Pov ValeriePo cichu wchodzę do pokoju mając nadzieję, że Marcel będzie już spał i będę mieć więcej czasu na wymyślenie dlaczego tak długo mnie nie było. Lecz jednak nie mam tył szczęścia.
- Dany - mówi na mój widok. - Już się martwiłem, że coś ci się stało. Dzwoniłem kilka razy, pisałem, a ty nie odpowiadałaś - na jego twarz naprawdę widać zmartwienie. Ja go zdradziłam, a on bał się, że coś mi się stało.
- Straciłam poczucie czasu, a poza to spotkałam na mieście Nialla i musiałam z nim wypić kawę. Strasznie nalegał, a ja nie mogłam mu odmówić - zręcznie kłamie i odstawiam torby z zakupami. - Musisz jednak najszybciej stąd wyjechać i to najlepiej jutro. Ja za kilka dni do ciebie dołącze - nie mogę całkowicie oszukać Nialla. Wpadłby w szał i choćby z pod ziemi mnie wyciągnie.
- Mam cię tu zostawić samą? Nie ma mowy.
- Tak naprawdę będzie lepiej. Mi ten wariat nic nie zrobi, ale ciebie może zabić. Kilka dni i będziemy mogli o nim zapomnieć - przynajmniej mam taką nadzieję.
- Danielle nie podoba mi się to. Nie jestem głupi i wiem, że przez ten czas będziesz z nim sypiać. Nie jestem na ciebie o to zły, bo doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie masz wyboru. On nie należy do osób, które pytają innych o zdanie. Jeśli sama się nie zgodzisz to cię zmusi.
Dobrze, że przynajmniej on to rozumie.
- A ty jesteś dla niego obecnie problemem i jak dalej tak pójdzie to on się ciebie pozbędzie, a ja nie chcę żeby tak się stało. Zależy mi na tobie - przytulam się do niego. Boję się, że go stracę zupełnie tak jak wszystko na czym mi zależy.
- Mi na tobie także Dany. I jeśli wyjadę to tylko z tobą - chcę zaprotestować, ale on wchodzi mi w słowa. - I to nie podlega żadnym dyskusjom.
***
Po obudzeniu się nie mam ochoty wstać z łóżka. Ciągle dociera do mnie jaka byłam głupia, że nie prosiłam Marcela byśmy stąd wyjechali po tym jak tylko usłyszałam, że jest tu Niall. Jak zwykle igrałam z ogniem i się doigrałam.- Na co masz ochotę kochanie? - pyta Marcel, bo chyba będzie się wybierał po śniadanie.
- Na nic. Mam ściśnięty żołądek - a to wszystko wina mojego męża. Zresztą jak zwykle.
- A to bardzo źle. Już ci kilka razy mówiłem, że śniadanie to jest najważniejszy posiłek w ciągu dnia, a ty i tak masz teraz dużo stresu. To wolisz sałatkę owocową czy może z kurczakiem czy z warzywami?
- Naprawdę nie chcę.
- To będzie z kurczakiem, potrzebujesz energi - mówi, a następnie wychodzi. I to jest doskonały mężczyzna.
Biorę z szafki telefon z szafki, wyciszyłam go w nocy, bo nie chciałam by Niall mnie dręczył. Włączam wyświetlacz i widzę kilka smsów od niego.
Czy dobrze postąpiłam.
Od Niall:
Już za tobą tęsknię. Żałuję, że nie kazałem ci zostać ze mną. Następnym razem nie popełnię tego błędu.Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział