo ją oślepiło, ale udało jej się wyjść z van'a. Spojrzała w prawo. Budynki do pierwszego piętra miały na sobie widoczne znaki pazur, krwi i odprysków farby. W niektórych oknach nie było szyb, na ulicach było pełno papierów i krwi, a miejscami głównie pod blokami YoRi zauważyła leżące ciała. Ciężko było jej jednak ocenić czy byli to zarażeni czy może jednak odwrotnie, a przekonywać na własnej skórze się nie chciała.
- YoRi? - usłyszała za plecami znajomy głos, na którego dźwięk od razu się odwróciła. Podbiegła i rzuciła mu się na szyję - Woo mała, to było lekko kilka godzin snu, a ty tak się stęskniłaś? - zaśmiał się, gdy YoRi się od niego osunęła.
- Co się stało? Obudziłam się w vanie nikogo nie było, a do tego słyszałam hałas i krzyki. Nic się nie stało prawda? - spytała lekko przestraszona przypominając sobie zdarzenia sprzed kilku minut.
- Nikt nie krzyczał mała, a hałas który cie obudził to pewnie samochód którego musieliśmy usunąć z drogi - wskazał za siebie, a YoRi powędrowała wzrokiem za jego plecy gdzie ujrzała Jimina i Taehyung'a stojących przy samochodzie wbitym w szklany witrarz. Na sam ten widok uśmiech pojawił jej na twarzy.
- Dyskrecja na najwyższym poziomie - zaśmiała się, a YoonGi razem z nią. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, w jakim miejscu są. Spoważniała od razu odwracając się jeszcze raz za siebie. Teraz juz wiedziała gdzie jest - To jest..
- Daegu - dokończył za nią stając obok niej - A przymanniej kiedyś było - zaśmiał się wracając pamięcią do niedalekiej przeszłości - Jak szybko świat może się zmienić - zapytał retorycznie patrząc na najwyższe budowle - Nie ma co wracać chodźmy do nich, YooNa znalazła jakiś sklep niedaleko, w którym oprócz kilku zarażonych były też rzeczy dla niemowląt - spojrzał na nią z uśmiechem, objął ramieniem i razem poszli w stronę chłopaków, którzy nadal dyskutowali obok witryny z samochodem.
YoRi nie musiała się wcale domyślać, że YoonGi'ego zabolał obraz miasta, w którym spędził całe swoje dzieciństwo. Zresztą jej też wcale łatwo na to patrzeć nie było. Przyjeżdżała tutaj kilka razy z YoonGi'm głównie na jedno dniowe wycieczki, które często lubili sobie urządzać. Spojrzała na niego przez ramię i ujrzała kamienną twarz bez emocji, za którą ukrywał wszystko to co go bolało, denerwowało i śmieszyło.
- Za dużo myślisz - spojrzała niezrozumiale na YoonGi'ego, a ten jedynie lekko się uśmiechnął - Tam jest YooNa i Sooly - wskazał na mały sklep za plecami YoRi, po czym szybkim krokiem odszedł w stronę chłopaków, a YoRi jak w transie poszła w stronę wejścia do sklepu.
CZYTASZ
Together To The End •M.YG• ✔︎
Fanfiction«ZAKOŃCZONA» - No chodź! Nie mamy czasu! - chłopak złapał dziewczynę za rękę i ciągnął w swoją stronę, ale ona nie miała zamiaru sie ruszać. Nie chciała. Nie mogła ich zostawić - Ale to są moi... Moi rodzice - wyszeptała praktycznie sama do siebie ...