(22.) rescue

81 11 2
                                    

━━━━━ 🃏 ━━━━━

RESUE
chapter twenty two

━━━━━ 🃏 ━━━━━

– Gdzie ona jest?! GDZIE?! – warknął Michael, przyciskając kolanem Jareda do podłogi. Zdążył zakuć go już w kajdanki, a także kopnąć jego pistolet gdzieś w bok, aby przyrodni brat nie miał już możliwości zrobienia mu krzywdy. Chociaż był jeszcze w potężnym szoku, to uznał, że nie może teraz tego pokazać. Nie, gdy wciąż nie było wiadomo, co z Red. – Mów albo przestrzelę ci drugie kolano i nie będziesz chodził do końca życia – dodał, ciskając ciałem mężczyzny. Nie miał już żadnych skrupułów. Nie po tym, co się stało. Nie po tym wszystkich i tych wszystkich zabitych kobietach. Zbyt dużo się stało i zbyt dużo przeszedł w tym śledztwie, aby nie pozwolić sobie teraz na upust emocji. 

– Myślałem, że jesteś bystrzejszy, braciszku – Jared uśmiechnął się bezczelnie i po chwili pięć Michaela spotkała się z jego twarzą. Detektyw przy okazji zdążył go jeszcze zakuć w kajdanki, więc tak naprawdę Jared był zdany tylko i wyłącznie na łaskę Michaela. A tej łaski miało nie być. W środku była już ekipa ratunkowa, która zajmowała się Boothem. Nikt jednak nie ważył się ingerować w to dosyć osobiste przesłuchanie Clifforda. Każdy tylko obserwował to, co działo się pomiędzy dwójką przyrodnich braci. 

– To koniec, Jared. Lepiej mów po dobroci, bo jeśli nie powiesz, to postaram się dla ciebie o najgorsze więzienie jakie tylko istnieje, a przypomnę ci, że we więzieniu nie lubią morderców, którzy wcześniej byli w wojsku – syknął jadowicie i spojrzał z obrzydzeniem na brata. Nie wiedział nawet czy ma ochotę jeszcze go tak nazywać. – Mów, gdzie ona jest, do kurwy nędzy! To nie przedszkole i nie będziemy się bawić w kalambury – dodał, ciągnąc za sobą mężczyznę do pionu. Następnie przyparł go do ściany i spojrzał na Jareda z furią w oczach. 

– Jesteś detektywem, powinieneś był się już dawno domyślić – prychnął i uśmiechnął się w cwaniacki sposób. Michael zaserwował mu kolejną serię uderzeń pięścią czy to w twarz, czy w brzuch, aż w końcu Jared opadł bez sił na podłogę, jęcząc z bólu. – Co? Tylko na tyle cię stać? – dodał, sapiąc pod nosem.

– Stać mnie na o wiele więcej, ale nie będę zniżał się do twojego poziomu. Mów, gdzie ona jest. To ostatni raz, kiedy jestem miły, bo później zrobię wszystko, aby to z ciebie wyciągnąć – powiedział z pogardą w głosie i spojrzał z góry na Jareda. Czuł do niego jedynie odrazę. Nie spodziewał się, że morderca będzie żył tak blisko niego, ale jak to się mówiło – najciemniej pod latarnią. 

– Pamiętasz tę starą zajezdnię pociągów, gdzie bawiliśmy się za dzieciaka? 

– Ty bydlaku – mruknął tylko, a później kopnął jeszcze Jareda w brzuch i przez krótkofalówkę wpuścił do środka resztę policjantów, mając nadzieje, że dobrze się nim zaopiekują i pokażą mu jak to jest zadzierać z policją w Seattle. Sam natomiast wypadł z kamienicy i zgarnął tych, którzy byli wolni, aby zabrać ich ze sobą do przeszukania przez wspomnianego przez żołnierza miejsca. Miał tylko nadzieje, że nie było za późno. 

━━━━━ 🃏 ━━━━━

Gdy znaleźli się na miejscu, Michael zostawił samochód z kluczykami w stacyjce, przestając się nim interesować. Deszcz przybrał na sile, ale nie obchodziło go to. Po drodze wezwał jeszcze karetkę, gdyby faktycznie z Red nie było najlepiej, bo wciąż jednak łudził się, że nie było za późno, chociaż osiem godzin przeleciało mu jak przez palce. 

– Szukajcie jej! Może być wszędzie! – krzyknął do policjantów i policjantek, którzy wyposażeni w latarki zaczęli kręcić się po całym terenie. Sam zbiegł po nasypie na tory, nie przejmując się pociągami, bo dobrze pamiętał, że jeszcze za dzieciaka prawie w ogóle ich tam nie widywał, a co dopiero wtedy, gdy cały transport z kolejowego zmienił się na ciężarówkowy. 

Michael oddychał ciężko, czując jak ciążyły mu ubrania. Był przemoknięty i wiedział już, że na pewno przed to się wszystko się rozchoruje, ale nie przejął się tym. Miał inne priorytety, wtedy liczyło się tylko po to, aby znaleźć Red.

– Michael! Tutaj!

Blondyn odwrócił się na pięcie i pobiegł pomiędzy szynami do źródła głosu. Prosił w myślach, aby brunetka żyła, bo wiedział, że by sobie tego nie wybaczył, gdyby ją znaleźli, ale martwą. Przepchnął się pomiędzy policjantami, aż dotarł do dwóch, którzy resztkami sił unosili jakąś metalową kratę, którą zakryty był dół. W środku było pełno wody, a Red uniosła się na powierzchni resztkami sił.

Michael osunął się na kolana i sięgnął po brunetkę, wyciągając ją z wody, która drżała z zimna. Była prawie, że nieprzytomna, prawie cała sina i podbijana. Michael i tak domyślił się, że Jared musiał się nad nią znęcać, zanim wrzucił ją do dołu, aby się utopiła.

– Red, o Boże... – Michael ułożył jej głowę na swoich kolanach. – Karetkę! Dajcie tu karetę!

– M-Michael...?

– Tak, malutka, to ja. Już po wszystkim. Już wszystko dobrze. Już jestem bezpieczna – powiedział kojąco i odgarnął jej mokre kosmyk włosów z twarzy, aby nie denerwowała się już niepotrzebnie. Wiedział, że była pewnie zastraszona przez tego sukinsyna. – Jesteś taka zimna...

– Odsuń się, Michael. Daj im pracować – Czyjeś dłonie odciągnęły go od brunetki, gdy zjawili się ratownicy, których wezwano przez krótkofalówkę. Michael poczuł się jakby miał nogi z waty, ale wyprostował się i próbował oderwać swój wzrok od brunetki. Czuł jak jego serce ścisnęło się z bólu, chociaż poczuł jak ogarnia go poczucie nieopisanej ulgi. Było po wszystkim. Nareszcie.

– Co z Boothem? – zagadnął, zaciskając dłoń na swojej broni. Przyjrzał się jej i schował ją w końcu za pasek od spodni. Była zabezpieczona, więc nie powinno nic się stać.

– Wszystko w porządku. Wyjęli mu kulę, ale dostał zwolnienie do domu. Tobie też się to powinno przydać.

– Poradzę sobie. Nic mi nie będzie – Postawił mokry kołnierz swojej kurtki i spojrzał na Red. Przenieśli ją na nosze i ruszyli w stronę karetki, żeby trafia do szpitala. Lekarz mówił coś o hipotermii, co znowu sprawiło mu przykrość. Miał wrażenie, że nie będzie chciała z nim rozmawiać, kiedy tylko dojdzie do siebie.

– Nareszcie koniec, co?

– Tak, chyba tak – Pokiwał głową, nie mogąc jeszcze uwierzyć w to, że nareszcie sprawa Karciarza się zakończyła i została zamknięta. W prawdzie nie spodziewał się, że to wszystko odbierze taki kierunek, ale nareszcie było po wszystkim. Nareszcie.

━━━━━ 🃏 ━━━━━

a miałam ochotę ją uśmiercić:")

deadly cards • cliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz