Rozdział szósty

1.1K 67 3
                                    

Harry przez ostatnie dni unikał większości ludzi. W obecnym momencie zaszył się w dużym, ciemnym pokoju z kilkoma starymi meblami.

- Nie zadręczaj się. - odezwał się głos z drzwi, Harry odwrócił się szybko, ale Percy kontynuował. - Nie ma to sensu, a Syriusz jest trochę przybity, że niedługo wyjeżdżasz i go unikasz.

Harry unikał jego wzroku, a Percy westchnął.

- Niech zagadnę, chodzi o odznakę. Głowisz się czy to źle, że zazdrościsz najlepszemu przyjacielowi.

Spojrzał na niego zaskoczony, a Percy uśmiechnął się. Harry nie był pewny co oznacza uśmiech. Nie było w nim rozbawienia, radości, albo smutku. Po prostu był.

- Nie rób tego, bo tak nie jest. Może znam cię od niedawna, ale wiem, że nie jesteś człowiekiem, który dostaje napadów złości lub zazdrości.

Percy westchnął i mimo, że jego wzrok był skierowany na niego Harry mógł się domyśleć, że jest zagubiony we własnej pamięci.

- Kiedyś trzymałem niebo. - wyznał, a Harry uniósł brwi i zanim mógł się powstrzymać wyrwało mu się:

- Jak Atlas?

Percy pokiwał głową.

- Podczas jednej z moich pierwszych misji zabrałem niebo od Artemidy bo ona jedyna mogła pokonać Atlasa. *Wiele razy usiłowałem później wytłumaczyć, jak się czułem. Nie potrafiłem. Każdy mięsień palił jak ogień, miałem wrażenie, że topią mi się kości. Chciałem wrzeszczeć, ale nie miałem dość siły, aby otworzyć usta. Zacząłem uginać się co raz niżej ziemi; ciężar nieba przygniatał mnie.* Jednak wiem, że zrobiłbym to jeszcze wiele razy jeśli oznaczało by to szansę na bezpieczeństwo mojej rodziny. 

- Czemu mi to mówisz?

- Bo znam to spojrzenie, Harry, nosisz własny ciężar, który zaczyna cię przygniatać. Nie odsuwaj od siebie ludzi, to nie pomoże. - pokręcił głową. - Uzyskasz tylko odwrotny efekt. I możliwe, że Annabeth stwierdzi, że w moich ustach to hipokryzja, ale nie obwiniaj się o wszystko, a ta śmierć nie była twoją winą.

Głowa Harry'ego błyskawicznie odwróciła się do niego, a jego wyraz twarzy zdradzał szok.

- Kt-kto ci powiedział?

- Mówiłem ci Harry, znam to spojrzenie. - tym razem jego uśmiech był smutny, a oczy zmęczone i stare. Zazwyczaj żywe oczy w kolorze morza teraz wydawały się wyblakłe i oszklone. - Wiele czasu zajęło mi pogodzenie się z faktem, że nieważne co zrobię niektóre rzeczy się wydarzą. Nie zmniejsza to jednak bólu, a zwłaszcza bólu straty. 

*[...]* Dokładny cytat z książki "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy Klątwa Tytana" autorstwa Ricka Riordana, strony 266, 267.

Krótki rozdział, ponieważ szczerze mówiąc nie wiedziałam co jeszcze mogłabym napisać. Nie mogę zbytnio się rozpisywać, ponieważ ledwo się znają i doskonale zdaję sobie sprawę, że żadna ze stron nie ufa od razu. Jeżeli macie jakieś pomysły co do scen, które mogłabym dodać to jestem otwarta na propozycje.

Od razy uprzedzam, że następny rozdział również jest krótki i takich może pojawić się trochę więcej, ale może poprawi wam nastrój fakt, że zbliżamy się do Hogwartu!

Dwa Światy - Harry Potter i Percy Jackson crossoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz