Nie odpuszczam

3.7K 109 525
                                    

Pov. Narrator

???: JAK TY ŚMIESZ!!

Krzyki było słychać w całym domu, jednak nikt na nie nie reagował. Dom choć wyglądał jak mieszkanie zamożnych dobrych i wychowanych ludzi tak naprawdę była kupą gówna i kłamstw.

???: JAK SIĘ PREZENTUJESZ?! I TY NIBY MASZ BYĆ MOIM SYNEM?

Wielka Brytania wypowiadając te słowa zamachnął się pasem na leżącą już dobrze pobitą postać. Krew mu leciała z nowych ran.

Pov. Ame

WB: NIE CHCĘ WIDZIEĆ W TOPIE TAKĄ PIERDOŁĘ, NIE TAK SIĘ STARAŁEM ŻEBYŚ TY TERAZ TAK SIĘ POKAZYWAŁ!

Walnął mnie jeszcze wiele razy pasem nim zostawił mnie w spokoju.

WB: Kiedyś zrozumiesz, że nie możesz na wszystko sobie pozwalać. – Po tych słowach wyszedł z domy.

Usiadłem na podłodze. Bolało mnie całe ciało. Popatrzyłem na moje ręce.

Fuck. Znowu muszę to obandażować. Gówniany staruch. Wpatrując się w ręce stwierdziłem, że nie jest tak źle tylko one oberwały najmocniej. On też dostał ode mnie pamiątkę.

Heh, pierdoła mnie wali jak oszalały ale ruchy ma przewidywalne. Poczułem krew w ustach.

Z jękiem podniosłem się z podłogi odwracając wzrok zobaczyłem Kanadę. brat oglądał całą scenerię. Te szczyny psa od początku nic sobie nie robiły, że ojczulek tłucze mnie za to jak się dowiedział kim jestem. I teraz mnie bije nawet za to, że ubrałem czarne spodnie rurki i szary t-shirt przylegający do mojego ciała.

Tylko mój brat z tej sytuacji wyjdzie bez uszczerbku. Pogardliwym wzrokiem spojrzałem na niego i poszedłem do łazienki.

Kiedy zamknąłem za sobą drzwi szybko podszedłem do lustra. Podpierając się na umywalce przeglądałem się w odbiciu.

ehhh. mam całą wargę rozciętą. Zbliżyłem się bardziej do lustra. Ale rana nie jest tak wielka więc przeżyję. Shit. Powiedziałem kiedy popatrzyłem w dół. Na koszulce są plamy krwi. Od razu do prania.

Wziąłem wszystkie potrzebne rzeczy do obandażowania rąk. Jestem przyzwyczajony do ran od starego świra. Wszystkie blizny bym ścierpiał ale te na rękach trudno ukryć zwłaszcza kiedy jest ciepło więc uważają mnie za bogatego dzieciaka ze skłonnościami cięcia się. Tylko ci, który znali mnie przed wojną wiedzą, że to nie prawda. Reszta by nie uwierzyła. A czemu? Bo durny staruch jest ulubieńcem wszystkich i ma znajomości i większe wpływy ode mnie tam na górze. Po zabandażowaniu ran wyszedłem z łazienki do mojego pokoju. Ubrałem podkoszulek a na to bluzę. Wziąłem zegarek ze stolika. Spojrzałem na godzinę była 8:15.

Damn znowu spóźniony. I nie nie martwię się o to że dostanę spóźnienie tylko że kochany ojczulek się dowie i będzie miał więcej argumentów by mnie zatłuc. Wziąłem torbę i wychodząc z domu założyłem okulary przeciwsłoneczne.

Ten dzień zaczął się wspaniale.

Mijałem ludzi na ulicy. Nie byli podobni do mnie. Ten świat jest podzielony na normalnych i na tych, których nazywają „Flagowcami" do których należę. Dawniej „normalni" uważali nas za bogów i byliśmy dla nich autorytetem lecz to się zmieniło po II wojnie światowej. Ludzie pragnąc niezależności chcieli odsunąć nas od polityki stwierdzając, że to my popychaliśmy ludność do wojny a wielkich przywódców do zabójstw. Flagowcy nie zgadzali się i przez kilka lat walczyliśmy o równouprawnienia. Lecz jeśli przeciw ciebie jest cała twoja ludność musisz zgodzić się na kompromis. Dlatego właśnie powstała nie dawno Akademia dla Państw. By każdy z nas stał się odpowiednim prezentantem kraju. Dla mnie to tylko przejście kontrolne czy aby nie jesteśmy psychopatami. Ojciec, ZSRR, ojciec Chin, Hiszpania nie muszą chodzić do Akademii. Ich obywatele stwierdzili, że nie potrzebują „nauczania". Wszyscy pozostali muszą skończyć 5 letnią Akademię. Oczywiście podczas „nauki" możemy przebywać z prezydentem ale bardziej jako dekoracja. Czasami mi się zdarza jechać na jakieś konferencje „normalnych" ale tylko czasami. Nikt nie lubi byś czyimś pupilem.

Byle przetrwać [Rusame]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz