Pov ValerieMam nadzieję, że Niall mimo wszystko będzie trzymać nerwy na wodzy. W końcu będzie chciał mnie przekonać bym się z nim związała to powinien się jakoś zachowywać. Chociaż może od razu zechce pokazać swoje oblicze i siłą zabrać mnie do swojego domu. A następnie zamienić moje życie w piekło co potrafi najlepiej.
- Bardzo nie spodobało mi się to jak mnie potraktowałaś. Sądziłem, że już doszliśmy do porozumienia. Jedziesz ze mną i raz na zawsze zapominasz o tym Francuzie.
- To kiedy jedziemy? - pytam, nie mam już ochoty na przepychanki słowne. Pojawienie się Louisa wszystko zmieniło. Koniec marzenia o moim bez problemowym życiu wraz z Marcelem.
Marszczy brwi. Jest zdziwiony, że tak łatwo wyraziłam zgodę.
- A mogę wiedzieć co tak wpłynęło na twoją zmianę decyzji. Kilka godzin temu nawet nie chciałaś o tym słyszeć, a teraz tak po prostu pytasz kiedy jedziemy. Coś mi się tu nie zgadza - czyli jednak czasem używa mózgu. Szkoda.
- Przysięgnij, że nie zrobisz Marcelowi żadnej krzywdy ani nie będziesz próbował go upokarzać. I poza tym jak po jakimś czasie jeśli nie będzie nam się układało to pozwolisz mi odejść.
- Jeżeli chodzi o tego Francuza to umowa stoi, ale co do drugiej części to nie mogę ci nic obiecać. Mi jest z tobą dobrze, a jedynie ty jesteś bardzo niechętna do naszego związku. Przysięgam jednak, że będziesz dostawać wszystko czego tylko będziesz miała ochotę - owszem ma rację. Niall zawsze przekupywał mnie materialnie, lecz musiałam za to płacić bardzo wysoką cenę. Sądzę, że teraz też tak będzie. A ja znowu się stanę zabawką dwóch braci.
***
Nigdy wcześniej się z nikim nie rozstawałam. Nie zostawiała kogoś komu obiecywałam, że z nim zostanę, a następnie musiałam się tłumaczyć czemu odchodzę. Do tej pory ciągle uciekałam. Teraz, więc nie mam pojęcia jak delikatnie wytłumaczyć Marcelowi, że go porzucam. A najgorsze jest to, że ja w ogóle nie chcę tego robić. Czuję jak coś wewnątrz mnie się rozrywa na samą myśl, że już go nigdy nie zobaczę.Widocznie jest dla mnie ważniejszy niż na samym początku się tego spodziewałam.
Marcel wraca po czwartej. Jest wyraźnie zdziwiony moim widokiem, bo pewnie sądził, że zostanę z Niall'em. Mam mu jednak dużo gorszą informacje do zakomunikowania.
- Dobrze, że dał ci już spokój. Dany ja się staram, ale długo tak nie wytrzymam. Wiem, że nie ma w tym twojej winy, ale jak sobie tylko pomyślę, że on cię dotyka. Nie zgadzam się na to!
- Nie będziesz musiał już tego znosić - zaczynam, ale on mi przerywa.
- Naprawdę? Nie masz pojęcia jak się cieszę - podchodzi do mnie i mnie obejmuje.
Robię krok do tyłu.
- Nie ma z czego. Mam z nim pojechać do Anglii i to nie podlega żadnej dyskusji - mówię, a jemu od razu zmienia się wyraz twarzy.
- On nie ma prawa! Jesteś ze mną, a nie z nim. Nie pozwolę na nic takiego! - jest zły i wcale mu się nie dziwię. Sama mam ochoty krzyczeć z bezsilności.
- Dobrze wiesz, że nie możemy mu się sprzeciwić. Nie zaryzykuje twojego życia. Już wolę cierpieć z tym wariatem niż patrzeć na twoje martwe ciało.
- Tak wcale nie musi być - chwyta mnie za ramiona i przyciąga do siebie. - Ucieknijmy stąd. Daleko od niego choćby i na Biegun Północny. Z tobą mogę być wszędzie.
Czemu ja o tym nie pomyślałam?
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.