Rozdział czwarty

1.2K 75 14
                                    

Następne dni minęły nieco mniej niezręcznie, jednak były często przerywane wrzaskami Molly na bliźniaki i ich psikusy. Półbogowie przysięgli, że nigdy, jeśli nie będą musieli, nie dopuszczą do spotkania bliźniaków z rodzeństwem Stoll.

Molly planowała zagonić wszystkich do sprzątania, jednak Sally ubiegła ją samej sprzątając większą część domu i wydając polecenia Stworkowi, ku uciesze Syriusza, który mógł spędzić trochę czasu z synem chrzestnym, a fakt, że nie musiał słuchać marudzenia skrzata, albo rozkazów Molly był tylko dodatkową przyjemnością jak sam stwierdził.

Zbliżała się połowa sierpnia, a zatem również czas przesłuchania Harry'ego.

- Najwyraźniej nigdy nie chcą słuchać, kiedy nie jest im to na rękę. - stwierdziła, ku zaskoczeniu wszystkich, Hazel podczas jednej z kolacji. Harry spojrzał na nią pytająco. - Nie jesteś jedynym, który został postawiony w takiej sytuacji.

Wyjaśniła i wskazała głową na Percy'ego, który westchnął, ale zrozumiał jej prośbę.

- Kiedy miałem dwanaście lat i nie wiedziałem kim jestem zostałem oskarżony o kradzież pioruna piorunów Zeusa.

- Mój ojciec oczywiście posądził Posejdona, ale ponieważ nie mógł on sam tego zrobić, to padło na jego jedyne półboskie dziecko. - wzruszyła ramionami Thalia, dając im do zrozumienia, że to nic nowego.

- Cóż moje istnienie zdecydowanie nie pomagało i musiałem go odzyskać.

- Co by się stało gdybyś tego nie zrobił? - zapytała Hermiona.

- Wojna. - opowiedziała oszczędnie, nie musieli oni wiedzieć o nich wszystkiego, a zdecydowanie możliwości jak nimi manipulować. Nie byli jeszcze sojusznikami, a ich zaufanie było kruche.

- No cóż, nie zmieniało to faktu, że głosowali czy mnie zabić. - wzruszył ramionami, a później wymamrotał cicho. - Nie żeby to był ostatni raz.

- Ale to przecież... to teaki...

- Drastyczne? Brutalne? - wtrącił Nico. - Może, ale nie najgorsze co mogło go spotkać, a większość bogów i tak się do nas przekonała.

- Zachowujecie się jak rodzina, - ciągnęła dalej wytrwale. - przecież...

- Ponieważ nią są. - przerwała jej delikatnie Sally. - W każdym istotnym znaczeniu, bogowie nie mają DNA.

- Nie są idealni, - oświadczył Percy. - ale starają się, zwłaszcza w ostatnich kilku latach. Musieliśmy to zrozumieć tak jak oni, w pewnej części, starają się zrozumieć nas.

- Zdecydowanie im tego nie ułatwiasz, glonomóżdżku. - zaśmiała się Annabeth, a reszta herosów poszła w jej ślady. - Jednak jestem wdzięczna, że nie przyjąłeś ich oferty.

Percy przyciągnął ją do siebie i pocałował szybko, ale mocno, po czym przytulił ją i powiedział:

- Odrzuciłbym nieśmiertelność jeszcze raz i raz, oraz za każdym następnym razem. - spojrzał na nich wszystkich. - Mimo wszystko jestem zadowolony ze śmiertelnego życia i obecnych w nim ludzi.

- Aww, uważaj bo zaraz się porzygam.- odparła przesłodzonym głosem Thalia, na co Percy wytknął język.

- Nieśmiertelność? - zapytał z podniesionymi brwiami Syriusz, a Percy mentalnie się przeklął.

- Prezent, który bogowie mi podarowali po naszej wojnie z Kronosem.

Odparł krótko, jednak Nico uśmiechając się do niego złośliwie dodał leniwie:

- Ale ponieważ Percy jest lojalnym sobą odrzucił go, po czym kazał im przysiąc na rzekę Styks, że zrobią coś innego.

- Odrzuciłeś nieśmiertelność?! - wypalił Ron, na co Hermiona trąciła go łokciem i mruknęła coś o uprzejmości.

Dwa Światy - Harry Potter i Percy Jackson crossoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz