Zacznijmy od nowa

749 36 54
                                    

****Cztery dni później****

Pov. Kan

Była godzina 10 i od trzech dni, kiedy przywieźli pozostałych z Moskwy, o tej porze chodzę odwiedzać moich bliskich by mieć pewność, że nikogo znajomego nie spotkam. Nie chcę się tłumaczyć ani być wypytywany. Lepiej niech nikt mnie nie widzi. Jestem roztrzęsiony i nadal nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Ameryka, III Rzesza, ojciec. Cała historia jest dla mnie absurdalna, ale jedyna, która trzyma cały ten chaos w kupie.

Kiedy siedząc podenerwowany pod salą szpitalną, w której operowali ojca zadzwoniłem do Niemca by mu powiedzieć co się stało. Dowiedziałem się jednak, że on też nie miał dobry wieści dla mnie. Jeszcze bardziej wpadłem w panikę a jedynie co mogłem zrobić to czekać. Czekać aż wszystko się wyjaśni. Czekać. To przelało czarę i nie wytrzymując wyszedłem ze szpitala zostawiając ojca ochroniarzom. Jeden dzień i mogłem wszystkich stracić a ja nic nie mogłem zrobić. Chciałem sobie wytłumaczyć, że to nie moja wina, ale jakoś trudno mi to było sobie wmówić jeżeli nie umiejąc poradzić sobie ze swoim problemem i nie obserwując dobrze ojca naraziłem na niebezpieczeństwo nie tylko jego ale i przyjaciół. Teraz widzę, że przynoszę tylko zmartwienia bliskim mi osób. Stanąłem przez drzwiami do jednej ze szpitalnych sal i powoli wszedłem do pomieszczenia, w którym leżała na łóżku zapadnięta w głębokim śnie piękna osoba, która oświetlona promieniami słonecznymi wyglądała jak niewinna bogini. Mimowolnie uśmiechnąłem się w jej stronę.

K: Witaj Aniele. - Powiedziałem cicho by ją nie obudzić. Nie chcę bym to ja był pierwszą osobą, którą zobaczy po przebudzeniu. Zamykając drzwi powoli podszedłem do Ukrainy.

K: Wybacz, że cię kolejny raz nawiedzam swoją osobą, ale to będzie już ostatnie nasze spotkanie. - Stojąc nad nią patrzyłem na jej delikatną twarzyczkę by zapamiętać każdy szczegół jej pięknych rysów. Czując narastający ból w klatce delikatnie dotknąłem jej drobną i miękką dłoń.

K: Dałem ci ból i zawód moim postępowaniem, ale teraz to zmienię. – Mówiłem gładząc palcem jej skórę czując jak powstaje mi wielka gula w gardle.

K: Już więcej nie będę ci przynosił smutku i cierpienia... Wyjeżdżam.Ostatnie słowo wyszeptałem z trudnością. Przemyślałem to sobie a nawet zamówiłem już bilety, ale kiedy powiedziałem to na głos patrząc na jej spokojną twarz zabolały mnie moje własne słowa. Tak bardzo cię zawiodłem. Myślałem, że wszystko mam pod kontrolą ale nie miałem. Nigdy nie miałem. Chciałem chronić brata od ojca, pomóc w realizowaniu planu, uszczęśliwić Japonię oraz Ukrainę. Już dość zrobiłem. Przez chwilę stałem w ciszy słysząc pracę urządzeń w sali i ciche głosy na korytarzu. Światło, dźwięki, obrazy współgrały ze sobą tworząc piękną całość jak w śnie, w którym główną bohaterką jest niewinna śpiąca postać opatulona w białe prześcieradła czekająca aż ktoś obudzi ją z głębokiego snu. Lecz ja wiem, że straciłem ten przywilej by być jej godzien.

K: Wszystko bym oddał by choć ostatni raz widzieć ciebie jak stoisz przy oknie w cieple słonecznego światła i nucąc piękne melodie nieznane światu podlewasz rośliny. –Jeszcze chwilę wpatrywałem się w Anioła. Ciężko mi było tutaj przyjść a teraz jeszcze trudniej mi stąd wyjść. Nagle usłyszałem łagodny głos za sobą.

???: Kanada? – Przestraszony obróciłem się napięcie w stronę skąd dochodził dźwięk. Przede mną stała dziewczyna ubrana w bladoróżową sukienkę i pantofle a w białych włosach upiętych w kok miała wpleciony kwiat wiśni. Lecz mój wzrok utkwił w jej szmaragdowych oczach.

K: Japonia. – Rzekłem cicho nie wiedząc co dalej począć. Tak bardzo unikałem wszystkich by nie wpaść na taką sytuację, że nie przemyślałem co zrobić kiedy to się stanie. Spuściłem wzrok i zrobiłem kilka kroków w stronę wyjścia.

Byle przetrwać [Rusame]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz