Ja: *idzie przez las* Grosza daj Autorowi!! Portfelem Potrząśnij, portfelem potrząśnij ooo
Nazi Zombie: *wyskakują i inicjują walkę*
Ja: Zaraza *wyjmuje miecz i szybko robi zamach zabijając pierwszego*
Butters: *przybiega* Młot Sprawiedliwości *rzuca młotem w jakiegoś przeciwnika*
Kyle: *wybiega* Nie martw się. Nic ci nie grozi z Elfim Królem *daje sygnał przez co Elfy strzelają do przeciwników*
Stan: *przybiega i atakuje* Elfia siła nie ma granic gdy pracujemy razem!!!
Ja: *dzwoni telefon* Wait!!! *wyjmuje telefon i spogląda na niego* Dobra kontynuujcie walkę zaraz przyjdę *idzie z wzrokiem skierowanym na czytelnika*
*w tle widać walkę oraz słychać jej odgłosy*
Ja: Jak niektórzy już wiedzą. Ten Rozdział jest posadzony w uniwersum Stick of Truth.
*słychać krzyk Butters'a*
Ja: Pamiętajcie, że kto ma władzę nad kijkiem ten kontroluje wszechświat *biegnie na pomoc Buttersowi*
____________________________________________________________
Stan-
Jesteś ludzką dziewczyną. Od lat twoi rodzice wmawiali ci, że Elfy są żądnymi krwi potworami bez serca. Wszystko to było ukartowane przez Wielkiego Czarodzieja. Nie chciałaś w to wierzyć, a szczególnie gdy zaciekawiłaś się Elfimi Legendami. Były takie piękne i cudowne. W głowie miałaś jedno pytanie: „Czemu ludzkie legendy nie są takie jak Elfie?". Pewnego razu musiałaś udać się do lasu. Byłaś córką medyczki więc co jakiś czas szłaś do lasu po lecznicze zioła. Zbierałaś każde zioła, które leczyły. Nagle zauważyłaś jelonka. Takiego ślicznego. Wiedziałaś, że nie powinnaś iść za nim ale i tak poszłaś za nim. Minęło 30 minut, a ty już się zgubiłaś. Byłaś w niebezpiecznej części lasu, w którym roiło się od potworów. Nagle jak z jakiegoś horroru z krzaków wyszły trupojady. Z strachu upuściłaś kosz z leczniczymi ziołami i cofałaś się aż twoje plecy dotknęły kamiennej ściany. Potwory szybko ruszyły na ciebie. Zamknęłaś odruchowo oczy i zasłoniłaś twarz rękami.
-Geralt bierz ich!!!! – usłyszałaś czyjś krzyk
Delikatnie otworzyłaś oczy i zauważyłaś chłopaka, który razem z swym białym wilkiem stali przed tobą. Wilk rzucił się na pobliskiego trupojada odgryzając mu kawałek szyi. Chłopak zwinnie wymachiwał dwuręcznym mieczem odcinając głowy potworom. Zaciekawił cię strój chłopaka. Ubrany był w lekką skórzaną tunikę, pelerynę zrobioną z skór zwierząt oraz hełm. Twoje oczy rozszerzyły się gdy dostrzegłaś jego uszy. Zaostrzone. Był Elfem. Będąc w szoku nie zauważyłaś, że ostatni z trupojadów rzuca się na ciebie. Chłopak to zauważył i szybko zasłonił cie swoim ciałem. Teraz do ciebie dotarło co się stało. Młody Elf syknął z bólu gdy zęby trupojada wbijały mu się głębiej w rękę. Na szczęście jego wierny kompan rzucił się na pomoc. Trupojad padł bez dużego kawałka szyi. Czarno włosy rozejrzał się czujnie. Nie było już wrogów. Schował miecz za pas i podszedł do kosza, który upuściłaś. Nadal nie mogłaś wyjść z szoku. Po chwili chłopak podszedł do ciebie i podał ci kosz z ziołami.
-To chyba twoje- powiedział ściskając się mocno za swoją krwawiącą rękę
Nie odpowiedziałaś. Niepewnie wzięłaś kosz. Chłopak zaczął cię odprowadzać do twojej osady. Między wami nastała cisza. Teraz byłaś pewna, że nie wszystkie Elfy są potworami. Po kilkunastu minutach byliście tuż przed wyjściem z lasu do twojej osady. Chłopak spojrzał na wieś po czym obrócił się i zaczął podążać w głąb lasu.
-Gdzie idziesz? – krzyknęłaś do niego
- Ludzie nie mogą dowiedzieć się, że aż tak blisko się zbliżyłem do ich ziemi – wytłumaczył obracając się aby spojrzeć na twoją twarz
Wiedziałaś, że mówi prawdę. Gdyby ludzie zobaczyli Elfa w swojej osadzie było by po nim. Nie chciałaś nawet myśleć jaki los by go mógł czekać.
-Chociaż zdradź mi jakie jest twe miano - powiedziałaś patrząc na wyczerpanego chłopaka
- Stan. Stan Wojownik Lwiego Serca - powiedział prostując się przez co wyglądał na wyższego
-Stanie Wojowniku Lwiego Serca dziękuje ci za ocalenie mi życia. Zaś moje miano to [T.I] – powiedziałaś zapamiętując jego imię w głowie
Chłopak poczuł siłę aby opierać się swoim ranom. Wyjął miecz i oparł go o swoje ramię.
-Nie dziękuj. Wojownika obowiązkiem jest ratować osoby w potrzebie – powiedział dumnie po czym ruszył z swoim wilkiem w głąb lasu
Nadal przeżywałaś ten moment. Elfi Wojownik ciebie uratował przed śmiercią. Teraz wiedziałaś, że to co mówią ludzie na temat Elfów to gówno prawda. Zobaczyłaś jak mały płatek śniegu opada na trawę. Nadciąga zima.
Wendy-
Byłeś łowcą potworów. Przemierzałeś świat przelewając krew za pieniądze. Zabijałeś dla zabawy. Gówno prawda. Zabijałeś, bo ktoś musiał. Przejeżdżałeś przez miasto. Musiałeś uzupełnić zapasy na kolejną długą wyprawę. Wojna źle ci robiła, a szczególnie gdy władcy szukali takich jak ty aby wynająć do walki. Elfy złożyły ci propozycję. Powiedziałeś im, że się zastanowisz. Mało osób z twojej rasy zostało. Zatrzymałeś swojego konia gdy ujrzałeś karczmę. Zsiadłeś z rumaka i przywiązałeś go do płotu. Dzieciaki zauważyły twoją osobę i szybko podbiegły.
-Pan jest łowcą potworów? – spytało pierwsze
Nie chciałeś odpowiadać na ich pytania. Teraz jedyne o czym myślałeś to o napiciu się zimnego napoju i zjedzeniu dobrej strawy. Jednak natura obdarzyła cię charakterem jak masz.
-Tak. Jestem łowcą potworów – odpowiedziałeś delikatnie głaszcząc grzywę swojego konia
-Czy to prawda, że kto spotka Czarda to już nie wraca do świata żywych? – spytało drugie, a na słowo Czard reszta delikatnie się przestraszyła
Wiedziałeś kim jest Czard. To Diabeł w własnej skórze. Zabija wszystko co mu podpadnie lub jak ma słaby humor. Przypomniały ci się czasy gdy walczyłeś z Diabłem. Nie była to łatwa walka. Ledwo przeżyliście ten pojedynek. Tak on też przeżył. W twojej głowie powtarzały się echem słowa chłopca.
-Ja wróciłem – powiedziałeś cicho bardziej sam do siebie niż do dzieciaków
Dzieci to usłyszały i pękały z zachwytu. Zaczęli zadawać ci mnóstwo pytań, na które nie odpowiadałeś. Do twoich uszu dotarły krzyki. Była to dziewczyna. Zacząłeś biec w stronę krzyków. Ludzie mogą myśleć, że jesteś potworem bez serca ale ty też masz jakiej przywileje. Dobiegłeś do miejsca gdzie znajdowała się dziewczyna. Była to młoda Elfka o czarnych włosach, która szarpała się aby uciec gdy ją prowadzono na szubienicę. Zacząłeś biec w jej stronę przepychając ludzi na twojej drodze. Nagle kilku strażników starało się ciebie zatrzymać ale ty szybko uderzyłeś ich krtań przez co upadli na kamienną drogę. Reszta to zauważyła i ruszyła w twoim kierunku z bronią w ręku. Było ich czterech. Jeden z kuszą pozostali w z bronią białą. Wyjąłeś miecz i spojrzałeś na kusznika. Ludzie wokół zamarli. Można było poczuć presję. Kusznik strzelił w twoją stronę. Szybko ustawiłeś swój miecz pod odpowiednim kątem, przez co bełt odbił się i trafił w jakąś beczkę. Pierwszy rycerz ruszył na ciebie robiąc zamach. Zrobiłeś unik i wbiłeś miecz w jego głowę. Spojrzałeś na resztę i mocno szarpnąłeś za swój miecz przez prawie odrąbałeś głowę trupowi. Ludzie zaczęli panikować. Dwójka ruszyła na ciebie. Szybko odbijałeś ich ataki. W ostrzu twojego miecza mogłeś zobaczyć jak kusznik załadował swoją broń i zaczął celować do ciebie.
-Cholera – szepnąłeś odbijając cios po czym zrobiłeś cięcie i jeden rycerz już leżał z zwisającym językiem
Kusznik strzelił. Szybko zasłoniłeś się ostatnim rycerzem, który dostał bełtem między oczy. Rzuciłeś mieczem w kusznika zabijając go od razu. Podeszłeś do jego zwłok, wyjąłeś miecz i ruszyłeś po ostatniego, który już chciał uciekać z dala od szubienicy. Złapałeś go wytrącając mu broń i zacząłeś go ciągnąć do szubienicy.
-C-co ty robisz?- spytał przerażony gdy ty wiązałeś mu linę wokół szyi
Spojrzałeś na dziewczynę. Była młoda i piękna. Nie przepadałeś za takimi rzeczami. Chodzi oczywiście o rasizm. Spojrzałeś na rycerza. Twoje oczy były przepełnione gniewem i odrazą wobec niego.
-Zabijam Potwory- rzekłeś ciągając za dźwignię przez co rycerz już dyndał na szubienicy
CZYTASZ
=South Park Scenariusze=
RandomNie widziałem książki tego typu na Polskim Wattpadzie i to jeszcze z South Parka. Nie polecam tej książki dla ludzi: -krytykujących -o wieku poniżej 14 roku życia -o słabych nerwach -bez poczucia humoru -bez dystansu Czytasz na własną odpowiedzialno...